środa, 7 listopada 2018

Od Annabelle cd. Rawena

     Pani doktor z wdzięcznością przyjęła od mężczyzny naczynie z gorącym posiłkiem. Danie wyglądało i pachniało naprawdę zachęcająco. Z wielką chęcią zaczęła go jeść. Już po pierwszej łyżce stwierdziła, że zabranie Rawena ze sobą było jedną z najlepszych rzeczy, które mogła zrobić. Pochwaliła kucharza uśmiechając się do niego. Mina jej jednak zrzedła, gdy zobaczyła co ten zamierza zrobić. Odchrząknęła patrząc na niego z wyrzutem. Na całe szczęście ten zrozumiał o co jej chodzi i podniósł się, by odejść na bok. Krzyknęła za nim podziękowanie i dokończyła posiłek.
     Gdy odkładała na bok naczynie nagle została pochwycona od tyłu. Osobnik, który ją chwycił dodatkowo zasłonił jej usta by nie mogła poinformować towarzysza o zagrożeniu. Szarpnęła się próbując się wyrwać jednak nic to nie dało przeciwko większemu od niej mężczyźnie. Spróbowała sięgnąć ukryty sztylet jednak zostało to zauważone przez drugiego napastnika który wytrącił z jej dłoni broń. Trzymający ją osiłek wzmocnił uścisk utrudniając jej jakikolwiek ruch. W tym czasie bandzior stojący przed nią podnieść leżący na wierzchu, w rzeczach kucharza, nóż. Skierował się w kierunku blondyna, lecz na swoje nieszczęście zahaczył nogą o patelnię wywracając ją, co narobiło hałasu zwracając uwagę towarzysza lekarki na nich. Nie wyglądał on na zachwyconego widokiem, który zobaczył. Rawen zaskakująco szybko rozprawił się z łotrami, uwalniając od nich różowowłosą.
- Dziękuję - zwróciła się do swojego wybawiciela schylając się po nóż by móc go z powrotem ukryć w ubraniu. - Nic mi nie jest. Ten większy jedynie mocniej mnie ścisnął gdy zauważyli nóż ale to nic czym trzeba by było się przejąc. - uśmiechnęła się do niego.

***
     Niedługo po tym zdarzeniu Annabelle i Rawen wyruszyli w dalszą drogę. Na całe szczęście nie zdarzyła im się już więcej żadna inna nieprzyjemna przygoda. Na rozmowach w czasie marszu minęły im kolejne godziny po których w końcu ich oczom ukazał się cel podróży. Była to niewielka wioska z drewnianymi zabudowaniami. Szybkim krokiem pokonali dzielącą ich od niej odległość. Spytali pierwszą napotkaną osobę o porwane dziecko a ta wskazała im właściwy dom. Podeszli do niego i zapukali. Otworzyła im kobieta o smutnych oczach. Przedstawili się jej i wyjaśnili cel przybycia. Wtedy gospodyni wpuściła ich do mieszkania i wyjaśniła całą sytuację. Znając już mniej więcej wydarzenia poprzedzające zniknięcie opiekunki i dziecka postanowili od razu zabrać się za poszukiwania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz