— "List otrzymałem około godziny dziewiątej. Otworzyłem go dopiero po śniadaniu. Na śniadanie jadłem grzanki i jajko sadzone, nie chciałem niszczyć tej chwili. Wypiłem resztkę kawy i zacząłem czytać: Z przykrością informujemy, że pański ojciec zmarł. Po szczegóły proszę zgłosić się na podany adres, adres jedynie przeleciałem wzrokiem. W ten sposób dowiedziałem się, że mój ojciec umarł. Kiedy? Nie wiem. Nie napisali. Ale przynajmniej wiedziałem, że umarł. Podejrzewałem to, ale nie byłem pewny."
— Skończ, proszę.
— Masz rację.
Pani Amis odłożyła książkę na podłogę, tuż obok kilku innych, które czekały na sesję wspólnego czytania.
— Myślisz, że dostaniemy kiedyś taki list?
— Dlaczego mielibyśmy?
— Nie rozumiem.
— Kto by nas poinformował, skoro sam nigdy do nas nie napisał?
— Napisze jeszcze kiedyś?
— Raczej nie.
— Masz mu to za złe?
— Nie. Chłopak obrał własną ścieżkę, tak zdecydował. Pozwólmy mu na to.
— Więc myślisz, że żyje?
— Nie wiem.
— Lorna ma rację?
— Nie wiem. Może ma.
— A jeśli nie ma?
— To i tak się tego nie dowiemy.
— Lorna go uśmierciła. Nie chcę go uśmiercać.
— Nie musimy, ale dajmy Lornie samej zdecydować.
— Ale to jej brat, tak nie można.
— Nie wtrącamy się w to. Tak żyje jej się lepiej.
— Wygląda na szczęśliwszą…
— Właśnie. Kochanie?
— Tak?
— Wybierzmy dzisiaj jakąś inną książkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz