czwartek, 22 grudnia 2022

Od Hotaru cd. Vilre

— Właściwie… dlaczego to robią?
Hotaru sama przez długi czas nie wiedziała, jak to się działo, że po latach użytkowania przedmioty zaczynały żyć własnym życiem, zyskiwały świadomość i potrafiły być pomocą albo utrapieniem dla swych właścicieli. Legendy i podania mówiły, że jeśli dany przedmiot był w posiadaniu jednej rodziny przez sto lat, i przez cały ten czas ludzie o niego dbali, w sercu przedmiotu rodziła się dusza pomniejszego yōkai, który stawał się opiekunem domu i wszystkich jego mieszkańców. Jednak jeśli ludzie zaniedbywali taki świadomy przedmiot, ten czuł się urażony złym traktowaniem i stawał się gniewnym duchem, uprzykrzającym właścicielom życie. Najczęściej historie o tsukumogami, bo tak nazywały się owe przedmioty, były przedmiotem zabawnych baśni, kiedy poirytowany parasol zamykał się komuś na głowie, a gniewna miotła rozganiała starannie zamiecione liście.
Im dłużej żyło takie tsukumogami, tym potężniejsze się stawało – wiele ze starodawnych, szlacheckich rodów Yamato, miało w swym posiadaniu niezwykłe, obdarzone świadomością artefakty. Ponoć niektóre miały w sobie nie duszę yōkai, ale człowieka – legendarnego przodka rodu, którego mądrość mogła prowadzić potomność ku oświeceniu nawet po tym, gdy jego materialna powłoka już dawno się rozpadła. Legendarne miecze, ozdobne zbroje, bezcenna biżuteria – wszystko to mogło mieć w sobie duszę i świadomość.
I były jeszcze przedmioty takie, jak jej Hikaru – obudzone do życia przez istotę spoza czasu, która nie ukazywała swego oblicza nawet dla cesarza. Hotaru mimowolnie dotknęła dłonią pasa.
— W Yamato magia nie jest tak głęboko skryta jak tu, w Iferii. W mojej ojczyźnie przenika ona ziemię, płynie z wodą, tańczy z wiatrem i płonie blaskiem ognia. Jest na tyle blisko, że nawet ci, których bogowie nie błogosławili żadną specjalną mocą, mogą do niej sięgnąć. Życzenia i modlitwy, powtarzane wytrwale każdego dnia, pokolenie za pokoleniem, potrafią sprawić, że magia w końcu na nie odpowie. Tak, jak krzew, o który dba się i przycina go regularnie, wyrasta w odpowiedni kształt, tak i magia rodzi duszę, odpowiadając na troskę i szacunek okazane jej przez ludzi.
Brwi Vilre ściągnęły się, kobieta przechyliła głowę.
— Skoro te przedmioty ożywają dlatego, że ktoś o nie dba, to dlaczego tyle jest historii o tym, jak uprzykrzają ludziom życie?
— Z tej samej przyczyny, dla której tyle jest historii o tych, którzy dopuszczają się przestępstw, a tak niewiele o tych, którzy dzień w dzień wykonują swoją zwykłą pracę. — Hotaru uśmiechnęła się przelotnie, splotła smukłe dłonie wokół kufla. — Miotła, która starannie zamiata wszystkie liście nie jest tak ciekawa jak ta, która obiła komuś grzbiet.
— Jest w tym trochę racji.
Coś huknęło na zapleczu, krzyki wydobyły się z tamtej części karczmy, chyba świsnęła szmata. Trójka mężczyzn dzielnie pracowała, ale widać wypadki zdarzają się najlepszym.
— Ale magia Yamato i ożywające przedmioty nie rozwiązują nam problemu, jaki pojawił się z „Maćkiem” — podjęła tancerka, w zamyśleniu bębniąc palcami po kamionce.
— Niestety.
Vilre zamilkła, przez pewien czas między kobietami panowała względna cisza. W końcu historyczka przerwała milczenie, spojrzała na Hotaru.
— Zastanawiałam się, czy nasz „Maćko” nie udaje czasem tej utraty pamięci, ale zmienił się już w kilka osób, a jego charakter pozostał mniej więcej taki sam. To nie jest normalne dla doppelgängerów, ich charakter powinien zmieniać się wraz z przyjętą formą. I przyszła mi do głowy taka myśl… — Spuściła przelotnie wzrok, zamilkła na moment, nim postanowiła mówić dalej. — Co by się stało, gdyby doppelgänger postanowił zmienić się w kogoś, kto stracił pamięć?
Hotaru zamarła, uniosła brwi. Taka możliwość nie przyszła jej do głowy, w żaden sposób jej nie rozważała. Ale z tego, co Vilre mówiła o doppelgängerach, skoro potrafiły całkowicie skopiować czyjś umysł i charakter – do tego stopnia, by wręcz nie być w stanie zachowywać się przeciwnie do tego, jak dana prawdziwa osoba by postępowała – to co mogłoby się stać, gdyby przejęły odcisk duszy i umysłu kogoś, kto w jednym i drugim miał braki?
— Myślisz, że coś takiego mogłoby uszkodzić sam dar doppelgängera do kopiowania czyjegoś umysłu?
Vilre wzruszyła ramionami, westchnęła.
— Nie wiem, to na razie tylko hipoteza. Ale doppelgängery… one są trochę jak woskowe tabliczki. Wszystko da się na nich zapisać, bardzo łatwo zrobić kopię tekstu. A gdy kopia nie jest już potrzebna, wystarczy nieco ciepła by stopić wosk i mieć znów gładką powierzchnię, gotową by znów po niej pisać. Ona się nie zużywa, nie jest taka, jak papier. Z papieru można coś zdrapać, ale tylko raz, a i tak potem zostaje ślad.
— To ciekawa analogia, tylko… jak w takim razie wyjaśnić, że tej amnezji nie da się stopić i znów po niej pisać?
— Bo amnezja to nie coś, co zapisano w wosku. To całkowity brak wosku. I teraz nasz doppelgänger nie jest w stanie nic napisać, bo zostało mu w tym miejscu tylko suche drewno.
Znów zapadła cisza, Hotaru z wolna pokiwała głową. Tak, to faktycznie brzmiało jak dobre wytłumaczenie, ale było też dowodem na to, że doppelgänger, zmieniwszy się w człowieka który stracił pamięć, na dobrą sprawę sam się okaleczył. Tancerka nie miała pojęcia, czy to mogło być trwałe czy też nie, i jak w takim razie miał dalej funkcjonować w społeczeństwie. Albo – czy dało się mu jakoś pomóc.
Hotaru miała bardzo ograniczoną wiedzę jeśli chodzi o magię i nadnaturalne istoty, które nie pochodziły z Yamato. Wciąż wiele stworzeń zamieszkujących Iferię było dla niej nowych, dziwnych i egzotycznych, i w kwestii ich rozróżnienia wolała polegać na wiedzy tutejszych osób. Oczywiście, widziała pewne zależności między stworzeniami pojawiającymi się tutaj i w jej ojczyźnie, ale nie wszystko dało się przecież przenieść co do litery.
— Myślisz, że dałoby się to jakoś naprawić? Wrócić mu tę część, która zniknęła?
Vilre przechyliła głowę, znów westchnęła.
— Nawet nie wiem, czy to dobra hipoteza. Może przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Ale możemy spróbować się go spytać o to, jakie rzeczy wie i pamięta o osobach, których wygląd przyjmował. Pomyślałam… Jeśli nie będzie pamiętał analogicznych fragmentów bez względu na przyjętą postać, to może faktycznie chodzi o amnezję kogoś, w kogo kiedyś się zmienił.
Hotaru pokiwała głową.
— Wiesz… woskowe tabliczki to przedmioty, ich wosk się nie zregeneruje, jeśli ktoś im go nie doda. Ale doppelgänger jest żywą istotą – myślisz, że jego stan ma szansę sam się poprawić?
— Nie mam pojęcia — odparła historyczka i pociągnęła łyk z kufla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz