Musiała sama przed sobą przyznać że docinki Noctisa jakkolwiek zdać się mogły dość irytujące dodawały jej nieco otuchy. Pewnie dlatego, gdy jej towarzysz nagle zamilkł i przestała słyszeć za sobą jego miarowe kroki zatrzymała się i z niepokojem obejrzała za siebie. Oczywiście z jej słabym wzrokiem nie na wiele to się zdało, po chwili pełnego napięcia milczenia rzuciła, wiec wesoło:
- Czyżby jaśnie paniątku lakierki poślizg straciły, że tak nagle zwolnił, czy się wymuskane pazurki w sznur zaplątały i biedactwo wyplątać się nie może?
- Nie ćwierkaj mi tu wróbelku, bo ja tu dbam o twoje piórka i narażam swoją skórę, więc trochę szacunku dla ludzi pracujących
Przewróciła oczami i cofnęła się parę kroków. Coś musiało wyraźnie zaniepokoić egzorcystę. Może i nie wierzyła w jego dobre maniery, bo takowe przekonanie przeczyłoby faktom i obrażało prostą ludzką logikę, ale ufała jego instynktowi.
- Coś się stało? Wyczułeś coś? - zapytała zatroskana.
- Tylko błoto, pot i parę innych niesalonowych zapachów, odsuniesz się kawałek, a zresztą co ja jestem pies tropiący
Przysunęła do nosa swoje odzienie aby przekonać się czy naprawdę tak koszmarnie, pachnie, ale oczywiście relacje egzorcysty były mocno podkoloryzowane.
- Z takim wydelikaconym nosem, fuchę psa policyjnego masz w kieszeni - mruknęła niezadowolona.
Koniec końców zdecydowała się jednak dołączyć do towarzysza i poczęła w milczeniu wsłuchiwać się w nocną ciszę. Z początku nic w jakiś szczególny sposób nie zaprzątało jej uwagi. Zwyczajne odgłosy nocy. Zerknęła w kierunku miasta, które mrugało w ich stronę złotymi ślipiami oświetlonych lampami okien. Znajdowali się gdzieś u krawędzi mokradeł. Słyszała plusk wody i skrzeczenie żab. W powietrzu dawało się wyczuć zapach nadwodnych ziół. Szumiało drzewo. Zamarła i jeszcze bardziej wytężyła niezwykle czuły słuch.
- Noctis? - odezwała się na głos - czy tu jest jakieś drzewo?
- No pewnie, że jest - prychnął oburzony przeczuwając, że sylfa znów robi sobie z niego żarty - nie widzisz?
- Powiedz mi zatem czy jakbym widziała, korzystałabym z tak godnego zaufania źródła jak twoje słowo.
- Cóż może po prostu korzystanie z mojej pomocy weszło ci w krew
- Lepiej mnie nie denerwuj bo ci tej krwi upuszczę.
- No to po co ci te drzewo?
- Żeby się na nim powiesić - wykrzyknęła zirytowana - ale najpierw ciebie, będę damą i przepuszczę chama, bo przecież nie dżentelmena przodem
- Jest tylko pewien problem - odparł trafnie udając zamyślenie - mamy tylko jeden sznur, a ja się chyba nie podzielę
- Co tam sznur... drzewo jest ważne
Czuła ze patrzy na nią jak na wariatkę, a w poglądzie tym dodatkowo utwierdzało ją jego uparte milczenie. Westchnęła zrezygnowana, ze musi wszystko tłumaczyć.
- Chodzi o to że tego drzewa tu nie było
- Jak to nie było? Niby skąd się nagle wzięło? Co ropucha wielkolud na grzbiecie przyniosła?
- Nie wiem skąd się wzięło, ale niewytłumaczalne zjawiska to twoja branża, no to masz teraz okazję się popisać
- Wybacz, ale jestem egzorcystą, a nie botanikiem, nikt nie jest doskonały
- Ubiłabym cię gołymi rękami, ale za ciebie nie warto iść siedzieć.
Podeszła do drzewa badając stopą drogę, aby nie ugrzęznąć przypadkiem w bagnie. Delikatnie przejechała dłonią po szorstkim poskręcanym pniu. Zawadziła nogą o jakiś niewielki, ale ciężki prostokątny przedmiot. Schyliła się i dokładnie zbadała go dotykiem. Drobne palce szybko przebiegały gładką skórzaną powierzchnię, aż wreszcie natrafiły na metalową klamerkę z niewielką sznurkowa zawieszką.
- To nioska Zana - oznajmiła ze zgrozą - Nie wiem co tu się dzieje, ale z pewnością coś niedobre...
Nie zdążyła dokończyć kiedy nagle rozczapierzona szponiaste gałęzie śmignęły jej tuż nad głowa, jakby drzewo zamierzało jej wymierzyć policzek. Odskoczyła gwałtownie z trudem utrzymując równowagę, tak ze musiała dodatkowo parę razy machnąć skrzydłami.
- Ostrzegałeś mnie przed wichurami trzeba mnie było przestrzec przed tym.
Chwilowo byli bezpieczni, ale ruchy drzewa z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej niepokojące. Zupełnie jakby wewnątrz znajdowało się coś żywego i w dodatku niezbyt przyjaźnie do nich nastawionego.
<Noctis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz