poniedziałek, 16 stycznia 2023

Od Asy CD. Calitha

Serce chłopca zabiło mocniej, gdy odyniec zagalopował w ich stronę. Asa sunął w stronę pobliskiego świerku, cały czas kątem oka obserwując, czy Calitha z wszystkiego wychodzi cało. Strzała rozerwała powietrze stojące jej na drodze, dumnie świsnęła i wbiła się w gałkę oczną zwierzęcia, lecz ten się nie zatrzymywał. Szarżował dalej w stronę kobiety, tratując przy okazji mniejsze krzewy i krzaki.
— Uciekaj, szybko! — wykrzyczał Asa, obserwując całe zajście bezpiecznie, z drzewa.
Calitha nie zwróciła na niego uwagi. Druga strzała wyfrunęła równie niespodziewanie, jak pierwsza. Nie chybiła. Grot zatopił się głęboko w skórze dzika, lecz ten nie miał zamiaru się zatrzymywać. Zatrzymała go jednak matka natura, która stwierdziła, że to jego nieszczęsny koniec. Odyniec legnął w śniegu kwiląc cicho jeszcze chwile przed śmiercią. Żywot zwierza zakończyła Calitha, wysyłając w jego stronę trzecią, ostatnią strzałę. Asa podszedł uważnie do niego, próbując wykaraskać resztki zmarzniętej kory spod paznokci. Chłopak pochylił się nad nim, upewniając się, czy na pewno jest martwy i na tyle, ile potrafił ustalił, że jest. Młodzian był pod wrażeniem.
Też chciałby strzelać z łuku.
Z powrotem do rzeczywistości zawróciła go brunetka, która upomniała się teraz o przeniesienie łupu do Gildii. Chłopak w emocjach całkiem zapomniał o tak przyziemnych sprawach i z pewnością nie chciał jeszcze wracać, ale nie chciał też powtórzyć swojej przygody z dzikiem. Przynajmniej nie dzisiaj.
Tylko, w jaki sposób powinni przenieść taką bestię? Calitha i Asa z pewnością nie należą do najsilniejszych w Kissan Viikset. Potrzebowali kogoś silnego, jak Mefisto, albo Akamai.
— Idź po kogoś do Gildii. Ja poczekam tutaj, żeby nikt nie ukradł tego zwierza. — zaoferowała Calitha.
Asa się zgodził. Chciał się w końcu na coś przydać, bo czuł, że jedynie zawadza kobiecie.
Chłopak ruszył przed siebie, kierując się śladami w śniegu. Problem zaczął się przy starszych śladach, które były w większości zasypane padającym od jakiegoś czasu śniegiem, przez co stawały się dla niewprawionego oka Asy, prawie że niewidoczne. Mimo tego starał się iść dalej, aż dotarł do momentu, aż ślady całkiem zanikły.
— Kurwa. — syknął młodzian, zdając sobie sprawę z tego, że kompletnie nie wie, gdzie właściwie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz