czwartek, 18 kwietnia 2019

Od Benjamina cd. Annabelle

Wyjmowanie kawałków szkła, choć nie należało do najprzyjemniejszych doznań, nie wzbudziło u Bena żadnej gwałtownej reakcji. Nawet nie pisnął. Tylko siedział spokojnie i raz po raz spoglądał to na ścianę, to na jakąś szafkę. Byle nie zatrzymywać zbyt długo wzroku na siedzącej przed nim lekarce. To było dość duże wyzwanie… Odwracać się od tak ładnej osóbki, która zdecydowanie przydałaby mu się w roli żywego manekina.
Jego umysł zajęły myśli „czy mam jakieś różowe materiały? Czy mam jakiś róż? A może powinienem iść na zakupy?” na tak długo, że nawet nie poczuł, kiedy cały zabieg się zakończył. Otrząsnął się, dopiero gdy usłyszał głos dziewczyny.
 Och, już koniec. Bardzo dziękuję… – uśmiechnął się do lekarki, podziwiając opatrunek, który zrobiła. Jak dobrze, że skorzystał z jej pomocy… Gdyby tylko podarowała mu parę niezbędnych materiałów, o które prosił, pewnie skończyłby z dłońmi niewygodnie zawiniętymi w bandaże. Albo… Nie, teraz i tak to było nieważne. Tak samo, jak plany szybkiego załatwienia problemu i ucieczki. Żal byłoby tak po prostu wyjść. Noc wydawała się spokojna, lekarka mało pochłonięta pracą, a pomysłów na ozdobne suknie przybywało coraz więcej… Nikt go nie popędzał, nie wyrzucał, więc, czemu by nie zostać na dłużej? A może uda mu się zaprzyjaźnić z dziewczyną… Lub chociaż z jej kotem.
Na co dzień Benjamin nie przepadał za zwierzętami. Wyrządzały za dużo problemów. Obecność podobnego futerkowca w jego pracowni byłaby tragedią, do której nie chciałby dopuścić. Sama myśl o wszechobecnej sierści lub łapkach, które depczą po świeżo wyprasowanych ubraniach, doprowadzała go do bólu głowy. Dlatego jedyne, na co mógł sobie pozwolić, to kwiatek doniczkowy. Na szczęście, to nie pracowania, tutaj nic nie groziło jego materiałom. Dodatkowo ubrania, w których przyszedł, nadawały się jedynie do kosza na pranie. Dzięki temu mógł, chociaż tę krótką chwilę pogłaskać kotka.
– Oczywiście, następnym razem pomyślę i postaram się nie popełniać tego błędu… Albo nie pokażę się pani na oczy. – widząc mało przychylną reakcję na jego „żart”, szybko się poprawił. – To… Nie było poważne… Znam się dobrze, zapewne jeszcze będziemy musieli się spotkać... A skoro już po wszystkim, czy mam podać jakieś dane osobowe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz