Wyjmowanie kawałków szkła,
choć nie należało do najprzyjemniejszych doznań, nie wzbudziło u Bena żadnej
gwałtownej reakcji. Nawet nie pisnął. Tylko siedział spokojnie i raz po raz
spoglądał to na ścianę, to na jakąś szafkę. Byle nie zatrzymywać zbyt długo
wzroku na siedzącej przed nim lekarce. To było dość duże wyzwanie… Odwracać się
od tak ładnej osóbki, która zdecydowanie przydałaby mu się w roli żywego
manekina.
Jego umysł zajęły myśli „czy
mam jakieś różowe materiały? Czy mam jakiś róż? A może powinienem iść na
zakupy?” na tak długo, że nawet nie poczuł, kiedy cały zabieg się zakończył.
Otrząsnął się, dopiero gdy usłyszał głos dziewczyny.
– Och, już koniec.
Bardzo dziękuję… – uśmiechnął się do lekarki, podziwiając opatrunek, który
zrobiła. Jak dobrze, że skorzystał z jej pomocy… Gdyby tylko podarowała mu parę
niezbędnych materiałów, o które prosił, pewnie skończyłby z dłońmi niewygodnie
zawiniętymi w bandaże. Albo… Nie, teraz i tak to było nieważne. Tak samo, jak
plany szybkiego załatwienia problemu i ucieczki. Żal byłoby tak po prostu
wyjść. Noc wydawała się spokojna, lekarka mało pochłonięta pracą, a pomysłów na
ozdobne suknie przybywało coraz więcej… Nikt go nie popędzał, nie wyrzucał,
więc, czemu by nie zostać na dłużej? A może uda mu się zaprzyjaźnić z
dziewczyną… Lub chociaż z jej kotem.
Na co dzień Benjamin nie
przepadał za zwierzętami. Wyrządzały za dużo problemów. Obecność podobnego
futerkowca w jego pracowni byłaby tragedią, do której nie chciałby dopuścić.
Sama myśl o wszechobecnej sierści lub łapkach, które depczą po świeżo
wyprasowanych ubraniach, doprowadzała go do bólu głowy. Dlatego jedyne, na co
mógł sobie pozwolić, to kwiatek doniczkowy. Na szczęście, to nie pracowania,
tutaj nic nie groziło jego materiałom. Dodatkowo ubrania, w których przyszedł,
nadawały się jedynie do kosza na pranie. Dzięki temu mógł, chociaż tę krótką
chwilę pogłaskać kotka.
– Oczywiście, następnym razem pomyślę i postaram się nie
popełniać tego błędu… Albo nie pokażę się pani na oczy. – widząc mało przychylną
reakcję na jego „żart”, szybko się poprawił. – To… Nie było poważne… Znam się
dobrze, zapewne jeszcze będziemy musieli się spotkać... A skoro już po wszystkim,
czy mam podać jakieś dane osobowe?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz