środa, 10 kwietnia 2019

Od Nagi cd. Kai


Kobieta niemal wybiegła z pomieszczenia, a za nią świeży zapach mięty, pozostawiając Nagę w otoczeniu woni jedynie jej suszonych ziół i metalicznej nuty w tle, wydobywającej się z lodowatej wody ze studni. Mówiła tak prędko, iż egzorcystka nie miała możliwości wtrącenia się między jej słowa, by ją na chwilę zatrzymać. Nie dość, iż nie założyła jej przygotowanego wcześniej opatrunku, to nie spełniła swojej obietnicy o gorącym naparze z miodem. Każdą przysięgę traktowała z równą wagą, która często wydawała się komicznie wielka w kontraście do zestawionej z nią sytuacji, lecz kobieta machnęła na to ręką spory czas temu. 
Sprzątanie sypialni nie zajęło jej osoby na dłużej, w końcu Montgomery skorzystała jedynie z łoża, które wymagało szybkiego pościelenia, jednej szklanki i miski, w której pływała jeszcze nasączona krwią szmatka. Łazienka domagała się większej uwagi, z racji na wodę zarówno w wannie jak i poza nią. Naga poczuła na skórze wcześniej niezauważony przez nią delikatny powiew zimnego powietrza, który okazał się przeciskać przez szparę małego okienka tuż nad jednym z mebli. Korzystając z nowego znaleziska, wylała czystą jeszcze ciecz na zmarzniętą ziemię z tyłu budynku.
Ciepło płynące z przed momentem zapalonej świecy rozniosło się po jej chłodnych rękach, gdy wsunęła ją ostrożnie pod podstawkę na czajniczek, a charakterystyczny, lecz dość przyjemny, lekki zapach dymu wypełnił powietrze. W jej zamiarze było przygotowanie obiecanego naparu, jednak nie naruszanie woli tej, co niosła woń morskiej bryzy. Jeśli była tak żywa, by jak najszybciej opuścić progi Nagi, należało to uszanować.
Egzorcystka posiadała drobny słoik miodu, zakupiony go kilka tygodni temu na ulicznym targu, gdzie to sprzedawca zapewniał o jego wykwintnym smaku. Puściła mimochodem jego uwagi, kompletnie niezainteresowana doznaniami smakowymi, jakie mogła przynosić dana substancja. Używała jej jedynie do przyrządzania past z różnych ziół, które potrafiły zdziałać cuda na jakiekolwiek uszkodzenia skóry czy to jej rozerwanie, czy zadrapanie. Teraz jednak przekonała się o użyteczności komentarzy człowieka, któremu wręczyła dwie monety, gdyż miała pewność, że składnik zadowoli chorą.
Zwierzę, które stawało się tak milczące dopiero podczas spoczynku, zbudziło się na przyjemny zapach, wskakując na blat stołu. Twardy dziób pchał się uparcie między dłonie kobiety, które przytrzymywały słoik, zasłaniając mu dostęp do rozpieszczającej słodyczy.
Czyżbyś zapomniał, gdzie Twoje miejsce?
Palce zderzyły się z bokiem ptaka, pstrykając go boleśnie. W czasie, gdy ten odskoczył, skrzecząc poirytowanie, szybko zamknęła naczynie, kładąc je na półce.
Kilka bandaży, czysty materiał oraz trochę maści zawinęła w twardy papier, w którym zwykle przechowywała wysuszone rośliny. Parujący, słodki napar, wzbogacony o kilka przypraw przelała do większego naczynia. Trzymając w ręce oba te prezenty, wyszła na korytarz, nie wypuszczając jednak podążającego za nią kruka.
Informacja o miejscu pobytu Kai była jej zupełnie obca, lecz szła powoli, stukając butami o posadzkę, uważnie się przysłuchując i oddychając płytko, by złapać jak najwięcej zapachów. Drzwi nie zatrzymywały ni odoru, ni woni duszy, toteż kobieta szukała tej znanej wśród szalonej plątaniny. Gdy ją wyłapała, zbliżyła się wolno do ściany, by jej nie zgubić i przejechała dłonią, szukając twardego drewna, w który mogłaby zapukać. Przysłuchała się dźwiękom dochodzącym, wyłapując ciche kroki zapewniające ją o przytomności kobiety. Kucnęła ostrożnie, stawiając u progu naczynie i pakunek, z dala od zasięgu skrzydła, by przy otwarciu ich nie potrącić. Gdy jej knykcie spotkały się dwa razy z drzwiami, egzorcystka odeszła, udając się z powrotem do swojego pokoju.

Kai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz