niedziela, 14 kwietnia 2019

Od Emmanuela CD Elra

Absolutnie ciebie nie słucha.
Kobieta wydawała się tonąć w papierach, kiedy pospiesznie wertowała po kolei każdy dokument, upewniając się, że nic nie zginęło i wszystko było w idealnym stanie. Najwidoczniej Syriusz swoją obecnością wzbudzał w niej bardzo duże zdenerwowanie. Ale hej! Na herbatę się zgodziła, coś mi się udało osiągnąć tego dnia. Vivi byłaby dumna, chociaż pewnie Timmy się przewraca we śnie, bo „jak to ktoś niewtajemniczony pije moją herbatę?!” Aż widziałem przed oczyma to komiczne oburzenie wymalowane na jego twarzy pokrytej sadzą oraz farbami. 
— ...Na ciebie. Pójdę wcześniej i przygotuję tą herbatę, na którą się zgodziłaś — odpowiedziałem, marnie kryjąc wesołość. W sumie po co ją kryć? Dobry kompan do herbaty zawsze jest powodem do radości. Obróciłem się, żeby ponownie skierować się do pierwotnego celu mojej przechadzki i dopilnowałem, żeby pies poszedł za mną. Brunetka zdecydowanie nie czuła się komfortowo w towarzystwie Syriusza. A to taki kochany psiak! Cóż, nie wszyscy mieli dobre wspomnienia ze zwierzakami, może i ona nie miała najlepszych.
W kuchni ukłoniłem się pani Irinie, szczerząc się szeroko i powiedziałem szybko, że chciałem tylko zaparzyć herbatę. Podczas przygotowań naparu zwierzę kręciło mi się pod nogami, jednak zgrabnie je wymijałem, nic sobie z tego nie robiąc. Póki jakoś wyjątkowo mocno mi nie przeszkadzał ani nie rozrabiał, to nie miałem zamiaru go wyganiać. Jeszcze złapałby następną osobę i kto wie, jakby się to skończyło? Kij wiedział, kijem nie byłem, więc nie wiedziałem, jak powiedział bardzo niemądry człowiek.
Znalazłem imbryk i dwie filiżanki, które wypełniłem cudownie pachnącym napojem, więc zawsze można było się gdzieś przenieść poza kuchnię. Na przykład do ogrodu. Ładna pogoda malowała się za oknem, czemu by nie?
— Pójdziemy później na spacer, więc nie strasz naszej dzisiejszej towarzyszki, okej? — powiedziałem do psiaka, nachylając się nad nim i przebiegłem ponownie dłońmi po jego sierści. Szczeknął szczęśliwie, dlatego uznałem to za odpowiedź twierdzącą. — Dobry piesek. 
To tylko głupi pies, zlituj się.
I ja, i Syriusz nadstawiliśmy uszy, obracając głowę, gdy tylko usłyszeliśmy kroki. Uśmiechnąłem się do kobiety, ciesząc się, że przyszła i przytrzymałem psa w miejscu, ponieważ już był gotowy do niej pomknąć.
— Przyszłaś. — Zaraz po tych słowach odkaszlnąłem, gdyż powiedziałem to zdecydowanie zbyt głośno i może nie powinienem brzmieć tak szczęśliwie. Nie wiem, Tom zawsze mówił, że to dziwne. — Herbata jest jeszcze zbyt gorąca, żeby ją pić, ale powinna niedługo ostygnąć. Swoją drogą nie przedstawiłem się, co chyba jest nieuprzejme z mojej strony. Nazywam się Emmanuel, a ty? — Potok słów zaraz wyrwał się z moich ust, gdy wstawałem z klęczek, żeby nie mówić do kobiety z poziomu Syriusza.
Emmanuel, zwolnij.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz