niedziela, 7 kwietnia 2019

Od Kai CD Nagi

— Naga, również z Wysp. Cieszę się z naszego spotkania szczególnie, iż pozwolił utrzymać Cię przy życiu. I nie myśl o odwdzięczeniu, albowiem nie zrobiłam tego z myślą o nagrodzie. — Kai uśmiechnęła się szerzej, pomimo dalej przeszywającego bólu i skinęła drugiej kobiecie głową, nawet jeżeli tamta nie mogła zauważyć tego drobnego gestu.
Dobrze było mieć jakąkolwiek znajomą, przyjazną osobę w tak odległym nam miejscu. Dzikim, wyjątkowo dalekim od domu, nawet jeżeli wydawać się mogło bardziej cywilizowane. Montgomery, choć szybko przestawiła się na nowe zasady czy zachowania do opanowania, czasami jednak brakowało ciepłego, wilgotnego powietrza, od którego kudły kręciły się jeszcze bardziej, nawet jeżeli wydawać się to mogło w jej przypadku niemożliwe.
— Mam nadzieję, że z Twoimi ranami lepiej.
Naga w kilku krokach znalazła się przy leżącej bardce, by musnąć delikatnymi palcami jej posklejane krwią włosy, przebić się przez nie i dotknąć jeszcze nie zasklepionej rany. Poszkodowana syknęła, krzywiąc się odrobinę, bo bolało, bardzo bolało, a jeszcze się kleiło, brudziło i nie pozwalało zachować jakiegokolwiek porządku.
Bo nawet jeżeli Montgomery na swoim biurku czystości nie utrzymywała, tak z ciałem było wręcz odwrotnie.
— Będzie piec — ostrzegła ją nagle, choć to nic nie dało, bo ruch kobiety był szybki, wręcz nieprzewidywalny.
Bardka syknęła, zaciskając zęby, drgnęła niekontrolowanie, gdy materiał tylko musnął ranę. Zacisnęła dłoń w pięść, tak samo zrobiła z powiekami. I nawet jeżeli ból ustąpił dosyć szybko, nadal krzywiła się niemiłosiernie, jak dziecko. Palce ratowniczki zjechały z włosów, musnęły szyję i obojczyk. Kai drgnęła, twarz jej spoważniała.
Nikt dawno nie dotykał jej ciała, niekoniecznie jedynie w uwodzicielski sposób.
— Na pewno Twa skóra nie jest rozdarta w innych miejscach?
Naga nawet nie poczekała na odpowiedź, po prostu zaczęła badać, muskać, a Montgomery niemiłosiernie zaciskała zęby, byleby tylko nie zaskomleć, bo przecież tak bardzo za tym tęskniła. Za czyimś oddechem, za ciepłem drugiej skóry, za jakąkolwiek czułością. I nie obchodziło jej, że druga kobieta robi to w sposób czysto formalny, medyczny i wręcz chłodny.
Dotyk był dotykiem.
Kobieta obserwowała jak zgrabne palce wędrują po kontrastującej z bladym odcieniem skórze, jak szukają, naciskają tam, gdzie mogłyby napotkać ewentualne nieregularności. Tych jednak nie znalazły, dzięki Bogom, bo jakiekolwiek złamania czy zwichnięcia skończyć by się mogły nawet zakończeniem jej kariery.
Jeżeli taka w ogóle miała czelność istnieć w tym świecie.
— Twe ciało nie powinno być tak rozgrzane. —  Kobieta bez zapowiedzi zimny wierzch dłoni przyłożyła do rozgrzanej szyi Montgomery, która wręcz przycisnęła mięśnie, chcąc choć odrobinę się ochłodzić. — Winnyśmy ponownie Cię ochłodzić. Za kilka uderzeń zegara wrócę, wtedy weźmiemy Cię do wanny.
Cudotwórczyni nawet nie zaczekała na jej zaskomlenie, odpowiedź oczywiście przeczącą, bo przecież nie miała ochoty kąpać się w lodowatej wodzie tuż po takim upadku, gdy na zewnątrz było jeszcze bielusieńko. A jednak, chyba w tym przypadku bardka po prostu nie miała wyboru. Przymknęła oczy, bo głowa nieprzyjemnie pulsowała, a może choć w taki sposób mogła uspokoić przeszywające bóle, które nasilały się wraz z oślepiającym światłem. 
— Wejdź, nim woda się ociepli. Będę jej dolewać, gdy będziesz już w wannie. Jednak by wynagrodzić Ci cierpienie potem mogę podać gorący napar z miodem, jak uważasz? — pytanie Nagi rozbudziło ją z tej pomniejszej medytacji.
Kai podskoczyła gwałtownie w łóżku, wyprostowała się i przeciągnęła, w końcu decydując się na postawienie nagich stóp na chłodnawej podłodze. Poruszyła kilka razy palcami, starając się choć trochę przyzwyczaić do ogólnopanującego zimna poza ciepłą pierzyną. Postała powoli z łoża, które zaskrzypiało. Skinęła głową, nawet jeżeli Nadze dane nie było dostrzec tego gestu. 
— A czy mam jakikolwiek wybór? — zapytała, uśmiechając się blado, by następnie powoli zacząć zmierzać ku drugiemu pomieszczeniu z wanną, która już wypełniona była lodowatą wodą.
Nie po brzegi, by ta nie wylała się, gdy kobieta tylko zanurzy się w cieczy, a jednak wystarczająco, by objąć całe ciało.
I powoli zaczęła zrzucać z siebie ubranie, luźną koszulę, która zdążyła przykleić się do ciała, dzięki Bogom, luźniejsze spodnie, a te z mocnych nóg i szerszych bioder zeszły bez problemu. I stanęła w chłodzie pokoju tak, jak wyszła z matczynego łona, naga, nagusieńka. Wstydu nie czuła, bo po co. Nawet jeżeli Nadze dane byłoby spoglądać na ten świat zmysłem wzroku, Kai i tak bez problemu wyskoczyłaby z ubrań, bez zawahania. W końcu bardka była dumna ze swojego ciała, a to i tak należało do ciał kobiecych, ba, ludzkich. 
Nic co ludzkie, obcym być jej nie miało.
Musnęła palcami lodowatą wodę, skrzywiła się i przygryzła policzek od środka. Oj, nie, to był zły pomysł, zdecydowanie lepszą decyzją miał być odwrót w odpowiednim momencie. Naga jednak stanęła już w drzwiach, blokując całkowicie drogę ucieczki. Pozostawało więc jedynie zanurzyć się w wodzie i tak jak postanowiła, tak zrobiła. Z jękiem oraz głośnym westchnięciem, ale jednak, bo przecież ta czynność miała w końcu przynieść ulgę.
— Niezwykle raduję się, że tak o mnie zadbałaś — oświadczyła, uśmiechając się, a przynajmniej starając się uśmiechnąć pomimo tych okropnych okoliczności, w których dane jej było zażyć kąpieli. — Naprawdę, mam wrażenie, że nawet własna matka mogłaby bez problemu z tobą rywalizować — parsknęła cichym śmiechem. Dobry omen, humor powoli powracał do jej ciała. 
Westchnęła cicho, w końcu decydując się na zanurzenie się odrobinę głębiej. A jednak zimna woda dawała odrobinę odpoczynku. 
— Mam jedynie nadzieję, że podczas tego okropnego upadku nic nie zwichnęłam czy nie naciągnęłam — stwierdziła, już bardziej do siebie niż do kobiety, która zdążyła podejść do wanny. — Och, to byłoby zdecydowanie tragedią, gdyby któraś z kończyn straciła na swej ruchliwości... — dodała jeszcze bardka, ściągając krzaczaste brwi. — A jednak, niezbadane są wyroki boskie, więc może taki właśnie był plan, by otworzyć jakieś nowe możliwości, wrota?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz