wtorek, 18 kwietnia 2023

Od Adonisa – Tchórz

Zajęcza czaszka śrubuje go pustym wzrokiem. Gabinet nie zmienił się dużo, jedynie było w nim teraz o wiele więcej much i mniej niepotrzebnych gratów, które wyniesiono krótko po incydencie. Ma swoją kryształową karafkę z alkoholem pochodzenia nieznanego i tyle wystarcza im do szczęścia. Sprawiedliwość zarzuciła nogi na jego biurko, jest wymęczona i obleśnie wręcz powolna.
— I tak po prostu się poddasz? — W bursztynowych oczach widać przebłysk resztek świadomości. Narcissa przez ułamek sekundy przypomina dawną siebie, bezczelnie wręcz bezpośrednią.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że kobieta jest mądra. Nie przychodzi do niego bez powodu, nikt tego nie robi; szuka kogoś, kto pozbawi ją głowy w momencie, w którym ją nadstawi. Nie zdebilniałego kuzyna, czy zabieganego męża, którzy nie będą w stanie jej pomóc. Adonis czyta ją prędko i wymierza cios.
— I tak po prostu się poddasz? — kontruje bez zawahania. Sens jego słów dociera do niej po chwili.
— Nie przyrównuj mojej sytuacji do...
— A czym się różni? Zostawiłaś Ich. Jego. Poddałaś się, gdy powinnaś była rozorać dla nich pół świata, a drugie pół pogrzebać żywcem.
Narcissa myśli przez chwilę. Gubi przejrzystość brązowego spojrzenia.
— A ty? Zrobiłbyś to dla niej?
— Nie jestem tobą, Narcisso.
Do końca wieczoru towarzyszyła im już tylko cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz