czwartek, 10 sierpnia 2023

Od Kukume – Woła do mnie wiatr

Kukume nie była do końca pewna, co powinna zrobić. Albo co zrobi.
Lubiła gildię. Wciąż nie przeczytała wielu książek z biblioteki, wciąż jeszcze spróbowała wszystkich pączków. Zdążyła za to poczuć się tu jak w domu, a to było dla niej bardzo cenne uczucie. Lubiła nawet te bezsenne noce, kiedy z sadu miała fantastyczny widok na rozgwieżdżone niebo, czasem nawet miała towarzystwo. Nie czuła znudzenia, co jakiś czas dostawała zlecenia na dłuższe misje, a poczta do rozniesienia to coś, co przecież nigdy się nie skończy.
Z drugiej strony wiedziała, że to już czas. Spacery były coraz dłuższe, wiatr coraz częściej przemykał się po jej uszach, tańczył na kolczykach, w niej samej, roznosił się i hulał coraz bardziej swawolnie. Nie gryzł skóry ostro, jak kiedyś potrafił, ale ciągle był, nie pozwalał o sobie zapomnieć. Wciąż jednak przypominał o każdym tatuażu, nie pozwala jej zapomnieć, że jest z Mushi, że nosi w sobie pamięć o bracie. Śpiewał w języku, którego nie znała i nie mogła usłyszeć, ale była pewna, że tęskni za tą melodią, coraz głośniejszą i głośniejszą. I gdzieś ją pewnego dnia znajdzie.
Gdy zostawiła Tirie za plecami, czuła, że serce jest ciężkie, ale nie zwolniła kroku. Dokąd, jeszcze nie wiedziała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz