czwartek, 10 sierpnia 2023

Od Lei – Dom

Obrączka błysnęła w słońcu.
Metal był ciepły, nie pierwszy raz muskałam go palcem. Wciąż jeszcze nie przyzwyczaiłam się, że tam jest, ale ilekroć na niego patrzyłam, uśmiechałam się. Był w końcu symbolem najszczęśliwszego dnia mojego życia.
— Dzień dobry — znajomy głos przebił się przez ciszę, w pokoju zrobiło się jakby jaśniej, cieplej.
— Cześć — podeszłam do mężczyzny, wargi musnęły wargi. — Właśnie kończę pakowanie.
— Daj mi znać, kiedy zabrać bagaże.
— Jeszcze chwilę.
Oparłam policzek o jego ramię, westchnęłam cicho. Antares bez słów wiedział, o co chodzi, on był tu przecież jeszcze dłużej, czuł podobnie. Pokój zrobił się nagle dziwnie pusty, wyglądał zupełnie jak wtedy, gdy pierwszy raz przekroczyłam jego próg. Wiele naszych misji było długich, ale zawsze wracaliśmy tutaj, do miejsca, które tak długo mogłam nazywać domem. Tu czułam się bezpiecznie, tu było tyle ważnych dla mnie osób.
Niedawno ślubowałam, że Antares będzie moją ostoją, a ja jego. On był moim domem, dlatego wiedziałam, że wszystko będzie dobrze tak długo, jak on będzie obok. Nie chodziło wyłącznie o budynek, najważniejsza była osoba. I wiedziałam, że właśnie z nim chcę zbudować coś nowego. Tak samo też wiedziałam, że spotkamy jeszcze członków gildii. Wymiana listów, spotkania przypadkowe i zaplanowane. To jeszcze nie był koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz