sobota, 19 grudnia 2020

"Lepiej umrzeć, niż zdradzić swoich przyjaciół."

William
Crox
|| 27 lat - 19.07 || Ethija||
|| Pisarz, Bibliotekarz ||
“Życie jest bezcenne. I narażone na tyle niebezpieczeństw. Nigdy nie wiadomo, co czai się za rogiem. Trzeba się troszczyć o to , co się ma, póki się to ma."
- Kim jest William? Z całą pewnością jedną z najbardziej opiekuńczych i dobrodusznych osób, jakie poznasz w swoim życiu. Mogłabym szczerze powiedzieć, że są to jego cechy charakterystyczne. Już na pierwszy rzut oka widać jak troszczy się o innych. Nie pozwoli, aby komuś przy nim stała się krzywda. Szczególnie jeżeli owa osoba jest mu bliska. Nie zdziwiłabym się, jakby kiedyś przez to wpakował się w problemy, ale no cóż… Mniejsza. Mogę jeszcze dodać, że czasami widywałam go, jak prawił kazania swojej przyjaciółce. Mówił o tym, że powinna być bardziej odpowiedzialna i konsekwentna. Można by powiedzieć, że tak trochę matkował jej.
- Muszę przyznać, że panicz Crox był jednym z moich ulubionych uczniów. I nie chodzi mi tu tylko o naukę. Chociaż owszem. Uczył się całkiem nieźle. Nie miałem z nim w tej kwestii problemów. Nawet mogę przyznać, że był jednym z lepszych uczniów. Moją uwagę zaskarbił sobie swoją życzliwością, a także tym jak pomocną osobą jest. Zawsze po zajęciach pytał, czy nie pomóc w odnoszeniu rzeczy. Byłem przyzwyczajony do tego, że zazwyczaj musiałem wszystko sam robić lub wydawać rozkazy, aby ktoś zwrócił swoją uwagę. Jednak znalazł się taki William, który zmienił trochę moje poglądy i pokazał mi, że jeszcze nie wszystko stracone. Widywałem także to, jaki był dla innych studentów. Równie miły co w stosunku do mnie. Starał się im pomagać, jak mieli w czymś problemy. Jednak nie brakuje mu także rozsądku. Wie, kiedy należy się wycofać, zostawić kogoś w spokoju czy ugryźć się w język.
- Nie myślcie sobie, że mój durny przyjaciel posiada same pozytywy. Negatywy też się znajdą. Na przykład fakt, że jest on niezwykle spóźnialski. Ile to razy musiałam czekać na niego przez kilkanaście minut. Nauczyłam się już, że najlepiej umawiać się z nim na wcześniejszą godzinę, a przychodzić chwilę później. Wtedy przychodzi tak akurat. Ale to nie wszystko. Miałam z nim jeszcze większe problemy. Will jest dość zapominalską osobą. Przez to było tak, że czasami w ogóle nie pojawiał się, a potem dowiadywałam się, że nawet nie pamiętał o tym, że mieliśmy się spotkać. Także wiele razy nie oddawał rzeczy, które pożyczał. Musiałam specjalnie kilka razy się upominać, aby je odzyskać.
- Czasami zdarzały mi się okazje, aby ujrzeć trochę mroczniejsze oblicz naszego lokalnego miłośnika herbaty. Były to zazwyczaj momenty, gdy ktoś próbował obrażać bądź w inny sposób dokuczać jego przyjaciółce. Wtedy to często, nawet zanim ona zdążyła się odezwać, William się odgryzał. Bronił ją. Jeżeli ktoś był bardziej natarczywy, to bywało i tak, że uderzył kogoś. Można powiedzieć, że mimo wszystko jest on dość waleczną osobą. Na szczęście jeszcze nigdy nie zdarzyła się sytuacja, aby w takich sytuacjach wykorzystał swoje zdolności strzeleckie.
- Realista od siedmiu boleści. Zamiast się wyluzować. Nie przejmować niczym to ten będzie analizował. We wszystkim widzi wady i zalety, o których oczywiście musi mi opowiadać. Bo dzień bez jego rozmyślań to dzień stracony.
William w końcu postanowił zawitać w szeregach Gildii. Liczymy na to, że jakoś się tu odnajdzie. Spokojnie możecie używać go w swoich opowiadaniach. Jakby ktoś potrzebował pomocy w tym jakby się zachował to proszę, śmiało pytajcie.
Kody: American Codes
Autor arta - Hachiimi

1 komentarz:

  1. (Ale Will jest u-ro-czy, aww ♥)

    Dzień jest pochmurny, senny. W bibliotece panuje cisza.
    Cahir przerzuca stronę, przebiega wzrokiem po nowym akapicie. Od pewnego czasu usiłuje przekonać samego siebie, że treść czytanej książki jest interesująca, ale im dalej w nią brnie, tym bardziej wątpi. Czyta niedbale, opuszcza niektóre zdania. Nie jest skupiony, mało spał, trochę boli go głowa. W końcu wzdycha z rezygnacją, rzuca książkę na stolik. Nie będzie się z nią cackał.
    Saki wykorzystuje sytuację, wskakuje mu na kolana, zwija się w kłębek. Cahir zamyka oczy, drapie go za uchem. Kot mruczy, przeciąga się lekko. Nic się nie dzieje. Deszcz zaczyna bębnić o parapety cicho, łagodnie. Cahir tłumi ziewnięcie.
    Nagle: kroki. Zza regału wychodzi jakiś mężczyzna. Ma niebieskie włosy, jest ubrany formalnie, wręcz wizytowo. Trzyma naręcze książek. Nie wygląda znajomo. Cahir mruży oczy, przygląda się. Nie, na pewno nie widział go nigdy wcześniej.
    — My się chyba nie znamy — stwierdza, unosząc głowę.

    OdpowiedzUsuń