sobota, 19 grudnia 2020

Od Williama

    Tego dnia pogoda raczej nie była zachęcająca. Ciemne chmury pokrywające calutkie niebo. Ulewny deszcz, uderzający w ziemię sporej wielkości kroplami. Silny, porywisty wiatr, który poruszał drzewami na różne strony.  To wszystko raczej nie wydawało się za przyjazne dla jakiejkolwiek żywej istoty. Tak samo uważał pewien niebieskowłosy osobnik, stojący właśnie przy oknie w bibliotece. Obie dłonie miał splecione na kubku, w którym znajdowała się parująca nadal herbata. Oczy miał wpatrzone w krajobraz za szybą. Musiał przyznać, że deszcz był całkiem przyjemnym i inspirującym zjawiskiem… Ale tylko wtedy gdy można było go oglądać z ciepłego wnętrza budynku. Stety niestety nie mógł za długo pozostać w takim stanie. Obowiązki i nie tylko wzywały. Przybliżył kubek do ust i wziął nie za duży łyk herbaty, ostatni raz spoglądając na wydarzenia za oknem.
— Czas wracać do pracy — westchnął, odchodząc od okna.
Przysiadł przy niewielkim biurku, które od niedawna tak jakby należało do niego. Odłożył napój po swojej prawej stronie, ale nie za blisko krawędzi, aby przypadkiem go nikt nie zrzucił. Zeskanował wzrokiem blat, aby sprawdzić, czy wszystko znajduje się na swoim miejscu. W oczy rzucił mu się list leżący, prawie że w centralnej części biurka.
— Chyba czas się w końcu zająć tym i wysłać ją — wziął w rękę kopertę, wpatrując się w imię i nazwisko swego ojca, widniejące na niej. — Jak tylko skończę pracę, to pójdę i załatwię to - postanowił sobie.
Odłożył ją z powrotem na miejsce, a w zamian przesunął bliżej siebie notatnik. Był on raczej nie za duży, ale dość gruby. To właśnie w nim znajdowała się niedawno zaczęta książka, pisana przez bibliotekarza. Z racji, że aktualnie nikogo nie było w pomieszczeniu i nie zapowiadało się na to, aby w najbliższych minutach miał się ktoś pojawić, mężczyzna postanowił, że może sobie pozwolić na to, aby zająć się nią. Bardzo chciał skończyć opowieść i marzył o tym, aby kiedyś stała się tak znana jak na przykład Romeo i Julia. Wziął do ręki pióro i zaczął przelewać myśli na papier.
— Przepraszam — usłyszał nagle czyiś głos, który niestety zaprzeczył jego przeczuciom, że nikt się nie pojawi w najbliższym czasie w bibliotece.
— Tak, w czym mogę pomóc? — uśmiechnął się i podniósł głowę, spoglądając na osobę, która najwyraźniej potrzebowała go aktualnie.

Ktoś?

1 komentarz: