sobota, 1 stycznia 2000

What did you do last night?

T
assarion
prowling the night for centuries, looking for a way out
wampir niższy, elf ∙ 21.03.1529 ∙ skrytobójca ∙ Toirie, Defros
Stąpasz ostrożnie po starych deskach, cały czas ukrywając się w cieniu, który okrył wnętrze drewnianej chaty, gdy tylko wszyscy jej domownicy wygodnie ułożyli się w łóżkach. Cały czas mierząc swym wzrokiem kolejne szafki oraz skrzynie, wypatrujesz zdobyczy, która zmusiła cię, by dzisiejszej nocy opuścić bok męża i zwlec się z twardego, wypchanego sianem posłania. Nie mogłaś znieść widoku ich niepohamowanej radości, gdy sąsiad, znalazłszy się na własnym podwórku, zwołał do siebie resztę rodziny, pokazując im sporawą sakiewkę wypchaną złotymi monetami. Lata ciężkiej pracy niespodziewanie przyniosły owoce w postaci zamożnego urzędnika, który potrzebując najdorodniejszego bydła w całym kraju na wyprawiane przez siebie przyjęcie, postanowił wykupić niemalże całą trzodę biednego hodowcy, przy okazji rzucając mu pełnym mieszkiem pieniędzy, nie zdając sobie nawet do końca sprawy z tego, iż podarował sprzedawcy o kilka monet za dużo. Jeszcze nigdy nie czułaś, by twój umysł został tak bardzo przesiąknięty zazdrością, jak wtedy gdy nie ściągałaś spojrzenia z ich rozweselonych gęb.
Niespodziewanie twoja stopa znajduje się na poluzowanej desce, która choć wydała z siebie niebezpieczne skrzypnięcie, nie zdołała nikogo zaalarmować o twojej obecności w domu sąsiadów. A przynajmniej tak właśnie ci się wydaje. Przykucasz z wolna, badawczo mierząc swoje znalezisko, po czym uważnie łapiesz za wystający bok starej, wilgotnej belki, lekko ją unosząc. Złośliwy uśmiech wstępuje na twoje różowe, młode usta, gdy ostatecznie majątek hodowcy-szczęśliwca znalazł się w drobnych, poniszczonych od pracy dłoniach. Może teraz uda ci się wreszcie zostawić niekochanego męża i wyjechać do wielkiego miasta. Sprawić sobie nową suknię z błyszczącymi zdobieniami, znaleźć bogatego kochanka i zapomnieć wreszcie o wszystkich tych dniach, które spędziłaś, tarzając się w świńskim łajnie. Dalej w końcu uważasz, że jesteś zbyt młoda, by marnować swą urodę na zabitą dechami wieś. Pospiesznie podnosisz się z podłogi, czując, jak dzikie podekscytowanie wypełnia całe twoje ciało. Nie zważając już zbytnio na to, czy ktokolwiek zdoła złapać cię na gorącym uczynku, w pośpiechu udajesz się do otwartego okna, przez które wślizgnęłaś się do środka. Wybuchasz cichym chichotem, gdy twoje stopy znalazły się wreszcie na piachu, otwierając trzymany mieszek, by ujrzeć połyskujące w świetle księżyca monety.
To właśnie teraz twoja wyraźna ekscytacja zamienia się w paraliżujący strach. Obcy dotyk powoli sunie po twoich biodrach, łapie za czarne loki odkrywając smukłą, zziębnięta szyję. Nie czujesz się wystarczająco pewnie, by odwrócić wzrok. Spojrzeć w oczy nieznajomemu napastnikowi, wymierzyć mu silnego kopniaka w brzuch, chociaż nie sądzisz, by twoja drobna postura miała w tej walce jakiekolwiek szanse. Nie wiesz nawet kiedy po całym twoim ciele rozchodzi się zimny, nieprzyjemny ból, jakby dwa, ostre odłamki lodu wbiły się właśnie w twoją gładką skórę. Chcesz krzyczeć, ale szybko zaciskasz zęby. Jeszcze wierzysz, że uda ci się wyjść z tego cało. Że pomimo spotkania z nieznajomą bestią, dasz radę zbiec z ukradzionymi pieniędzmi, a dzisiejszy atak będzie dla ciebie kolejnym, idealnym powodem, by raz na zawsze opuścić tę przeklętą wioskę.
W tej samej chwili jednak palące kłucie przechodzi w pulsujące odrętwienie. Próbujesz złapać oddech, czujesz, jak krew w twoich żyłach przyspiesza. Nie ma już więcej bólu. Prawie podoba ci się to uczucie. Opierasz zmęczone plecy na jego klatce piersiowej, zatracając się w niezapowiedzianym ataku, który w tej chwili przypomina już jedynie zimny pocałunek. Pozbawione sił nogi uginają się pod ciężarem twojego ciała, jednak on nie pozwala ci upaść, mocno zaciskając smukłe palce na twoim biodrze. Czujesz zaledwie nieprzyjemny chłód. Ból całkowicie uleciał z twego ciała wraz ze strachem i duchem dalszej walki. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że to koniec. Że zimny pocałunek to twój wyrok śmierci, że delikatny dotyk jego bladych dłoni to tak naprawdę obrzydliwe łapsko potwora. Tak kończy się twoja historia. W ramionach nocnego monstrum, z marzeniami, których nigdy miałaś nie spełnić. Upadasz bezwładnie na ziemię, tracąc podporę w postaci jego własnego ciała. I zanim zamkniesz oczy, zanim na zawsze otoczy cię wybawiająca ciemność, widzisz, jak robi kilka kroków w przód, by zaraz się zatrzymać i ostatni raz spojrzeć w twoją stronę. A jego bladą twarz, wydatne kości policzkowe, burzę białych włosów, spiczaste uszy i czerwone, jaśniejące w mroku ślepia zabierasz ze sobą do grobu.
Następnego ranka rodzina hodowcy znajduje uczciwie zarobione pieniądze przed własnym domem w towarzystwie, pozbawionego życia, cielska swojej młodej sąsiadeczki.
Odautorsko