wtorek, 11 lutego 2020

Od Nagi cd. Aries

Wyszła przed momentem z gęstwiny, odchylając szorstkimi dłońmi każdą gałązkę, co zagrodziła jej drogę. Łapała ją lekko, najdelikatniej jak mogła, a puszczając — pozwoliła wyślizgnąć jej się powoli z chwytu, gładząc ostatni raz jej liście i łodygę, jakby posyłając jej finalne pożegnanie. Pod połami jej odzienia wierciła się czarna jak smoła istota, co najwyraźniej znudziła się tym niewygodnym dla niej komfortem, a pobudzona przez niedawny wypadek straciła resztki zahamowań. Otwierała skrzydła, szarpała się okrutnie szukając drogi wyjścia. Egzorcystka wypuściła ze świstem powietrze z piersi i powstrzymując narastającą frustrację odchyliła warstwy narzuconego na ramiona materiału. Ptaszysko straciło grunt pod gołymi nóżkami i runęło na ziemię, upadając na mokrą od deszczu trawę. Wydarło się krótko, podskoczyło do góry, łapiąc równowagę i wystrzeliło do góry, podrywając do lotu również ciężkie od wody liści.
Musiała go potem z powrotem owinąć w swoje ubrania, bo wpadłoby do Gildii, siejąc tylko brud i spustoszenie. Tym razem siedział grzeczniej, nie chcąc narazić się na bardziej niż potrzebne, ostre tarcie ręcznikiem o delikatne pióra. Wybadała rany, jakie ostre kły wyrządziły jego ciele, wygładziła je, zaszyła. Przebrała się, nim wyszła z pokoju udając się na obiad. Kruk był obolały, jeśli mógł ból odczuwać, ale suchy i to było najważniejsze.
Tym razem rozpoznała rozszalałe kroki, które słychać było z daleka, bo odbijały się mokrym echem od ścian. Masywne zwierzę poruszało się szybko, ale mało zwinnie, bardziej było rozluźnione niż poprzednio na swoim polowaniu.
— Shio! — karcący, wysoki głos dobiegł ucha egzorcystki. Stukot obcasów, przestraszony skrzek, paniczne ruchy po połami ubrania. Shio, jak to nazywała ją właścicielka, dyszała głośno i płytko. Skoczyła na kobietę, tym razem lżej, swawolnie, jednak Naga i tak się odsunęła.
— Siad — rozkazała, a gdy ta ponownie oparła łapy ja jej biodrze, ta odwróciła się plecami. — Siad, powiedziałam — powtórzyła stanowczo. Pazury ptaka wbijały jej się w brzuch. Czworonóg usłuchał, usiadł.
— Na Erishię, znowu przepraszam… — wydukała dziewczyna.
— Wypadałoby nauczyć ją manier — zauważyła Naga. Przechodząc obok, pogłaskała ją po łbie.
— Idziesz na obiad? — zagaiła Aries.
— Tak.
I poszły razem.
Aries?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz