sobota, 1 lutego 2020

Od Tiago cd Adonisa

Dopiero teraz... Kiedy wszystko zostało wypowiedziane na głos. Kiedy mógł to usłyszeć na własne uszy. Dopiero wtedy wszystko do niego dotarło. Ujrzał całą prawdę. Zdał sobie sprawę z tego, jaki okropny był. Jakie masakrycznie złe wrażenie wywarł na medyku. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że naprawdę wykreował u niego wizerunek siebie jako barbarzyńcy.
- To... Ja... My już pójdziemy, przepraszam i do widzenia — powiedział dość zmieszany, pocierając dłonią kark.
Po tych słowach jak najszybciej opuścił pomieszczenie, wręcz ciągnąc za sobą siostrę, którą trzymał za nadgarstek. Po prostu nie mógł tam dłużej zostać... Nie mógł. Niezwykle szybko znaleźli się na dworze. Dopiero tam mężczyzna stanął w miejscu i puścił Beatrice. Przysiadł na jednym z większych kamieni i zaczął głęboko oddychać.
- Tiago! Jak mogłeś?! Co ty wyprawiasz?! — nie trzeba było dobrze znać dziewczynę, by zobaczyć, to jak bardzo zdenerwowana była. Była to widać na pierwszy rzut oka. Wcale nie podobało jej się zachowanie brata i stanowczo nie zamierzała siedzieć cicho w tej sprawie.
- Przepraszam wielmożną panią, że nie chciałem zrobić z siebie jeszcze większego głupka, niż już mnie uważają — warknął, nawet na nią nie patrząc.
- Serio? Tiago, naprawdę..? Nie myślałam, że z ciebie taki wrażliwiec jest. Niby jesteś starszy ode mnie, większy, a tu się okazuje, że przejmujesz się takimi głupotami jak opinia innych — Beatrice momentalnie wyśmiała mężczyznę.
- Zamilcz. Po prostu nie odzywaj się aktualnie, bo nie pomagasz. Chyba że chcesz, to możesz momentalnie wrócić do domu — tym razem nie miał zamiaru pozwalać siostrze na wszystko. Musiała wiedzieć, że nie zawsze będzie górą nad innymi. Ten raz mogła dać mu już spokój.
- No nie... To szantaż. To niesprawiedliwe. Jesteś okropny. Idę sobie od ciebie — obrażona ruszyła w tylko sobie znanym kierunku - czyli najprawdopodobniej po prostu jak najdalej od brata. Po prostu chciała pokazać, jak bardzo zirytowały ją jego słowa.
Kucharz tylko westchnął i pogłaskał Lumisa po łbie, który ten ułożył na jego kolanach. Nie miał najmniejszego zamiaru gonić za tą smarkulą. Sama była sobie winna. Ten raz mogła już go nie męczyć. Mimo tego ile miała lat, nadal często zachowywała się jak rozwydrzone, małe dziecko, które uważa, że jego zdanie zawsze musi być najważniejsze. Zresztą i tak zapewne długo nie wytrzyma, chodząc po okolicy. Najpóźniej wróci po wieczór. Już nie raz się o tym przekonał, a teraz miał ważniejsze sprawy na głowie. Musiał wymyślić co zrobić ze słowami medyka. Nie mógł tego ot tak zostawić w obecnym stanie.

~***~

Przez najbliższy tydzień Tiago stosował się do poleceń Adonisa w związku z podawaniem ziół. W między czasie zastanawiał się także nad tym, jak mógłby zrekompensować mu swoje haniebne zachowanie. Na szczęście Beatrice zdążyła już wrócić do domu, to przynajmniej mógł to robić w spokoju, bez ciągłego marudzenia za uchem. Ostatecznie w dzień, w który miał pokazać się u medyka, zdecydował, że zrobi chyba jedyną rzecz, która w miarę mu wychodzi. Postanowił upiec coś dla mężczyzny. Co prawda nie wiedział, czy ten byłby z tego zadowolony, ale nie miał bladego, jak inaczej mógłby wynagrodzić mu to wszystko. A nóż może akurat trafi? Może się uda, a ten zmieni zdanie na jego temat?
Pieczenie ciasteczek zajęło mu trochę czasu. Jednak na końcu był zadowolony z efektu, jaki uzyskał. Ułożył je na talerzu, który to przykrył serwetką. Ze swym "pakunkiem przeprosinowym" wrócił do swego pokoju, z którego zgarnął szybko Lumisa i zaraz skierował się do lecznicy. Nie chciał pozwolić na to, aby wypieki były zimne. Z doświadczenia wiedział, że najlepiej smakowały, gdy były ciepłe. Znajdując się przed drzwiami, wziął głęboki wdech i zapukał. Kiedy usłyszał pozwolenie na wejście, niepewnie otworzył drewnianą powłokę i powoli wszedł do środka. Spojrzał na Adonisa stojącego przed nim. Wziął głęboki wdech.
- Em… No to ten tego. Ja… Chciałbym przeprosić? Tak. Przepraszam. Przepraszam, za to, jak się zachowywałem. Dopiero jak mi ostatnio wygarnąłeś, zrozumiałem, jak bardzo nie myślałem i jak źle wypadłem w twoich oczach. Dlatego też teraz chciałbym to, chociaż minimalnie naprawić — czuł się niezwykle niezręcznie w owej sytuacji, a idealną tego oznaką było to, jak ciągle trzymał rękę na karku, lekko go pocierając. - Mam też tu dla ciebie coś tak jakby na zgodę. Specjalnie upiekłem ciastka. Co prawda nie wiem, czy będą ci smakowały, ale co zaszkodzi spróbować. Może akurat. W każdym bądź razie proszę — położył na blacie talerz z ciastkami, przykrytymi serwetką.

Adonis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz