poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Newt'a do Shinaru

Po zaoferowaniu mi spaceru odłożyłem Kim na ziemię. Nie chce mi się stwierdziłem w myślach, ale problem był taki, że nie znałem dobrze tego terenu, wszystkich miejsc, a tym bardziej Gildii. W sumie to by się przydał mi jakiś przewodnik... a poznanie przy okazji kogoś nowego będzie świetną zabawą. Lekko się uśmiechnąłem.
- Z chęcią się gdzieś wybiorę - odpowiedziałem. - Dobrze by było poznać nowe miejsce - dodałem jeszcze. Chłopak wyglądał na zadowolonego moją odpowiedzią.
- Za ile kończysz? - zapytał. Na chwilę zamilkłem. Zostało mi tylko przyprowadzenie konia do boksu i zaopatrzenie go w wodę, plus jeszcze parę minut na ogarnięcie stajni i siebie; w końcu nie wypada pokazywać się w nowym miejscu z sianem we włosach i brudnych ubraniach.
- Za jakieś pół godziny - chłopak skinął głową, mówiąc, że wróci tu w wyznaczonym momencie, po czym wyszedł ze stajni.
Ruszyłem w kierunku pastwiska, na którym pasło się pięć koni. Zawołałem Ramzesa, który w tej chwili drapał się w szyję, opierając się o płot. Słysząc nawoływanie, ruszył w moim kierunku. Podrapałem go po szyi, po czym otworzyłem bramkę i chwyciłem jego niebieski kantar. Zaprowadziłem go do stajni i otworzyłem mu drzwiczki do boksu. Zdjąłem z niego sprzęt, chwilę poczesałem grzywę (ten koń wyjątkowo lubi pieszczoty) i dałem mu wody w wiadrze.
- Wrócę za jakiś czas - oznajmiłem, klepiąc go po szyi i ruszyłem w kierunku składzika. W tym miejscu trzymano wszystko, co dotyczyło koni i jeździectwa; kaski, lonże, uzdy, siodła, kostki cukru, jabłka, szczotki, grzebienie oraz duże wąskie lustro. Wpierw zająłem się brudnym ubiorem o zapachu koni; zdjąłem sztyblety, bryczesy, sztylpy i bluzę, a nałożyłem koszule, zwykłe spodnie oraz czyste buty - także sztyblety. Oblałem się wodą, myjąc twarz i ręce, następnie wyskubałem ze swojej fryzury siano. Wziąłem do ręki jabłko leżące w koszu, umyłem je i biorąc gryza, wyszedłem ze stajni. Kim wylegiwała się na trawie obok dróżki, podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce. Po chwili usłyszałem znajomy głos.
- Gotowy? - spojrzałem w kierunku blondyna, na którego ramionach dalej siedziało to coś. Drapałem lisa za uchem czując, jak naciska na mój tors. Podszedłem w kierunku znajomego, na którego twarzy znajdował się szeroki uśmiech.
- Jeśli wydłubałem sobie całą słomę, to oczywiście - odparłem z lekkim uśmiechem. Chłopak okrążył mnie i zapewnił, że byłem czysty. - Więc gdzie mnie wpierw zaprowadzisz? - zapytałem. Miałem ochotę zwiedzić chociaż jedną piątą tej krainy, albo dowiedzieć się, gdzie leżą najważniejsze punkty, jak szpital czy biblioteka. Jak na razie wiem gdzie leży moja stajnia (póki nie dołączy inny stajenny, konie i budynek będę określał swoim mianem), mój pokój (który wcale nie jest najgorszy, a wręcz przeciwnie, bardzo mi się podoba), Sala Wspólna, ogród (jak można nie wiedzieć, gdzie on jest?) i... nie. Zapomniałem niestety gdzie jest stołówka. Ogółem cały budynek widziałem tylko raz i zapamiętałem to, co było mi najbardziej potrzebne. Teraz jestem gotowy poznać resztę tego świata, albo chociaż to, co znajduje się poza budynkiem Gildii. Na zewnątrz niczego nie zobaczyłem, prócz moich kochanych stajni.

Shin? Obeznaj mnie z tym światem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz