poniedziałek, 23 lipca 2018

Od Shinaru CD Newt'a

Zamyśliłem się na chwile przypominając sobie cały teren Gildii. Zastanawiało mnie również to, co by było dla niego ciekawe , a jednocześnie przydatne. Newt był nowy, więc powinien był poznać na pewno lecznice, gdyż nigdy nie wiadomo co się może w życiu wydarzyć. Stołówka...pokój gościnny... tego łatwo nie da przeoczyć choć ... nie miałem pewności, czy szwendał się w okolicy. Spojrzałem w niebo podpierając palcami brodę chwilę się zastanawiając.
- Co widziałeś już w Gildii? - Zapytałem jednak spoglądając na niego kątem oka. Wolałem mieć jednak pewność, że nie zanudzi się przy mnie. To by było niedopuszczalne.... - Niestety do najbliższego miasta jest kawał... spory kawał drogi. Więc to na pewno odpada. - Skrzywiłem się lekko przypominając sobie truchcik w tamte strony. Nigdy więcej. W życiu już nie wezmę tak głupich zadań.
- Wiem , gdzie jest Sala Wspólna, mój pokój i stajnie - Uniósł wzrok z rudego zwierzątka na mnie. Mało widział .... a raczej po prostu nie zwiedzał budynków Gildii. Uśmiechnąłem się zadowolony, gdyż oznaczało to tylko jedno. Mogłem mu pokazać właściwie wszystko, lecz teraz dobijała pora na obiad.
- No dobra. Skoro tak się sprawy mają, to zaprowadzę cię najpierw... do stołówki. Irina miała dziś coś dobrego zrobić. - Zaśmiałem się rozbawiony. Oczywiście pominąłem fakt, że jest tam jeszcze inny kucharz , którego imienia nie będę wspominał.... dobrze gotował, ale Irina biła go na głowę , tak samo jak samym charakterem. Przeklęty buc. - Po tym oprowadzę cię po reszcie budynku. Co ty na to? 
- Niech będzie - Uśmiechnął się delikatnie. Miałem wrażenie, że przez ten lekki gest robiło mi się nieco cieplej na sercu. Niby często spotykałem się z takimi drobnymi gestami, lecz rzadko któryś mnie tak urzekał. Miał w sobie to coś co lubiłem, ale co to było? Nie umiałem po prostu stwierdzić, czy opisać tego. 
- Do stołówki - Uniosłem rękę lekko przechyloną w kierunku, gdzie mieliśmy się udać, a Nue słysząc magiczne słowo oznaczające jedzenie zeskoczył z mojego ramienia z cichym pomrukiem i sam poszedł przodem. Najprawdopodobniej uznał, że po prostu się będziemy wlec, więc lepiej pójść samemu i czekając na nas spróbować coś wyżebrać od reszty członków. Czy mu się to uda? Pewnie nie, ale zawsze warto spróbować. 
Oboje z Newt'em ruszyliśmy za ciemnoszarym stworzeniem. W między czasie poinformowałem go o ważniejszych sprawach, a zarazem ostrzegłem przed Rawen'em, by w razie czego go nie denerwować, bo ten słodki lisek może skończyć tak jak mój Nue... czyli w słoju na kiszone ogórki. Nie życzę tego żadnemu zwierzakowi, a tym bardziej takim uroczym kulką. Opisałem również w paru zdaniach ważniejszych ludzi w Gildii takich jak sama Irina, Ravi, czy Theo, który z tego co pamiętam również był stajennym, a zarazem pomagałem mu w wolnym czasie z owcami. 
- Myślę, że reszty się dowiesz osobiście, gdy ich poznasz. Do Ravie'go później pójdziemy, bo pracuje w szpitalu. A Irina pewnie będzie się czasami przechadzać po stołówce. Nie trudną ją zauważyć - Pchnąłem drzwi wejściowe, po czym skręciłem w lewo, gdzie znajdował się nasz cel. Niektórzy już jedli swoje porcje potrawki z królika rozmawiając przy okazji z pozostałymi. Pomachałem do nich, gdy ich wzrok padł na mnie i na nowego przybysza, po czym wypatrzyłem Nue, który szwendał się koło wejścia do kuchni. O nie... Zabrałem go stamtąd szybko, nim drzwi walnęły go w pyszczek. Mało brakowało, a byłby bardziej płaski niż jest. Spojrzałem przepraszająco na starszą kobietę, która jedynie pokręciła głową. 
- Pilnuj ty tego futrzaka, bo znów będziesz miał problemy z Rawen'em. - Pomachała w moją stronę drewnianą łyżką za którą wodziłem spojrzeniem. 
- Wiem babciu... ale wiesz, że on uwielbia waszą kuchnie. Nic na to nie mogę zaradzić. 
- Dobrze wiesz, że nie lubię jak mnie tak nazywacie. Ile razy mam wam to powtarzać? - Znów łyżka poszła w ruch, więc cofnąłem się o krok z lekkim uśmiechem. 
- Przepraszam. A , bab.... to znaczy Irino. Znalazło by się jeszcze coś dla mnie i nowego? Ma również zwierzaka, więc prawdopodobnie będziecie mieli więcej fanów waszej kuchni - Zapytałem się wesoło wskazując głową w stronę blondyna i jego lisa. Kobieta przyjrzała się im uważnie po czym machnęła ręką mrucząc, że zaraz coś nam zrobi. Podziękowałem i poszedłem usiąść do wolnego stolika, gdzie na przeciw mnie zajął również miejsce Newt. 
- No dobra... to może czekając na jedzonko powiesz mi coś o sobie? Skąd jesteś, co lubisz robić, jakieś zainteresowania... cokolwiek - Przechyliłem głowę w bok nie mogąc się doczekać odpowiedzi. Ciekawił mnie... ciężko było to zaprzeczyć. 

<Newt? Przepraszam, że tak długo >-< Już będę normalnie odpisywać > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz