poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Vados Do Kai

Medyk nie miał w życiu łatwo, a mimo wszystko musiał być na wszystko gotowy oraz zawsze dostępny. Lubiłam swoją pracę fakt, że pomagałam w takich dla mnie drobnostkach sprawiał mi radość. Aktualnie siedziałam w skrzydle medycznym, pisząc coś na kartce papieru. Może potrafię uleczyć rany, czy złamane kości, jednakże ból gardła czy inne mniejsze objawy musiały zostać zaleczone przez znane metody i sposoby, a co za tym idzie: Potrzebowaliśmy leków oraz sporej ilości ziół. Uniosłam się ze swojego krzesła odkładając pióro na bok, wzięłam laskę i powolnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia. Wtedy też drzwi się otworzyły, a do środka weszła Kai. Spojrzałam na nią, otwierając usta jednak ona mnie wyprzedziła.
-Dzień dobry, przyszłam na nastawienie barku- skinęła, wskazując głową na prawą stronę swojego ciała.
- Dzień dobry- odpowiedziałam- Proszę usiądź, możesz mi powiedzieć jak to się stało? Oraz usiądź.- Położyłam kartkę na jednej z półek- Zaraz się temu przyjrzę, dolega Ci coś jeszcze? - wskazałam wolne łóżko. 
- A takie tam, niefortunny wypadek, byłam trochę nieuważna i proszę, nieszczęście gotowe- usiadła, biorąc głębszy oddech. 
- W życiu bywają gorsze rzeczy?- spytałam, zsuwając materiał z prawego ramienia, na pierwszy rzut oka nie było widać żadnych złamań, czy otwartych ran. To dobrze, nawet bardzo. 
- Z ust mi to wyjęłaś Vados- zagryzła wargę, spoglądając w bok. Ona wiedziała co nadchodzi, zaśmiałam się cicho, przystępując do pracy. 
Kai już otwierała usta, pewnie chciała zapytać co mnie tak śmieszy, ale właśnie w tym momencie obie usłyszałyśmy strzyknięcie. Bark wskoczył na swoje miejsce, jak gdyby nigdy nic. 
- Nic nie mów- podeszłam do miski z zimną, wręcz lodowatą wodą. Dla pewności odczekałam jeszcze kilka chwil i sięgnęłam po ręcznik. Po odpowiednim zamoczeniu wróciłam do kobiety i ułożyłam materiał na jej ramieniu- Powinnaś poczekać trochę w takiej pozycji, niech to miejsce Ci się schłodzi. 
- Nic mi nie będzie, a raczej taką mam nadzieje- uniosła się- Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co- uśmiechnęłam się, podchodząc do półki z której zabrałam kartkę- W sumie jeśli chcesz możemy się przejść, potrzebuje paru składników.

Kai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz