sobota, 7 września 2019

Od Krabata cd. Desideriusa

Ciężko stwierdzić, co skłoniło Krabata do tak długiego milczenia, czy to środki zaaplikowane przez zielarza, czy sama rana dokuczająca nieco nawet komuś tak odpornemu jak on, czy też stan samozwańczego przewodnika, tudzież łowcy potworów od siedmiu boleści, który przy całej skromności rolnika, gdyby nie jego interwencja prawdopodobnie wąchałby już swoje kwiatki i ziółka od spodu. Prawdę powiedziawszy był to tylko jeden z powodów, dla których Ratignak wolał mieć Coeha na oku, jako że, co już pozostaje osobną kwestią obawiał się też ewentualnej zemsty mężczyzny na bezdusznym pożeraczu paprotek, gustującym jak zdążyli się przekonać także w muskularnych czy też chudych ramionach przypadkowych przechodniów, zakładając, że znaleźli się w tym bagnie zupełnie przypadkiem bez udziału jakichś złośliwych sił wyższych, które jak wiedział z doświadczenia lubiły biednemu dorzucić jeszcze i swoje trzy grosze do ogółu przeciwności, z jakimi przyszło mu się zmagać pro nemo bono, jakby to z łacińska wyrazić. Westchnął cicho starając się, chociaż w ten sposób wyrazić kłębiące się w nim myśli niemogące na razie znaleźć ujścia w przydługim monologu. Wreszcie dotarli do gabinetu i wręcz zaskoczyło rolnika, iż można traktować bądź, co bądź nie takie piękne drzwi do zwyczajnego pomieszczenia jak bramy raju. Nie podzielał entuzjazmu, tak jak i żadnego, który napotykał, chyba żeby chodziło o taką jedną. Odsunął od siebie tą myśl starając skupić na zadaniu do wykonaniu, które choć z pozoru banalne mogło postawić za chwilę całą gildię na nogi, a do tego i nogi pod kimś podciąć, bo jego towarzysz naprawdę wyglądał jakby już tylko siła woli trzymała go w pionie, no i może jeszcze widok potwora w odległości, którą po dzisiejszych przejściach ciężko było nazwać bezpieczną.
- Jasne, że się odsunę – burknął w odpowiedzi na pełne troski uwagi zielarza, tym razem jednak okraszając swoją wypowiedź czymś, co możnaby nawet nazwać cieniem wymuszonego uśmiechu. – Dwukrotnie miałem dziś okazję obserwować twoje starcia z naszym niezapowiedzianym gościem i wybacz ,ale nie bardzo wierzę w celność twoich rzutów, choć mówią że do trzech razy sztuka, to jednak nożyce jako oręż zawiodły, gołymi rękami też nie szło, bo wybacz ale wyglądało raczej jakbyś go głaskał niż walczył o życie, a teraz to…cicho tam – warknął w stronę pudła które podczas jego oracji podskoczyło kilkakrotnie, przy akompaniamencie dochodzących z wnętrza chrobotów i posykiwań – właściwie to ja bym sobie nawet tego stwora zatrzymał, prowadzał na smyczy, budkę mu zbił… w końcu wreszcie miałbym święty spokój, tylko że to takie narwana. Nawet zdanie nie zdąży dokończyć. Dobra, dobra, już się odsuwam. Chwilkę, bo te gwoździe znów zaskoczyły i się tym razem otworzyć nie chce. Ja znam takie gagatki… trzeba było trzymać tak zanim nas to paskudztwo, bez obrazy lokatorze, pogryzło. Gdzie tu są jakieś normalne narzędzia! Do stu piorunów. Wracając do kwestii twoich umiejętności to pocieszam się jedynie, że z ziołami to akurat sobie radzisz, a to w tej paczce to w końcu zioła, co nie. Tylko skoro ta nasza maszkara tak lubi roślinki to ja nie wiem jak to na nią zadziała. Wszędzie jakieś wynalazki, miareczki, pineseczki, karteluszki, a łoma porządnego to nie ma… o tu jest. A potem zajmiemy się tobą – wycelował groźnie palec w stronę zielarza - bo jak widzisz tu już jakieś księżniczki to naprawdę nie najlepiej się to przedstawia.
Włożył wąski kawałek metalu w szczelinę między deskami i zerknął na Desideriusa, by dać mu znać, aby się przygotował. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Bestia wyskoczyła z pudełka i natychmiast wokół niej rozprysnął się pył z wprawnie rzuconego woreczka. Krabat kaszlnął kilkakrotnie, po czym zaczął nerwowo przeszukiwać poły swojej szaty.
- No, tu jest – wyciągnął w stronę zielarza fiolkę z jakąś mętną substancją – wypij to, nie bój się to nie trucizna. Spowalnia wchłanianie się jadu i osłabia skutki jego działania, a przy okazji niweluje ból. No przynajmniej nie boli tak jak przed zastosowaniem. Sam czasem tego używam. Właściwie to już resztki. No, ale bierz. Pij zanim mi tu zemdlejesz.     

<Desiderius?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz