czwartek, 19 września 2019

Od Xaviera cd. Yuuki

Choć zdawało się, że umysł chłopaka zdołał się już wyrwać z rauszu i w końcu począł poprawnie rozgraniczać miraże od rzeczywistości, to wciąż widok, który wówczas miał przed oczyma nijak miał się do logiki. Zdrowy rozsądek niby próbował przedstawić na to należyte wytłumaczenie, poszukując odpowiedzi choćby poprzez oskarżanie przypadku, losu, tudzież innych sił, począwszy od zwykłej, przyziemnej integracji kogoś żywego, a kończąc na konszachtach z nieco bardziej potężnymi bytami, to jednak żaden scenariusz nie potrafił do końca rozwiać wątpliwości. Takie rzeczy można znaleźć na ulicach miast, czasem na trakcie, w lesie, czy przy innym potoczku, lecz na pewno nie w starych, przeklętych kryptach. Dzieci, choćby mowa była o najgłupszych przypadkach, nie bawią się w chowanego po kurhanach, ani nie ganiają w berka nieumarłych pomiotów, a na pewno nie pojawiają się znikąd w ciemnym korytarzu, kilkaset metrów pod ziemią, tuż za drzwiami, gdzie pochowano możliwie cały pluton przeklętych nieszczęśników.
Praktycznie wszystko wskazuje na niemożliwość sytuacji, logiczną sprzeczność, lecz przecież nie dało się zaprzeczyć czemuś, co stało bezpośrednio przed nim. Może było z pozoru oderwane od rzeczywistości, to niezaprzeczalnie było, istniało i wpatrywało się w niego oczami małego dziecka. I to oczami drobnej, naprawdę młodziutkiej dziewczynki, której przerażenie sytuacją zdawało się całkowicie realne. Od razu było widać, że była zdezorientowana i to nie mniej, niż sam Delaney. Uczepiła się swoimi małymi rączkami Yuuki, możliwe próbując schować się pod jej płaszczem, jakoś o dziwo nie uznając rozszalałej anielicy za potencjalne zagrożenie. Od razu przylgnęła do kobiety, która wniebowzięta cmokała nad nią, rozczulając się nad jej urodą i niewinnością.
Bard przez chwilę przyglądał się poczynaniom tej osobliwej dwójki, nim sam postanowił podejść. Stanął tuż obok Yuuki i w momencie, gdy uwaga dziewczynki skoncentrowała się na nim, ukląkł przed nią na jednym kolanie.
— Hej... — odezwał się, siląc się na delikatny uśmiech. Dziwne uczucie złapało go za pierś, jakby poczucie, iż tym razem powinien, przejąc się tym, jak odbierany jest przez innych. — Skąd się tu wzięłaś?
Pomieszczenie wypełniło się ciszą. Dziewczynka wpatrywały się w niego intensywnie, lecz z jakiegoś powodu nie chciała mu odpowiedzieć.
— Skąd pochodzisz?
Zadał kolejne pytanie, na które również nie dostał odpowiedzi. W tamtej chwili nie mógł się powstrzymać przed głębokim westchnięciem. Popatrzył na Yuuki, która wpatrywała się w dziecko trudnym do zinterpretowania grymasem, po czym spróbował po raz ostatni.
— Jak masz na imię?
— Och, Xavier! Nie widzisz, że jest wystraszona? Nic dziwnego, że nie chce mówić. — obruszyła się nagle, niespodziewanie koncentrując swoją całą frustrację na chłopaku. Machnęła skrzydłem, ni to otulając bardziej dziecko, ni to odgradzając je przed Xavierem.
— To, co z nią zrobimy? — odwarknął w odpowiedzi na dziwactwa kobiety, już wyzbywając się z głosu zbytecznej kurtuazji.
— Jak to co? Zabierzemy ją stąd!
— To raczej oczywiste. Pytanie, co z nią potem zrobimy?
— Zaopiekujemy się nią! — zawołała, zdecydowanie wkładając w to zbyt wiele energii. Chłopak nie mógł się powstrzymać, żeby nie obrzucić ją wymownym spojrzeniem, jakoś woląc nigdy nie brać jej słów za pewność. Dziewczyna, owszem, wyłapała ten wzrok i w odwecie posłała mu złośliwy uśmiech, który tylko pogłębił jego zmarszczki między brwiami.
— Yuuki...
— Spokojnie — uśmiechnęła się z politowaniem — To tak, póki nie odnajdziemy jej rodziców.
Chłopak westchnął ciężko, wywracając oczami.
— Właściwie, to raczej musi pochodzić z okolicy. Może ktoś w Tirie ją rozpozna. — stwierdził i poszukał wzrokiem dziecka, które na dobre przepadło w uścisku kobiety, gdzieś między ciemnym materiałem jej płaszcza, a jeszcze ciemniejszymi skrzydłami. Jej duże brązowawe oczy wpatrywały się intensywnie w chłopaka, że po chwili spojrzenie te zaczęło go tak pieklić, iż nie mógł się powstrzymać przed odwróceniem głowy.  —  Chociaż może najpierw zabierzmy ją do Gildii. Dobrze byłoby, jakby któryś z medyków na nią zerknął. Tak na wszelki wypadek.


Yuuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz