niedziela, 29 września 2019

Od Xaviera cd. Yuuki

Kołysząc się z lewa do prawa, z boku na bok, przekładał leniwie nogi, drepcząc swym własnym tempem na końcu tego całego osobliwego pochodu zarządzanego przed anielice. Znużony własnymi myślami, bezwiednie przesuwał wzrokiem po zieleni rozpełzających się po dolinie w harmonicznych pasmach, tylko od czasu do czasu zerkając na kobietę przed sobą. Jej masywne skrzydła szeleściły pod peleryną, gdy w rytm nuconej przezeń melodii, żwawo kroczyła wytyczoną przez siebie ścieżką, którą niby to mieli dotrzeć do miasteczka. Teoretycznie, bo należało podkreślić, że wówczas niezbyt zwracała uwagę na drogę, ba na cokolwiek, będąc zdecydowanie bardziej zafrasowaną ciężarem na swoich rękach. Nieprzerwanie przyciskała do swej piersi to zbłąkane dziecko, jakby chciała schować je przed całym światem — tudzież zapobiec przed jej ucieczką, czy innymi podobnymi pomysłami, które mogły je, nie dajcie bogowie, rozdzielić choćby na sekundę.
Dziecko, jednak spoczywało na jej dłoniach  niemalże nieruchomo, czasem tylko nieco podnosząc się na jej szyi, aby zerknąć za nią, na Xaviera, który wprawdzie starał się zbytnio tego nie okazywać, to jednak dziwnie się z tym czuł. Nigdy nie przepadał za dziećmi, zawsze kojarzyły mu się z problemem, bezradnością i pewną nieprzewidywalnością, a ta dziewczynka była zdecydowanie encyklopedycznym przykładem tego ostatniego. Wciąż uparcie milczała, chociaż chłopak był przekonany, że jest już w wieku, w którym powinna sprawnie się wysławiać, interpretować zadawane jej pytania i niewątpliwie być w stanie powtórzyć swoje imię. Początkowo bard założył, że może to być winna stresu, przeżytej traumy, czy zwykłej dziecięcej nieśmiałości, lecz im dłużej o tym myślał, tym bardziej mu to nie pasowało, zwłaszcza patrząc, jak przywiązała się do Yuuki. Przy ich relacji można było mieć nadzieje, że przynajmniej otworzy się przy niej i zechce odpowiedzieć, choćby na jedno pytanie, które kobieta cierpliwie, nieprzerwanie jej zadawała. I to, co gorsza, tym przesadnie uroczym głosem, przez który chłopak z każdą kolejną chwilą miał coraz większą ochotę oddać je pierwszej napotkanej osobie.
— Zostawiamy, to na środku rynku i żyjemy w nadziei, że ktoś się po to zgłosi?
Widok pierwszych zabudowań z wolna wyławiających się znad linii horyzontu nieco pobudziła barda. Zdecydowanie przyśpieszył kroku w końcu zrównując się z Yuuki.
— Oczywiście, skarbie. Tuż po tym, jak sprawdzimy, jak idzie ci pływanie z kamieniem przywiązanym do szyi.
— To, co planujemy zrobić? Zaczepiać każdego? Zachodzić do każdej gospody?
Kobieta wzruszyła ramionami, co z jakiegoś powodu rozeźliło chłopaka. Posłał jej dosyć wyzywające spojrzenie, na które nie zareagowała w żaden sposób, będąc bardziej zajęta spoglądaniem na horyzont.
— To ty zaproponowałeś, żeby z nią tu przyjść.
— Owszem, ale myślałem... ach, bo wydawało mi się, że... cholera. — warknął, próbując odtrącić wzbierające się w nim skrępowanie. Przymknął oczy, wypuścił nosem powietrze i starał się udawać, iż wcale nie usłyszał tego prychnięcia ze strony kobiety. — Wioska jest stosunkowo niewielka, myślę, że każdy zna się z każdym, albo przynajmniej kojarzy. Jeśli młoda jest z wioski, to powinni ją rozpoznać, ba możliwe, że nawet i zaczęli ją już szukać. Co jednak zrobimy, gdy okaże się, że nie pochodzi stąd? Odłączyła się od grupy, z którą podróżowała? Uciekła od kogoś? A może ktoś po prostu ją porzucił?


Yuu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz