poniedziałek, 16 września 2019

Od Yuuki cd. Xaviera

   Przez pierwsze kilka sekund nie miała pojęcia co się właśnie wydarzyło i dlaczego nagle znalazła się w zupełnie innym miejscu - nie, żeby jakoś diametralnie różniło się ono od całej reszty pomieszczeń. Dopiero, kiedy poczuła, że jej towarzysz przestał wyrywać jej rękę, ciągnąc za sobą w nieznane, zatrzymała się pośrodku istnych ciemności, mrugając niezrozumiale i marszcząc brwi. Gdzieś obok siebie słyszała sapiącego i dyszącego Xaviera, próbującego złapać oddech, przy okazji klnącego na wszystko dookoła. I dopiero wtedy, dość niespodziewanie, dotarło do niej, że to był ten moment, kiedy powinna się zezłościć. 
— No ej noo! Ja się dopiero zaczynałam rozkręcać, zabawa też, nowi gości się schodzili, a ty nas zwijasz w takim momencie? - wyjęczała dramatycznie. — Gdzie twoja imprezowa natura?
— Wydaje mi się, że zniknęła w momencie, kiedy jeden z gości chciał zatopić we mnie szczękę — odwarknął i gdyby mógł spiorunowałby dziewczynę wzrokiem, jednak można było się domyślać, że robi to już poprzez ciemność. Choć nadal czuł jak trzęsą mu się kolana, a przed oczami przelatywały żywe obrazy gdzie rolę główną grał on jako przystawka do kolacji dla truposzy, o dziwo czuł się jakoś trzeźwiejszy i pełniejszy energii. I to nie tak, że nagle cały alkohol jaki wypili do tej pory nagle wyparował z jego organizmu - bo to byłoby niemożliwe - ale przynajmniej mógł dość stabilnie ustać na nogach bez obaw o to, że za chwilę spotka się z ziemią.
— Ale nudy — skwitowała w końcu Yuuki, wzdychając ostentacyjnie, kiedy niespodziewanie usłyszała ciche kichnięcie. Ponownie westchnęła, wywracając przy tym oczami. — Na zdrowie i na śmierć. Zaraz się z powrotem napijesz to ci przejdzie.
   Przez chwile nastała głucha cisza, przerywana jedynie cichymi oddechami dwójki pijaków. Na domiar złego, Yuuki mogła wręcz przysiąc, że w ciemności czuła na sobie niezrozumiałe spojrzenie Xaviera.
— Ale to nie ja — odparł w końcu ostrożnie, powoli, jakby bojąc się zbudzić kolejne zło. — Powiedz, że zgrywasz się ze mnie i to ty kichnęłaś.
— Sorki, ale nie mam kataru i nie chcę mi się kichać.
— Cudownie wiedzieć, ale w takim razie kto kichał — syknął zniecierpliwiony Xavier, rozglądając się na boki w razie konieczności, gdyby nagle coś miało złapać go za którąś z kończyn i wciągnąć pod ziemie.
   Yuuki natomiast wydawała się kompletnie niewzruszona i oczywiście nadal niezadowolona z tego, że jej kompan wyciągnął ją ze środka biesiady, a teraz dodatkowo jęczał „bo coś kichnęło”. Burcząc pod nosem nieznane nikomu uroki klasnęła dwa razy w dłonie, nakazując swojemu ogniowi rozświetlić mrok panujący w sali. I kiedy ich oczy na nowo przyzwyczaiły się do światła, nagle nieważne stały się wcześniejsze spory, gdyż całą ich uwagę skupił jeden, mały drobiazg.
   „Drobiazgiem” tym okazała się być mała, wystraszona dziewczynka w brudnej, szarej sukience, kuląca się pośrodku sali. Jej wyblakłe, brązowe tęczówki z niepokojem spoglądały na nieznajomych, podczas gdy ona sama kurczowo tuliła do siebie wyszczerbionego misia. Długie, splątane kosmyki hebanowych włosów okalały jej chude ramiona i zakrywały większą część bladej twarzyczki. Odkąd została zauważona nie odezwała się ani słowem jedynie wodząc wzrokiem od chłopaka do dziewczyny.
— Nie wiem skąd ona się tu wzięła, ale lepiej nie podchodźmy…
   Xavier zaczął, ale niestety już nie dokończył . Całą jego myśl przerwał niosący się echem pisk pełen podekscytowania i ogólnej radości. Yuuki nawet nie starając się słuchać swojego kompana w podskokach znalazła się przy dziewczynce, tuląc ją do siebie i głaszcząc po włosach.
— Jejku jakie biedne maleństwo jak się tu znalazłaś musisz być strasznie głodna pewnie te  w s t r ę t n e   kościotrupy cię tu uwięziły o rany musiałaś być taaaka wystraszona…
—… Nie podchodźmy — dopowiedział Xavier, choć teraz było to już zbędne. I kiedy spoglądał z boku na zaistniałą sytuacje nie do końca miał pewność, czy w starciu z anielicą to truposze nie były dla dziewczynki lepszą opcją. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz