środa, 11 września 2019

Od Xaviera cd. Yuuki

Może i za pierwszym razem nagłe ciemności rzeczywiście zrobiły na nim wrażenie, to na drugi podobny przypadek zareagował tylko i wyłącznie gniewem. Oburzył się przeokropnie, gdy nagle oczy zaszły mu mrokiem, całkowicie zaburzając jego poczucie rzeczywistości. Nie miał pojęcia, co się stało, a reszta zmysłów, wówczas nieziemsko upitych, zamiast mu pomóc w ogarnięciu sytuacji, poczęły podsuwać mu przeróżne paskudne myśli. Zdarzeniu nie pomagał również komentarze ze strony Yuuki, która niespodziewanie postanowiła oskarżyć go o występek, który szczerze mówiąc, nie dokonałby nigdy, choćby nawet pod impulsem ostatniego delirycznego tchnienia.
— Mam gdzieś twoją dupę, szukam światła i nawet nie wiem gdzie jesteś.
Odwarknął, chcąc od razu ukrócić dysputę. Nie obchodziła go dupa kobiety, nie interesowała go tak naprawdę żadna dupa, oprócz swej własnej, jakoś wątpiąc, żeby wówczas była zbytnio bezpieczna. Oczywiście sam prosił się o przygodę, lecz będąc we wiadomy stanie, zdecydowanie nie oczekiwał czegoś takiego. Można powiedzieć, że nawet nagle mu to wszystko jakoś zbrzydło i zamiast rozkoszować się dreszczykiem emocji, zaczął myśleć o powrocie.
Obrócił się na pięcie, a przynajmniej miał wrażenie, że właśnie tak zrobił i postąpił krok w przód. Niestety, ruch ten, choć niewinny w założeniach, okazał się dosyć zgubny, albowiem chłopak, zamiast przeskoczyć z jednej płytki na drugą, niespodziewanie nadepnął na coś obrzydliwie miękkiego. Noga, jak zassana przez piaski, zapadła się w bliżej nieokreślonej tkance, coś pękło, a on z przerażeniem poczuł, jak traci równowagę. Odchylił się do tyłu, gwałtownie uderzając plecami o posadzkę. I właśnie wtedy, gdy huk poniósł się po pomieszczeniu, nagle również powróciło światło.
Żagiew nad jego głową zapłonął jasnym ogniem, rzucając łunę na kryptę, ale również na to, co bard nieszczęśliwie nadepnął. Ludzkie zwłoki w stadium praktycznego zasuszenia, pełzły przed siebie, bulgocząc, chrypiąc i wodząc zmętniałym wzrokiem. Jego głowa rozkruszyła się na szwach, a wnętrzności zapadły i choć w gruncie rzeczy były wysuszone, to jednak jakieś pozostałości miękkiej tkanki wypłynęły przez oczodoły i nozdrza, prezentując białowłosemu dość okropny widok.
Chłopak, widząc te makabry, zgłupiał momentalnie. Gwałtownie brakło mu tchu, cały kuraż gdzieś przepadł, a usta rozcapierzył, jak wyciągnięty z wody karp. Mamrotał coś bezgłośnie, ni to chcąc coś wypowiedzieć, ni to poddając się szaleństwu, wpatrując się w nazbyt żywotne zwłoki, które mozolnie, lecz konsekwentnie przesuwały się w jego stronę. Starał poderwać się z ziemi, lecz mięśnie, niczym ścięte w paraliż, najwyżej pozwoliły mu na wykonanie kilku wierzgnięć nogami, którymi niby odpychał się na kamienistej posadzce, a niby próbował się uchronić przed tymi trzema zębiskami nieboszczyka, które cięły powietrze niebezpiecznie blisko jego kostek.
Z sytuacji uratował go dopiero ogień, który przeciął powietrze i niczym strzała wbił się w łeb stwora, rozsadzając organ, a przy okazji kończąc jego splugawione żywota. Chłopak wizgnął z przerażeniem, gdy czyjeś pazury wbiły się w jego ramiona i podciągnęły go do góry, lecz szybko odzyskał rezon, dostrzegając twarz dziewczyny, którą kalał bezczelny uśmieszek. Chciał już coś powiedzieć, wyłgać się z sytuacji, lecz w momencie, gdy otwierał usta, wzrok jego skierował się na towarzystwo gromadzące się tuż za nimi. Masy niezbyt świeżych cielsk tłoczyły się w grupy, wypełzały z trumien, odżywały na ich oczach. Niektóre pełzły po ziemi, niektóre powłóczyły nogami, a niektóre wyczuwając świeże mięso, wybudzały się z letargu i z impetem, tak niepasującym dla kogoś martwego, ruszyły poprzez pomieszczenie.
Białowłosy widząc ghula nacierającego wprost na nich, bez zastanowienia rzucił się na Yuuki, próbując usunąć ich z linii szarży stwora. Akt może brawurowy, lecz przeprowadzony w sposób nieodpowiedni sprawił, że po gwałtownym ruchu barda, oboje znaleźli się z powrotem na podłodze. Jednak po tym, jak uderzyli w kamień, chłopak wyraźnie poczuł, jak płytka się pod nim zapada. Coś zawdzięczało pod ziemią i kawałek podłogi te paręnaście metrów od nich, rozsunął się, otwierając przejście.
W tej samej chwili bestia wydała z siebie gardłowy dźwięk, gdy po ruchu chłopaka straciła z oczu swe ofiary. Próbowała wyhamować, lecz ostre pazury prześlizgnęły się na kamiennej posadzce, przez co zatrzymał się, dopiero gdy uderzył w ścianę. Może impet, z jakim spotkał się z przeszkodą, mógłby zrobić większe wrażenie na kimś żywym, tak martwa forma straciła orientację tylko na chwilę. Machnęła łbem, odskoczyła od ściany i znów stanęła gotowa do ponownego natarcia.
Chłopak z przerażeniem spoglądał przed siebie, lecz wszelkie obawy wówczas nie były wywołane bezpośrednio przez stwora, a anielice, która nagle poderwała się z ziemi i przyjmując bojową pozycję, stanęła przed umarlakiem. Ogień błysnął w jej dłoniach, skrzydła rozpostarły się, niewątpliwie dodając jej kurażu, a chłopak, jak w amoku zaczął przypominać sobie imiona bogów, zdecydowanie nie postrzegając działań Yuuki za coś rozsądnego.
Błądził wzrokiem, to po szykujących się do starcia dwóch demonach, to po reszcie towarzystwa, która może nie wykazywała tak morderczych zamiarów, jak ghul, ale niewątpliwie z każdą chwilą była coraz bliżej. Obrócił się również do tyłu, spoglądając na wnękę w ziemi, która jarzyła się w jego oczach jasnym, zbawiennym światłem.
Przełknął ślinę i w końcu zerwał się z podłogi. Podbiegł do kobiety, lecz zamiast stanąć przy niej i wesprzeć ją w walce, niespodziewanie chwycił ją za przegub. Kobieta warknęła coś pod nosem, lecz bard kompletnie nie zwrócił na to uwagi, a jedynie pokładając w to wszystkie swoje siły, szarpnął nią i pociągnął w stronę otwartego przejścia.


Yuuki? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz