wtorek, 17 września 2019

Od Yuuki

Dochodziło południe. A może już minęło? Może zamiast południa nadciągał wieczór, który splatając palce z nocą powoli zasiadał z nią na niknącym horyzoncie? A może świat nagle zwariował? A może wszystko jest tylko ciągnącym się, mało znaczącym snem? 
     Kiedy Yuuki uniosła delikatnie powieki, czując, jak resztki snu powoli opuszczają jej ciało, nie umiała jeszcze odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Leżąc na plecach i dryfując pomiędzy jawą, a rzeczywistością, ponownie zamknęła powieki, wdychając do płuc świeże powietrze i rozkoszując się ciszą niesioną przez delikatny wiatr. 
     No właśnie, ciszą.
     Nagle anielica zerwała się gwałtownie do pozycji siedzącej, zapominając, że leżała na — dość grubej i masywnej, ale jednak — gałęzi drzewa, przez swoje rozkojarzenie prawie z niej spadając. W ostatniej chwili złapała równowagę, machnąwszy jednym skrzydłem, po czym z szeroko otwartymi oczami rozejrzała się uważnie na wszystkie strony świata. Rozglądając się tak, już po krótkiej chwili mogła stwierdzić, że świat nie zwariował ponieważ od zawsze było z nim coś nie tak i o to nie musiała się martwić. Bardziej dotknął ją widok ciemniejącego już nieba i z wolna zapalających się na ulicach latarni. Gęste tłumy ludzi jakie przepływały cały dzień przez deptak poczęły niknąć i chować się w swoich domach, a pozostali nocni zakrapiańcy kierowali swe kroki do karczm w jednym, wiadomym celu. 
     Yuuki, nieco przerażona już, zeskoczyła gwałtownie na ziemię, nie kwapiąc się nawet, by otrzepać włosy i ubranie z liści i małych gałązek, przez co wygladała dość śmiesznie. 
— Cholera jasna, przespałaś pół dnia — burknęła, obwiniając siebie samą, przy okazji swobodnie i bez krycia się rozmawiając z samą sobą. Przerażał ją fakt, że zmarnowała tyle cennych godzin, które mogła wykorzystać w lepszy sposób niż chrapanie na drzewie. Nie pamiętała nawet momentu, kiedy tak naprawdę ogarnął ją sen i zabrał daleko, daleko do nierealnych krain. Nie pamiętała również dlaczego zasnęła, nie przypominała sobie, żeby była aż tak zmęczona wypędzaniem złych duchów.
      Przez te kilka minut kiedy tak stała i kontemplowała nad życiem zaczęła nawet czuć się już trochę samotna i pragnąca rozrywki. Pierwszą myślą jaka przyszła jej do głowy było poszukanie Xaviera, jednak jak grom z nieba przypomniało jej się, że chłopak choruje po ich ostatnim wypadzie, albo po ciastkach, które dla niego upiekła. Nie często — raczej nigdy — zdarza jej się robić coś w kuchni, ale ostatnio w wielkim przypływie dobroci weszła do tego zapomnianego przez nią pomieszczenia, cudem go nie podpalając. Upiekła trochę ciastek, które według niej nie były najgorsze, a następnie uradowana zaniosła je Xavierowi. I chyba to nie był najlepszy pomysł, ale przynajmniej tym razem intencje miała dobre. 
     Dziewczyna skrzywiła się lekko, tupiąc zniecierpliwiona nogą. Czując się w pełni sił, i z myślą, że nie zrobiła jeszcze nic produktywnego, miała ochotę rzucić się w szaloną, nocną przygodę, może nawet znaleźć nowych przyjaciół, chociaż ta myśl była dość ryzykowna, ponieważ nie oszukujmy się, mało kto z nią wytrzymywał. Mimo wszystko dość spontanicznie zaczęła rozglądać się za potencjalnym kandydatem na jej nocnego kompana, kiedy nagle niespodziewanie dostrzegła dość znajomą, kobiecą postać. Nie interesując się otaczającym ją światem żwawo przedzierała się przez kurtynę cienia, tuląc do piersi kilka zwojów i ksiąg. Jej suknia pod wpływem szybkich kroków falowała niespokojnie wokół jej nóg, a z niedawno starannie upiętych włosów zdążyło uciec już kilka niesfornych kosmyków. Kobieta widocznie się gdzieś spieszyła i zapewne kompletnie nie spodziewała się tego, co miało ją zaskoczyć.
 — Elra! — zawołała wesoło Yuuki, wyrastając przed kobietą niczym spod ziemi, co spowodowało, że zatrzymała się gwałtownie, prawie wypuszczając trzymane przy sobie przedmioty. Mocno zaskoczona pojawieniem się anielicy zlustrowała ją uważnie wzrokiem, jednak nie dane jej było nic wypowiedzieć, gdyż Yuuki na nowo otworzyła buzię: — Hej, możesz mnie nie kojarzyć, ale ważne, że ja cię kojarzę, resztę nadrobimy później, pójdziesz się ze mną napić? Choooodź się ze mną napić. — I nie czekając nawet na odpowiedź złapała Elre za rękę i pociągnęła za sobą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz