piątek, 5 lipca 2019

Od Ignatiusa cd. Elry

Przygotowania do wyjazdu na misję były tym, co w ostatnich dniach skutecznie nakręcało Ignatiusa. Ot, nagle wyrywał się z codziennej monotonii i szykował się do tymczasowej zmiany środowiska. Zdawał sobie niby sprawę, że czekająca go podróż będzie nie najkrótsza, musiał w końcu dotrzeć do Defros, a przed wyjazdem chciał jeszcze przejrzeć książki zawierające historię tego kraju i tamtejszych rodów szlacheckich, jednak nie mógł też ukryć podekscytowania. W końcu gdzieś wyruszał, sprawa mogła być tajemnicza i mroczna, ale mimo to cieszył się jak dziecko i nie potrafił tego w żaden sposób pohamować.
Na przygotowania miał jeszcze cztery dni. Wystarczająco dużo, by na spokojnie pokończyć ważniejsze sprawy przed wyjazdem i zostawić w gabinecie porządek, a jednocześnie zbyt mało, by nie poczuł się momentami odrobinę zagubiony i nie kontrolował co chwila, czy na pewno może uznać poprzednie zadanie za zakończone. A to było najgorsze, bo choćby spisał plan dnia na kartce, powiesił w widocznym miejscu i odhaczał kolejne punkty to wybijało go to skutecznie z rytmu, jak Irina wpadająca do jego pokoju z chochlą w dłoni i rozkazem zejścia na posiłek.
Mimowolnie wzdrygnął się na myśl o zdenerwowanej kucharce, był dopiero ranek, a na zbliżającym śniadaniu miał zamiar się stawić, więc nie miał się czym denerwować. Pochylił się nad rozłożoną na biurku mapą Defros starając się znaleźć interesujące go mieściny. Dziś chciał tylko rozeznać się w położeniu wsi, do której miał się udać i dworku, który znajdował się w jej okolicy, by móc po południu rozejrzeć się za książkami związanymi z danym regionem. O ile miał na tyle ciekawą historię by otrzymać coś więcej niż parę linijek. Niby ród Verdam, skoro zapisał się na kartach historii, jako skory do wybryków i nieszczególnie dbający o swoje ziemie, mógł zapewnić obecność ciekawych wpisów w jakichś historycznych tomach, o tyle Ignatius nie miał pewności, czy takowe informacje znajdowały się w gildyjnej bibliotece. Mogli mieć już niemałe zbiory, ale wątpił, że nie pamiętałby tak charakterystycznej szlacheckiej familii, a o Defros czytał już kilka książek.
Przejechał palcem po papierze, gdy dźwięk rytmicznego pukania do drzwi rozległ się po pogrążonym w ciszy gabinecie. Jego spojrzenie powędrowało do góry i wylądowało na wejściu do pomieszczenia naprzeciw niego, a słowa zapraszające do środka wypowiedział nim zdążył zadać sobie pytanie, kto o tej porze chciał go odwiedzić.
W progu stanęła Elra, z którą, wstyd się przyznać, nie miał szczególnej okazji porozmawiać. Kręcił się codziennie po całej gildii, kobietę nieraz spotykał w bibliotece i wraz nie udało mu się znaleźć jakiejś chwili, by zapytać o to i owo, aby się lepiej zapoznać. Nawet teraz dostał taką okazję i wraz nawet nie mógł jej wykorzystać, przygotowania do misji były teraz jego priorytetem.
- W czym mogę pomóc? - zapytał z uśmiechem, gdy kobieta zamykała za sobą drzwi. 
Miał nieodparte wrażenie, że historyczka jest lekko zestresowana i za nic nie mógł tego od siebie odepchnąć. Nieśmiałość? Raczej nie, Elra z tego co się orientował nie należała do takich osób. Jednak nawet kiedy zaczęła mówić, a jej głos emanował tylko i wyłącznie spokojem miał wrażenie, że nie przyszła tu z błahą sprawą, w końcu z takowymi nie trzeba przychodzić tak wcześnie rano.
I miał rację, mina zrzedła mu, gdy Magratta wspomniała o spalonych dokumentach, a po chwili dalszych wyjaśnień położyła przepisaną wersję na jego biurku. O które papiery mogło chodzić? Co jeśli należały do tych ważniejszych i miały się okazać tymi pilnie potrzebnymi w niedalekiej przyszłości? Co jeśli Elra pominęła coś naprawdę kluczowego, gdy próbowała sobie przypomnieć, co było napisane dalej? On też na pewno je czytał, ale zapewne tak dawno, że sam nie będzie potrafił stwierdzić, że czegoś nie ma. Mistrz mógł je też przeglądać, większość rzeczy w archiwum przed wylądowaniem na półce trafia do niego. Inni ludzie? Definitywnie nie miał zamiaru teraz pukać do drzwi każdego mieszkańca tego miejsca, by spytać czy pamiętają o tych dokumentach. Co by sobie o nim pomyśleli? O nie, w ten sposób tego nie będziemy robić.
Wysłuchał Elry do końca, a w międzyczasie przewertował zapisane dbałym pismem stronnice.  Historyczka naprawdę najlepiej jak potrafiła odwzorowała tekst. Młody Teroise był pewien, że nie zauważyłby, że to nie ten sam tekst, gdyby sprawa została przemilczana a dokument wrócił na swoje miejsce na półce. Jeśli szło natomiast o sam wpis... Na Erishię, kojarzył go. Ledwo, ale kojarzył!
Wymamrotał coś pod nosem i nie wypuszczając folderu z dłoni powędrował do kredensu stojącego za nim pod ścianą. Prędko otworzył jedną z szuflad, by przewertować ułożone w niej teczki, a potem kolejną, gdy w ubiegłej nie znalazł poszukiwanej rzeczy. Na pewno musiała gdzieś tu być, dokumenty, które trzymał w tych szufladach rzadko albo nigdy nie opuszczały jego gabinetu. Trzymał je raczej dla siebie, gdyby potrzebował z nich jakiejś informacji. Niektóre dotyczyły bezpośrednio członków gildii, inne były osobiście przez niego przepisanymi kopiami sprawozdań z misji. Rzadko sporządzał takowe duplikaty, z reguły tylko wtedy, gdy uważał, że są w nich warte zapamiętania rzeczy dotyczące któregoś z państw lub nawet konkretnych miasteczek. Jak teraz się okazało, mogło to całkowicie zażegnać problem, który mieli.
- Znalazłem! - okrzyknął nagle i wrócił do biurka, na którym położył swoje znalezisko i nieszczęsny folder przyniesiony przez Elrę. - Pamiętam to sprawozdanie, misja nie była szczególnie trudna i długa, ale udało się pozyskać trochę informacji na temat okolicy i lokalnej ludności podczas rozmów z ludźmi. Myślałem, że może mi się to kiedyś przydać, gdyby znowu przyszło nam zawitać w tych rejonach, więc zrobiłem kopię dla siebie - wyjaśnił kobiecie i ponownie się uśmiechnął. - Więc bez obaw, jeśli coś pominęłaś, nie jest stracone. Chociaż odnoszę wrażenie, że niczego nie brakuje, później, jeszcze raz sprawdzę oba teksty. - To powiedziawszy odłożył sprawozdania na bok, by na powrót odsłonić mapę. - Ale dziękuję, że zdecydowałaś się o tym powiedzieć i spisać jeszcze raz. Co po niektórzy by to przemilczeli i udawali, że nic nie wiedzą, gdyby sprawa wyszła na jaw.


Elra? 
Ja Cię bardzo, ale to bardzo bardzo przepraszam, następnym już razem odpisze zdecydowanie szybciej ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz