piątek, 5 lipca 2019

Od Nagi cd. Aries

Jako człowiek, który za matkę brał sobie Wyspy Fliss, dzikie i nieokiełznane, okrutne, a jednak łagodne i dające schronienie tym najbardziej go potrzebującym, Nadze nie straszna była mała mżonka. Przeciwnie, ceniła ją sobie tak samo jak słoneczne dni, w których mogły wygrzewać swe brzuchy gady różnego pochodzenia, ssaki czy ptaki, które świergotały wesoło między ciepłymi liśćmi drzew i krzewów, zbyt nieoswojone, by odważyć się wyjść z ich cienia. Każda pogoda miała swoje dobre strony, które mogły się w przeistoczyć w negatywy jedynie dla ludzi, którzy zbyt skupieni byli na wąskim postrzeganiu świata, by zobaczyć szerszy obraz.
Ciężkie od wody chmury, który stoczyły się na czyste niebo zaskoczyły kobietę, lecz nie było mowy o rozeźleniu czy rozczarowaniu w jej sercu. Przyjęła zmianę z szeroko otwartymi ramionami, bowiem choć owa wiosna nie należała do gorących, to ciepły deszczyk wniósł orzeźwienie do zastałego świata po godzinach promieni trawiących odsłoniętą i bezbronną roślinność.
Ogólnie się ochłodziło, a w owym chłodzie lepiej było czuć wniesioną do powietrza świeżość. Dla egzorcystki były to idealne warunki do krzątania się po okolicznym lesie. Aromaty ziół szybciej i lepiej docierały do jej zmysłu, cichy szum zapewniał melodię przyjemną i uspokajającą. Nawet siedzący na jej ramieniu, zwykle bardzo hałaśliwy kruk trzymał dziób na kłódkę, odpoczywając czy może drzemiąc, bowiem jego ślepia były całkowicie zamknięte, a ciało schowane między skrzydłami.
Dlatego nagłe i szybkie uderzanie łap o wilgotną ziemię przykuło uwagę kobiety, która zwróciła swoje ciało w stronę niespodziewanych dźwięków. Egzorcystka nie posiadała tak dobrego refleksu, dlatego nie zdążyła odskoczyć, gdy posłyszała skok zmierzającej do niej istoty, która zaraz potem powaliła jej ciało na przemoczoną glebę. Spokojny dotąd ptak wydarł ze swojego gardła krzyk, który nadrobił swoją mocą tę godzinę ciszy. Naga chciała dźwignąć się na równe nogi, ale duże cielsko spoczywające na jej plecach skutecznie jej to uniemożliwiło. Kto wie, może leżałaby tak i resztę dnia, gdyby na pomoc nie przyszła jej właścicielka nowo poznanego stworzenia. Słyszała, jak dziewczyna wydaje z siebie zaskoczony pół krzyk i od razu do niej podbiega.
— W-wybacz... Ja... Ja wiem jaka ona jest ciężka…
Spłoszyła z jej grzbietu masywne cielsko, a Naga rzuciła tylko szybkie ‘dziękuję’, nim prędko zwróciła się w stronę wciąż wrzeszczącego ptaszyska, wyciągając w jego kierunku ręce.
— Puść — rozkazała czteronożnemu stanowczym, ale łagodnym tonem. Ten najwyraźniej miał duże pokłady upartości, gdyż cofnął się do tyłu, rozplaskując przy tym małą kałużę.
— Puść, proszę. — Przyjemniejszy dla ucha głos nie pomógł, więc kobieta sięgnęła do swojej saszetki, wyciągając suchy, ale aromatyczny kawałek mięsa, który kucharka wcisnęła jej przy obiedzie kilka dni temu. Miał spocząć w żołądku kruka, gdy wrócą w końcu do Gildii i wynagrodzić mu bezproblemowo spędzony czas, lecz teraz miał za zadanie uratować go z opresji. Cmoknęła raz, przykuwając uwagę stworzenia i rzuciła jedzenie w górę. Ptasie gardło zaskrzeczało w uldze, gdy ostre kły wypuściły jego ciało, wzbijając się w górę i chwytając za to pachnącą wołowinę. Egzorcystka skorzystała z okazji i złapała swoją zgubę, tym razem wciskając ją za materiał swojej szaty, co spotkało się z ignorowanym przez nią głośnym sprzeciwem.
— Powinnaś bardziej uważać na swojego chowańca — upomniała nieznajomą.

Aries?
StaczamSięCorazBardziej,Przepraszam:'((

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz