wtorek, 15 września 2020

Od Desideriusa cd Aries

⸺⸺※⸺⸺

Mężczyzna pokiwał głową w odpowiedzi, nie ukrywając jednak, że zauważył nagłą zmianę w fizjognomii Aries. Niekoniecznie głęboka bruzda wstąpiła na jej czoło, a oczy wyrażały wystarczająco dużo zaniepokojenia, by wyraźnie przekazać Coehowi, że coś nie jest tak, jak powinno być. Pytanie należało jednak do tych bezpośrednio związanych z naturą jego pracy, odkąd skrzętne wyliczanie dawek antidotum było praktycznie najważniejszą częścią leczenia, jakie miał zamiar przepisać Shio. O ile sama roślina, jak już wcześniej na to wskazywał, nie była w żadnym stopniu zagrażającą zwierzęciu (do momentu wystąpienia reakcji alergicznej), wciąż wolał zostać tym legendarnym przezornym, a co za tym idzie, zawsze ubezpieczonym i mieć stuprocentową pewność, że pupilowi nic złego się nie stanie. Zanim jednak, idąc za głosem rozsądku, udało mu się przemówić Aries do rozumu i uspokoić w zamiarach, jakie miał względem Shio, ta zdążyła wybączeć pod nosem odpowiedź, niespokojne postanowienie o pomocy w kwestii bałaganu, jaki zdążyła narobić jej podopieczna, a następnie wylecieć z gabinetu prawie tak szybko, jak trenowany wyżeł na polowanie. Westchnął dość ciężko, jakoby za chwilę miał doświadczyć zapadnięcia się klatki piersiowej, a następnie poklepał Shio po łbie, bo udało mu się oczyścić gardziel stworzenia z ostatniego zauważalnego ciernia. Monstrum przymknęło ostrożnie pysk, dalej jednak okazywało zdecydowany dyskomfort, prawdopodobnie spowodowany dalej rozchodzącym się bólem.
— Na to też ci coś przepiszę, biedna dziewczynka, takie świństwo wynaleźć — mruknął, kręcąc głową, po czym zajął miejsce przy biurku i przystąpił do wyliczeń, które pozwoliłby mu dokładnie określić dopuszczalną ilość środków, jakie zapewnić mógł zwierzęciu. W tym czasie rozbiegana i dalej nieco speszona właścicielka Śnieżynki wpadła do pokoju z impetem godnym huraganu i zabrała się za pilne szorowanie podłogi, starając się, chociaż wyzbyć paskudnego wyglądu wydzieliny, bo z odorem prawdopodobnie nic nie dało się zrobić, prócz długiego wietrzenia gabinetu, licząc po cichu, że syfiasty zapach nie zdążył wejść na tyle głęboko w deski.
Wymiociny zniknęły, mop również, a mężczyzna nachylił się nad dziewczyną, by wręczyć jej starannie rozdzielone pakuneczki z medykamentami.
— Jedna dziennie przez tydzień, najlepiej dosypuj jej to do jedzenia, chętniej zje. No i dużo miłości. Zasłużyła sobie po takim kuku.

I nie zalecał im ponownego stawienia się w jego siedzibie, a jednak to zrobiły, zawitały w drzwiach, obie uśmiechnięte, przerywając mu akurat kolejny wewnętrzny monolog, tym razem bezpośrednio dotykający kwestię kolejnych wybywających członków gildii. Wyraźnie dało się odczuć nagły spadek ilości osób, stołówka stała się miejscem bardziej przestronnym, nikt nie przepychał się na korytarzach, a sama sala spotkań nagle ucichła. O ile takie kwestie zazwyczaj nieszczególnie go obchodziły, a wręcz przeciwnie, zwracał na nie uwagę tak rzadko, jak tylko się dało, tak teraz poczuł się wyjątkowo dotknięty tym faktem. Nie wiedział jednak, czy zmartwienie wynikało z samej tęsknoty co do niektórych jednostek, czy może z własnych moralnych rozterek, które uznały to za niejaki sygnał do działania. Symboliczną zachętę, wręcz zaproszenie.
— Mogę wam w czymś pomóc? Coś nie tak z lekami, które przepisałem Shio? Wystąpiły jakieś bóle, alergie, brak apetytu, apatia? — pytał głosem monotonnym, odstępując na bok i wyciągając dłoń zamaszystym gestem mającym uświadomić dwójkę, że mogła czuć się jak u siebie w kwaterze i nie krępować się, a wchodzić śmiało.

⸺⸺※⸺⸺
[tiiirurirutiiiruriru]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz