niedziela, 13 września 2020

Od Leonardo cd Cahira

⸺⸺֎⸺⸺

Odpowiedź padła, dokładnie tak sucha i beznamiętna, jak tylko mógł to sobie wyobrazić. Nie wyglądał na rozdrażnionego pytaniem, nie wydawał się nawet wzruszony obrotem spraw, a jednak cisza, która zdążyła między nimi zawisnąć, pozostawiała człowiekowi jedynie mdłą nutę niepewności i niesmaku. Nie potrafił określić, czy cisza wystarczała mu w zupełności, czy wręcz przeciwnie, wwiercała się w niego prędkim, jednak niekoniecznie płynnym, a raczej szarpiącym tkanki ruchem. Tragicznym było to uczucie, jednak nie na tyle intensywnym, by odciągnąć go od pilnego studiowania odnajdowania co rusz nowych, a jednak przeciągniętych już wspomnieniem czasu zwojów, niektórych stanowiących nawet o zapomnianych granicach, nieistniejących państwach, zgruzowanych doszczętnie miastach. Zastanawiał się, jak wiele tajemnic potrafiła jeszcze skrywać zarówno biblioteka, jak i, zdecydowanie rzadziej odwiedzane przez miejscowych, archiwum, o którym zdaje się, już nawet sami bogowie zapomnieli. Wyniosły się ostatnie osoby, które mogły mieć chęć przebywania tam, choć tej chwili dziennie. Właściwie, to w ostatnim czasie dość sporo osób opuściło gildyjne mury i nawet jeśli Leonardo na ogół starał się nie wykazywać zainteresowania kimkolwiek, kto nie byłby nim samym albo Adonisem, tak ta wiadomość niekomfortowo w nim zgrzytała. Korytarze nieprzyjemnie się wyludniły i nawet jeśli przesiew nie był tak duży, jak wydawać się mu mogło, zdecydowanie dało się odczuć brak energii co poniektórych. Ich zapachy powoli zanikały, pozostawiając pole całkiem nowym, tym, do których jeszcze niekoniecznie zdołał się przyzwyczaić i do których obawiał się, nigdy nie będzie w stanie. Trapił go nawet brak znajomych twarzy przewijających się w głównej sali przy okazji posiłku. Mimowolnie myśli zaczęły oplatać ciasno postać Chryzanta. Podobno był mu obojętny, przynajmniej o tym starał się zapewniać samego siebie, jednak nie był do końca pewien, co zrobiłby, gdyby i on zdecydował się odejść z organizacji. Odejść od niego. Pozostawić z niezwykle ciężkim brzemieniem i sączącym się lepką cieczą poczuciem winy, które zalewało mu coraz bardziej płuca, z każdym kolejnym, nawet najmniejszym wdechem. Jak bardzo personalnie potrafiłby to odebrać, wiedząc nawet, że decyzja Ophelosa nigdy nie była i nie miała być warunkowana jego osobą. Zastanowił się nawet, za jak bardzo abstrakcyjne i niemające żadnego porządnego podkładu mogłyby być uważane jego myśli, gdyby ktoś przypadkiem dowiedział się, co dzieje się w głowie młodego szlachcica. O jak głęboką chorobą byliby w stanie go posądzić? Co przepisaliby na takowy problem? — Znalazłem — żachnął się nagle poprzedzony dźwiękiem opadającego pergaminu, Cahir, tym samym wybudzając Leonarda z medytacji, która jednak nie powstrzymywała go przed pilnym kartkowaniem kolejnych stert dokumentów. — To ta, której nam brakowało. Mam wszystkie. Dziękuję za pomoc. Skinął głową w odpowiedzi, możliwe nawet, że gdyby był wtedy w nieco lepszym humorze, a przynajmniej nie byłby aż tak odklejony od rzeczywistości, ośmieliłby się na subtelny uśmiech. Całkiem szczery, w odczuciu innych może nawet i przyjemny. Poczuł jednak dziwne wrażenie, że nie ma zielonego pojęcia, co robić dalej, ani, co było wcześniej. Pamiętał o szafce, półce, czy regale, że coś należało z nim zrobić, a jednak wspomnienie to wydawało się tak odległe, jakby spędzili w tym miejscu co najmniej rok, podczas gdy w rzeczywistości spotkali się po raz pierwszy przecież jeszcze tego samego ranka. Ciężkie westchnięcie wyrwało się nagle z jego piersi, gdy ten powracał do swojej przepełnionej końską dawką niezręcznością postawy, o której zdawał się zapomnieć przez ostatnie kilkadziesiąt minut. Poprawił się jeszcze w miejscu. — Pewnie będziesz chciał odnieść to do siebie, zanim zajmiemy się naszym drugim bojowym zadaniem. O ile w ogóle się nim zajmiemy — mruknął, przyglądając się odzianymi w bogate sygnety palcom mężczyzny, który starał się utrzymać wszystkie rulony, w posiadanie, których udało mu się wejść.

⸺⸺֎⸺⸺
[krkrkr]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz