wtorek, 22 września 2020

Od Eugeniusza c.d. Yuuki

Stary marynarz siedział i rozkoszował się chwilą spokoju. Chociaż w dzień wolny nie prześladował go Nikolai. Mężczyzna mógł w się po prostu rozsiąść wygodnie, odetchnąć od niego i porozmyślać samotnie przy odrobinie rumu. Długo nie mógł się raczyć samotnością. Niedługo po tym jak zasiadł do stołu i zdążył się zrelaksować dołączyła do niego brązowowłosa dziewczyna z czarną jak noc kurą pod pachą. Nie mógł powiedzieć, że po takim wejściu i przedstawieniu się przez Yuuki był chociażby niezadowolony, że ktoś zakłóca jego spokój. Zwłaszcza, że do niedawna ganiał za nim dość pokręcony cień w postaci gildyjnego krawca. Tak jej osobą był zaintrygowany. Choćby przez to, jak zręcznie unikała ostrego dzioba swojej kury i beztrosko przyciskała ją do siebie. A o tym małym pierzastym demonie zdążył już się co nieco nasłuchać, by wiedzieć, ze lepiej trzymać ręce z dala od niej.
Jednak to jej propozycja najbardziej go zainteresowała. O wiele bardziej niż chciał przed sobą przyznać. Oczywiście mógł odesłać młodą Tenebris z kwitkiem. Lądem dotarłaby do Ovenore o wiele szybciej niż żeglując razem z nim. Ale od dawna kusiło go by wejść na pokład swojej łajby, rozwinąć żagle i popłynąć gdziekolwiek. A tu okazja sama przybiegła do niego. Jak więc mógłby ją odrzucić? Wziął solidny łyk rumu opróżniając tym samym kubek.
- Na kiedy mam szykować łódź? - spytał z iskierkami w oczach wyzierającymi spod opanowanego spojrzenia. Nie błyskały one jednak zbyt długo gdy usłyszał odpowiedź od Yuuki. Nie było nawet mowy, by dzisiaj wypłynęli. - Nie ma szans. Dziś nie damy rady wypłynąć.
Do późnego popołudnia może by zdążył wszystko przygotować. Ale tylko głupiec pływa statkiem po rzece gdy zaczyna zmierzchać. To jak wejście karczmy i splunięcie pijanemu mięśniakowi prosto w twarz. Po prostu nie da się nie dostać w mordę. Tak i nie da się nie wpaść na mieliznę jak nie widzi się prądów wodnych. Może gdyby się wyrobił z tym wcześniej. Tak krótko po obiedzie. To może by dali radę jeszcze dzisiaj wyruszyć. Gdyby znalazł jeszcze jedną osobę do pomocy do ładowania zapasów.
I wtem wkroczył on. Jak nigdy Eugeniusz ucieszył się na widok Nikolaia. Swojego nowego darmowego pracownika.
- Zaczekaj chwilę, chyba wiem jak przyśpieszyć naszą wyprawę. - podniósł się z ławy zostawiając swoją piersiówkę i gestem zachęcił dziewczynę do częstowania się.
Szybkim krokiem przechodził między gildyjczykami. Zagrodził mu drogę z uśmiechem. Drobny rewanż za zszargane nerwy przecież nie zaszkodzi nikomu.
- Chłopcze, doskonale, że cię widzę. Mamy z Yuuki niezwykle ważne zadanie od Mistrza Cervana. Musimy dostarczyć wiadomość do Ovenore i nie możemy zbytnio zwlekać, ale sami nie uporamy się z przygotowaniem do podróży. I właśnie dlatego potrzebujemy ciebie Nikolaiu. Każda godzina się liczy, a ty możesz sprawić, że jeszcze dziś uda nam się wyruszyć. - uśmiechnął się szelmowsko - To jak? Pomógłbyś nam się z tym uporać i rozsławić chwałę gildii? - stary marynarz nie wierzył w to jak bardzo źle brzmi to co mówi, ale nie zdejmował z twarzy maski małego człowieka w potrzebie. Na tyle na ile zdążył poznać tego dzieciaka, miał pewność, że zgodzi się pomóc w załadunku łajby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz