czwartek, 9 lutego 2023

Od Alyii

    Na ogół można było uznać za normę widok dziewczyny w dobrym humorze. Większość czasu chodziła z uśmiechem na twarzy. Tym razem jednak był on jeszcze większy niż zawsze — jeżeli w ogóle istniała taka możliwość. Nucąc pod nosem tylko sobie znaną melodię, tanecznym krokiem wracała do gildii z występu, który miała w pobliskiej, niewielkiej karczmie. Co prawda nie przyniósł jej on za dużo pieniędzy — a właśnie pieniędzy były jedynym powodem, dla którego dalej śpiewała -, ale atmosfera jej to wynagradzała. Była wspaniała. Alyia miała wrażenie, że już dawno nie spotkała aż tylu osób, które by chwaliły jej występ. Uwielbiała takie momenty. Wtedy czuła jakby wracała do czasów, gdy na scenie znajdowała się razem z Alexandrem. Oczywiście niektórzy mogliby uznać, że co dobrego w tym, że raczej takie wspomnienia powinny ją smucić. W końcu halo! Jej brat nie żył! Jednak ona wolała traktować je jako cenny skarb, z którego należy się cieszyć.
— Javiera chyba nie będzie miała nic przeciwko temu, aby jeszcze chwilkę zająć się Cerem i Vanem. Jakbym odebrała ich chwilę później, prawda? Nie no. Będzie dobrze. Nie mam się czym przejmować. Jeszcze dam radę na szybko sprawdzić, czy coś ciekawego dzieje się dzisiaj w gildii. Może nawet uda mi się dorwać Mad? Kto wie? — rozmawiała sama ze sobą, wchodząc do gildii.
A jeżeli chciała odnaleźć gildyjczyków, to nie było lepszego miejsca niż Sala Wspólna. No może jeszcze stołówka, ale to było drugie miejsce w kolejności, do którego zamierzała zajrzeć. Wręcz podskakując, skierowała się do celu. Kiedy tam dotarła, najpierw wychyliła się lekko zza framugi, aby nie przeszkadzać, jakby działo się coś ważnego. W jej oczy od razu rzuciła się pewna dwójka. Ravi siedzący na kanapie, a także Nalanis coś szkicujący. Co chwilę zerkał w stronę medyka, więc obstawiała, że ten musiał być jego modelem. Po cichu podeszła do malarza i zajrzała przez ramię. Widząc, co znajdywało się na kartce, poczuła niezłą konsternację. Co jest? Jej oczy skakały między dziełem, a Ravim. Nie no. Nie ma możliwości, że to on. Co to jest? Jakieś połączenie jelenia z diabłem? I to takie dość nieudane?
— Ten malunek wygląda jak te, które pokazywały mi tak... ośmio-dziesięciolatki w moim rodzinnym mieście — skomentowała bez chwili zastanowienia, nie odrywając wzroku od kartki.

Nalanis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz