niedziela, 4 sierpnia 2019

Od Aurory c.d. Elry

Króliczka wciąż nie potrafiła pojąć dlaczego ludzie się tak tym peszą. Takie rzeczy są w końcu naturalne. Choć nie widziała w tym nic złego, jej bardziej ludzka część miała świadomość, że raczej nie powinna tego mówić. A przynajmniej nie przy Cervanie. Ale stało się, najwyżej przeprosi ją jak Mistrz wyjdzie, by nie zawstydzić kobiety bardziej niż to już zrobiła. Chociaż tyle może zrobić dla sekretarki.
Aurora usiadła więc na miejscu wskazanym przez nieco zmieszaną kobietę. Z tego co zdążyła się już dowiedzieć, wypełnienie formularzy nie powinno zająć im więcej niż kilkanaście minut. Kilkanaście długich minut, w trakcie których będzie zmuszona siedzieć w spokoju z obcymi, z dala od lasu. Jakby Cervan nie mógł udzielić odpowiednich informacji i nie zawracać jej tym głowy. Znał ją chyba na tyle dobrze, by móc to zrobić. Spojrzała na niego. Mistrz siedział przy niewielkim stoliku zaraz obok i przeglądał plik kartek wręczonych przez Elrę. Świadomość, że był w pobliżu dawała łowczyni pewną dozę spokoju i poczucia bezpieczeństwa. A nawet przebłyski nostalgii do chwil gdy była zdana na tego specyficznego człowieka i odwrotnie, on zdany na nią. Westchnęła lekko na myśl o minionych eskapadach.
- Możemy zaczynać? - łagodny i opanowany głos Elry skierował uwagę Aurory z powrotem na pierwotny cel jej wizyty. Pokiwała głową w odpowiedzi. - Dobrze, imię wpisałam już. Masz nazwisko? - zapytała podnosząc wzrok znad kartki na króliczą łowczynię. Na swoje pytanie dostała tylko krótkie przeczące mruknięcie. Kobieta postawiła kreskę w rubryce i przeszła do kolejnej.
- Podaj mi proszę, teraz swoją datę i miejsce urodzenia.
Wiedziała kiedy się narodziła, wiedziała nawet gdzie, ale nie musiała się przedtem dzielić takimi informacjami. Poza tym uważała je na tyle za nieistotne by wepchnąć je gdzieś wgłąb głowy.
- 6 czerwca 1760 roku, Fliss. - odpowiedziała po chwili wertowania informacji w głowie.Sekretarka przez ułamek sekundy zawahała się słysząc te informacje.
- Jako, że nie jesteś człowiekiem, muszę wpisać tutaj rasę do jakiej należysz. - kobieta sięgnęła po filiżankę z aromatycznym naparem, którego zapach ciekawił małą łowczynię.
- Właśnie, dowiedziałaś się w końcu czym jesteś? - Cervan który jak dotąd siedział zaczytany w dokumentach ożywił się i przerwał na chwilę. Aurora spojrzała na niego i uśmiechnęła się tajemniczo. Uśmieszek ten zdawał się mówić "zdechniesz jak to usłyszysz". 
- Awatar błyskawic. - powiedziała najpoważniejszym tonem na jaki się zdobyła, czym nawet wzbudziła śmiech Mistrza. -  A przynajmniej według tego co ustaliliśmy razem z Mab. - wzruszyła ramionami i ponownie zaczęła obserwować poczynana kobiety, którą nawet ona uznała za elegancką.
- Będziesz musiała mi później opowiedzieć tę historię. - wstał i podszedł do biurka. Położył na nim plik kartek które wcześniej. - Elro, jak zawsze świetnie się spisałaś. Jeśli to wszystko, to będę się zbierał. - odchodząc pstryknął króliczkę w ucho. - Zachowuj się jak mnie nie będzie. - i wyszedł. Chciała na niego prychnąć, ale za szybko zamknął za sobą drzwi. Zostawił ją samą. Jak zawsze zresztą. Cóż, taki już urok tego człowieka. Pojawia się i odchodzi w najmniej spodziewanych momentach.
- Dużo jeszcze nam zostało?
***
Zostawiła upolowane sarny tuż przy tylnym wejściu do kuchni. Zapukała do drzwi i pokicała jak najszybciej za róg budynku. Stamtąd zawsze pachniało bardzo intensywnie. Czasem, tak jak teraz, aż nazbyt. Wolała nie oberwać po nozdrzach falą zapachów i nie spędzać w niej więcej niż to konieczne. Wychyliła się i zobaczyła jak blondwłosy kucharz wciąga jej zdobycz do środka. Teraz gdy miała pewność, że jedzenie odebrano i się nie zmarnuje, mogła spokojnie wejść do gildii i rozkoszować się wolnym wieczorem.
Chociaż może nie do końca. Ledwie wkroczyła do holu i skierowała się do schodów, a już usłyszała znajomy głos wołający ją by zaczekała chwilę. Cervan nie byłby sobą, gdyby jej nie poprzeszkadzał choć trochę. Podkicała do niego, by dowiedzieć się o co chodzi.
- Jest zadanie dla ciebie. - uśmiechał się tajemniczo, a na ramieniu trzymał swojego kocura. Niepokoił ją ten uśmiech. Zawsze zwiastował kłopoty. - Masz się zaprzyjaźnić z kimś z gildii. Nie możesz wiecznie oscylować między mną, Ignatiusem i lasem. Kiedyś będziesz musiała nawiązać relacje z innymi członkami. - nie dał jej nawet szansy na odpowiedź. Poszedł z powrotem do sali spotkań. Zostawił ją. Znowu.
Nie dowierzała temu co usłyszała. Choć musiała przyznać temu draniowi trochę racji. Kiedyś będzie musiała nawiązać z innymi jakieś relacje. Dlatego postanowiła pójść do jedynej osoby z którą zamieniła więcej niż dwa zdania. W końcu odpowiadanie na pytania z formularza to też jakaś forma rozmowy. Udała się ponownie do archiwum, na spotkanie z panią sekretarką.

Elra?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz