czwartek, 6 sierpnia 2020

Od Ignatiusa cd. Novy

Potrzebował większej ilości dni takich jak ten. Dni, w których mógł odetchnąć, oddać się czemuś innemu niż praca pomiędzy dokumentami. Normalnie zapewne spędziłby ten czas siedząc w ogrodzie lub szukając innego zajęcia i tutaj z całego serca mógł dziękować Novie, że wyciągnęła go na dłuższą wycieczkę. Nie było lepszego sposobu na oderwanie się od obowiązków niż opuszczenie miejsca, w którym wykonywało się swoją pracę. 
Nie mógł jednak zignorować tego, że pomimo bardzo mile spędzonego czasu, czuł drobny niepokój. Gildia mieszkała w Tirie już od kilku lat, doskonale znał okoliczne tereny, a jednak nie kojarzył w ogóle ołtarza, do którego zaprowadziła go Nova. Miejsce to było mu kompletnie obce, a nic nie wskazywało na to, by pojawiło się tam niedawno. Zresztą, gdyby ktoś budowałby cokolwiek w tak niedużej odległości patrol od razu by to zauważył.
Dlatego też, kiedy tylko wrócili do Gildii i zjedli kolację chłopak udał się czym prędzej do biblioteki. Chociaż księgi historyczne rzadko skupiały się na tak spokojnych regionach jak okolice Tirie, żywił maleńką nadzieję, że uda mu się coś znaleźć. Przynajmniej zakładał, że to w tych pismach coś znajdzie, te dotyczące religii nieszczególnie mu pasowały. Gdyby ołtarz był poświęcony jakiemuś bóstwu z pewnością odnalazłby na miejscu jakiś powiązany z tym symbol. A kamień był nieskazitelnie gładki nie licząc uszkodzeń, które ufundował mu czas. 
Przejrzawszy szybko stojące na półkach tomy zgarnął kilka z nich traktujących o historii Nalaesii i usiadł przy jednym ze stolików uważając, by nie wywrócić stojącej tam świecy. Nie chciał kolejnego pożaru w bibliotece, co to to nie. Otworzył książkę na pierwszych stronach i przeleciał wzrokiem po spisie treści. Od czego mógł zacząć? Ołtarz nie wydawał się bardzo wiekowy, mógł mieć ile... maksymalnie 500 lat? Mógł tylko zgadywać, ale to zawsze był jakiś początek, prawda?
Przewrócił kolejne strony i zagłębił się w lekturze, próbując wychwycić coś, co naprowadziłoby go na prawidłowy trop. Cokolwiek, nazwa jednego z pobliskich miast czy lasów, z otwartymi ramionami przyjąłby wszystko. Przecież nie mogło być tak, że nie wydarzyło się tu absolutnie nic istotnego dla historii świata. Wszędzie zawsze coś się działo.
Stało się jednak tak jak przewidywał. Z każdą kolejną stroną nadzieja zaczęła go opuszczać, aż w pewnym momencie zrezygnowany zamknął książkę i odchylił głowę do tyłu. To nie miało sensu. Szukanie historii takiego małego miejsca było jak szukanie igły w stogu siana. Nie wiedział od kiedy ołtarz tam jest, czy był istotny dla ludzi, nie znał budowniczego, nie wiedział kompletnie nic. Równie dobrze mógłby tam wrócić i zacząć krzyczeć licząc, że właściciel się zjawi. Lub powstanie z martwych, kto wie, co znajdowało się pod kamienną płytą. 
- Nie za późno na pracę? - Znajomy głos sprawił, że odwrócił się do drzwi.
- Akurat miałem się zbierać - odpowiedział i uśmiechnął się słabo. - Zresztą nie praca mnie zatrzymała. 
Zaaferowany poszukiwaniami nawet nie zwrócił uwagi na to, jak późna była już pora. Powstrzymując więc ziewnięcie wziął świecę i skierował się do drzwi, gdzie z ciekawością wypisaną na twarzy stał Cervan.
- Co w takim razie cię zatrzymało?
- Kojarzy mistrz może ołtarz, który znajduje się na jednym z pobliskich wzgórz? - Obydwaj Teroise skierowali swe kroki na piętro dowództwa.
- Ołtarz? Na jednym ze wzgórz? - Cervan zmrużył oczy i spojrzał zdziwiony na sekretarza. - Nie, skąd pytanie?
- Z  białego kamienia, zaniedbany, bez żadnych tablic czy wyrytych znaków, które mogłyby wskazywać, kto go tam wybudował. - Czarnowłosy zamilkł na chwilę próbując przypomnieć sobie jeszcze jakieś szczegóły dotyczące znaleziska. - A przynajmniej żadnego nie zauważyłem. W każdym razie, Nova mi go dzisiaj pokazała. Jest stosunkowo niedaleko, jednak kompletnie go nie pamiętałem. Jakby pojawił się znikąd, bo nie uwierzę, że tak po prostu go przeoczyliśmy. - Kiedy weszli na górę Ignatius zatrzymał się przy drzwiach do swojego pokoju. - W księgach póki co też nic nie znalazłem, chociaż nieszczególnie wiem, gdzie dokładniej powinienem szukać. 
Cervan również przystanął i założył ręce na piersi, a po chwili myślenia pokręcił głową. 
- Może Marcus będzie coś wiedział - powiedział spokojnie. - Skoro w bibliotece nic nie znalazłeś to został tylko on. 
Ignatius, nieco zawiedziony, przyznał Cervanowi rację. Zasięgnięcie języka w Tirie było prawdopodobnie jedynym sposobem na dowiedzenie się czegoś więcej, poza dokładniejszym zbadaniem samego ołtarza. Chociaż to i tak musiało już poczekać, w tym dniu i tak nie mógł już dowiedzieć się niczego więcej. 
~*~
Delikatne, aczkolwiek uporczywe szturchanie wyrwało Ignatiusa ze snu. Chłopak zamrugał nieprzytomnie, chcąc się dobudzić oraz przyzwyczaić wzrok do panującej ciemności i podniósł głowę z poduszki. W panującym w pokoju mroku, rozpraszanym nieco przez wpadające przez okno światło księżyca, udało mu się rozpoznać Novę, która, z lękiem wymalowanym na twarzy, wpatrywała się w niego niepewnie. 
- Miałam koszmar... - Czarnowłosy podniósł się do pozycji siedzącej i zmarszczył brwi. - Mogę tu z tobą na trochę zostać..?
Nie potrafił tak po prostu przeoczyć drżenia w głosie dziewczynki. Była wyraźnie spięta, oprócz głosu cała jej postawa na to wskazywała. Cokolwiek jej się śniło, musiało naprawdę ją przerazić i tym samym, nie potrafił znaleźć żadnej innej odpowiedzi, poza tą, której udzielił niemal od razu.
- Oczywiście. - Uśmiechnął się pocieszająco, chociaż nie był pewien, czy w ciemności Nova to zauważy i poklepał dłonią wolne miejsce na łóżku. - Wskakuj, powinniśmy się zmieścić. A jeśli chcesz to możemy jeszcze zapalić świeczkę. 
Dziewczynka nic nie odpowiedziała, ale kiedy skończył mówić w mgnieniu oka wskoczyła na posłanie. Chłopak przesunął się jeszcze trochę, by zrobić małej nocnicy więcej miejsca i nakrył ją kołdrą zastanawiając się, czy może zrobić cokolwiek jeszcze. Wydawało mu się, że powinien spytać, co dokładniej jej przyśniło, jednak ponowne spojrzenie na jej zmęczoną i przestraszoną twarz go powstrzymało. Nie, nie powinien teraz prosić, by jeszcze sobie przypominała, co dokładniej widziała we śnie tylko po to, by on zaspokoił swoją ciekawość. Już lepiej będzie podpytać o to rano, a teraz dać jej odpocząć.  
Kiedy Nova wygodnie się ułożyła również z powrotem się położył. Jego spojrzenie powędrowało ku sufitowi, a znużenie ponownie dało o sobie znać, kiedy jego głowa spoczęła na poduszce. Zasnął niemal natychmiast, na dłuższą chwilę rozbudził się tylko wtedy, kiedy nocnica niespodziewanie przylgnęła do niego bliżej i przytuliła się do jego ręki jakby ta była małą przytulanką. Uśmiechnął się wówczas sennie i wolną dłonią pogłaskał dziewczynkę po głowie mamrocząc jakieś uspokajające słowa, które wydawały mu się odpowiednie na tą chwilę. Robił to nieprzerwanie, walcząc ze snem przez kilka, a może nawet kilkanaście minut, a kiedy uznał, że Nova prawdopodobnie już śpi, sobie również pozwolił zasnąć.
~*~
Ignatius obudził się pierwszy, kiedy promienie słoneczne zaczęły wpadać do pokoju i przyjemnie ogrzewać jego twarz. Chociaż do śniadania pozostało jeszcze trochę czasu chłopak wstał ostrożnie, uważając przy tym, by nie zbudzić śpiącej jeszcze Novy i zaczął przygotowywać się do pracy w rozpoczynającym się dniu. Kątem oka obserwował dziewczynkę, która, zwinięta w kulkę oraz zwrócona plecami do reszty pomieszczenia, wymruczała coś przez sen i mocniej zacisnęła dłonie na kołdrze. Po chwili przewróciła się na drugi bok, a chłopak uśmiechnął się mimowolnie, bowiem jej ruchy sprawiły, że jeszcze bardziej zakopała się w pościeli i aktualnie mógł dostrzec jedynie czubek jej głowy.
Pilnując czasu sekretarz przeszedł na chwilę do gabinetu, by szybko rzucić okiem na to, co jeszcze zalegało mu na biurku. Nie było tego wiele, po chwili wertowania dokumentów, z ulgą stwierdził, że do południa powinien się ze wszystkim uwinąć. A potem? Wyjrzał przez okno w kierunku pobliskich wzgórz i zmrużył oczy. Potem zapewne sprawdzi, czy nikt nie potrzebuje pomocy i dalej będzie szukał informacji o tajemniczym ołtarzu. Pierwszy przystanek? Tirie. Marcus lub inni starsi powinni coś wiedzieć, mieszkali tu przecież od wielu lat.
Jeszcze przez kilka minut stał w bezruchu, a kiedy zauważył Theo wracającego do budynku głównego ze stajni obrócił się na pięcie i wrócił do swojego pokoju.
- Nova... - Nachylił się nad śpiącą nocnicą i łóżkiem opierając dłonie na udach. - Pobudka, pora iść na śniadanie. 

Nova?
*Chowa się w pudełku wstydu*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz