wtorek, 4 sierpnia 2020

Od Mattii cd. Cahira

Isidoro również przy posiłkach ściągał spojrzenia, toteż Mattia nie bez przyczyny lekko się spiął, gdy okazało się, że bracia będą mieli towarzystwo. Młodszy D’Arienzo zerknął tylko na Cahira, skinął mu głową i przystąpił do dzielenia każdej swojej porcji jedzenia na symetryczne równoległoboki, które to zajęcie wydawało się go całkowicie absorbować. Przypominał w tym nieco rozkapryszone kilkuletnie dziecko, które nie zamierzało zjeść ani kęsa swojego kotleta, jeśli nie będzie on pokrojony i pozbawiony jakichkolwiek żyłek. Stanowił on w tym kontrast ze swoim bratem Mattią, który jadł jak każdy normalny człowiek, jedynym zaś co łączyło obu braci była wyraźna biegłość w posługiwaniu się sztućcami zgodnie ze wszelkimi zasadami etykiety. Chociaż Isidoro poświęcał całą swoją uwagę pokrojeniu fasolki szparagowej w te swoje równoległoboki, pilnował by trzymać nóż bliżej końca rączki i aby zęby widelca były zawsze skierowane w dół.
— Dziękuję, wszystko się udało. Okazało się, że nie zrzuciłem tak wielu książek, jak to na początku wyglądało, zaś tablice logarytmiczne faktycznie znajdowały się w dziale z matematyką, tak jak poradził mi to Twój towarzysz pan… — tu Mattia zrobił lekką pauzę, wykonał nieokreślony gest ręką i zaśmiał się z lekkim skrępowaniem. — Ach, nie mogę sobie przypomnieć nazwiska, przykro mi. Cóż, nie jesteśmy z bratem zbyt długo tutaj, widać aż tyle nowych imion na raz to dla mnie za dużo.
Prawda jednak była taka, że Belmaro nie pojawiał się jako ważna postać w żadnej z wróżb interpretowanych przez braci, toteż umysł Mattii zwyczajnie wyrzucił jakiekolwiek informacje o mężczyźnie i tyle było ze szlachcica podkreślającego, że jest “tym Belmaro.”
— Właśnie, wydaje mi się, że nie przedstawiałem mojego brata. Poznaj proszę Isidoro, również jest astrologiem — to mówiąc Mattia wskazał na siedzącego obok niego mężczyznę. Isidoro podniósł na chwilę głowę i jego wzrok mniej więcej przebiegł gdzieś w okolicach Cahira, co można było przy odrobinie dobrej woli uznać za jakąś reakcję na przedstawianie go, zaraz jednak astrolog wrócił do tego, co miał na talerzu. Cały jego posiłek był już starannie pokrojony, toteż Isidoro w końcu mógł się zająć jedzeniem.
Mattia błyskawicznie pociągnął rozmowę dalej, nie do końca dając czas Cahirowi na skomentowanie zachowania Isidoro.
— Ostatnio kiedy się widzieliśmy zdaje się, że udawałeś się razem z owym jegomościem na jakąś misję. Mam nadzieję, że wszystko się pozytywnie rozwiązało, hm?
Mattia był przygotowany na komentarz w rodzaju “skoro jesteś astrologiem i widzisz przyszłość, to dlaczego pytasz?”, bo nie było bodaj osoby, która na pewnym etapie by o to nie zapytała, chociażby w żartach. Mattia zaś miał na to jedną i tą samą odpowiedź - gdyby śledził losy wszystkich ludzi w gwiazdach, musiałby przestać jeść i spać, a i tak jego doba byłaby za krótka.
Isidoro do tej pory dzielnie radził sobie z kawałkami ziemniaka na talerzu, w pewnym momencie jednak opuścił sztućce i z jakiejś przyczyny spojrzał prosto na Cahira. Teraz dobrze było widać, jak podobni i różni jednocześnie są bracia. Ubrani w podobne kolory, obdarzeni niemalże identycznymi oczami i zbliżonymi rysami twarzy, odróżniali się z daleka właściwie głównie kolorem włosów. Jednak w trakcie rozmowy o ile Mattia był dość ekspresyjny, cały czas gestykulował, unosił brwi, przekrzywiał głowę lub się uśmiechał, Isidoro praktycznie nie zmieniał mimiki twarzy przypominając bardziej niezwykle realistyczną kukłę, zaś jego wzrok był kompletnie nieprzenikniony. Mattia przeniósł uwagę na brata, Isidoro zaś tylko zerknął na niego na chwilę i zaraz wrócił do obserwowania Cahira. Można było posądzić braci o jakiś rodzaj telepatii, bo widać Mattia zrozumiał, o co chodziło jego bratu i tylko posłał Cahirowi uspokajający uśmiech.
— Nic się nie stało. Kontynuuj proszę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz