sobota, 15 sierpnia 2020

Od Cahira cd. Mattii

Czując przez skórę, że jest obserwowany, uniósł wzrok, popatrzył na Isidoro, wytrzymał beznamiętne spojrzenie szarych oczu. Uśmiechnął się lekko, z uprzejmym zainteresowaniem, po czym ponownie skupił uwagę na Mattii.
— Sam nie wiem. Jeśli chodzi o dzisiejszą misję, trudno mi powiedzieć cokolwiek pewnego. Mogę się tylko domyślać, że chyba nie wszystko przebiegło tak, jakby sobie tego życzył Belmaro. — Wzruszył ramionami, dodał półgłosem: — Nie dbam o to zresztą.
Mattia przechylił głowę w ptasim geście, nieznacznie uniósł brwi. Jego włosy rozjarzyły się jak płynna stal, gdy odbił się od nich blask ostatnich promieni zachodzącego słońca. 
— Chyba? — podchwycił.
— Nie wiem, jak przebiegało to spotkanie — przyznał Cahir. — Nie byłem obecny przy pertraktacjach. Grzecznie poproszono mnie o pozostanie za drzwiami. Wójt Nylth chciał rozmawiać z Belmaro na osobności. — Dyskretnie uniósł nóż, przechylił go pod pewnym kątem, przejrzał się, niedbale starł z policzka smugę pyłu. Miał nadzieję, że to ona w głównej mierze odpowiadała za zaciekawienie, z jakim przyglądał mu się Isidoro. — Belmaro wypadł na korytarz po niecałej godzinie, wściekły jak osa. Nie był w nastroju do rozmowy, a ja nie miałem ochoty ciągnąć go za język.
— Szkoda — skonstatował Mattia, unosząc szklankę do ust. — Wygląda na to, że tylko straciłeś czas, jeżdżąc na darmo wte i wewte.
Cahir stłumił westchnienie, uśmiechnął się krzywo, skinął głową.
— Nie odegrałem w tym zadaniu większej roli, to prawda. — Spojrzał w stronę okna. Zapadał zmierzch, barwa nieba z każdą chwilą stawała się coraz bardziej mętna. Gdzieniegdzie nieśmiało mrugały już pierwsze gwiazdy. — Ciekawe, że przypadło akurat mnie. Zastanawiam się, co się za tym kryje.
— Co masz na myśli?
— Nic takiego. — Wrócił wzrokiem do talerza z nietkniętą kolacją. — Tylko to, że Cervan mógł wysłać z Belmaro kogokolwiek, ale z jakiegoś powodu padło na mnie. Oczywiście, być może zwyczajnie nie chciał, by Belmaro jechał sam, skoro od jakiegoś czasu na traktach kręci się coraz więcej typów spod ciemnej gwiazdy. Mógł też uznać, że ostatnio mam za dużo wolnego, że zacząłem sobie bimbać, a mała przejażdżka do Nylth i z powrotem dobrze mi zrobi. Ale równie dobrze może się okazać, że będzie miał dla mnie kolejną misję, w jakiś sposób powiązaną z poprzednią, ale tym razem bardziej dostosowaną do mojej profesji. — Nie mogąc się oprzeć, kątem oka zerknął na dłubiącego w talerzu Isidoro. — Misję dla szpiega.
— Zapewne wszystko wyklaruje się na dniach — stwierdził Mattia z pokrzepiającym uśmiechem.
— Zapewne. Jutro po południu mamy zdać raport w gabinecie Cervana. Ciekawi mnie, co tam usłyszę. — Sięgnął po karafkę z wodą, uśmiechnął się z rozbawieniem, nieco wymuszonym. — Chociaż pewnie ty, jako astrolog, potrafiłbyś mi przekazać to samo jeszcze dzisiaj.
Mattia odwzajemnił uśmiech; całkiem szczery.
— Pewnie bym potrafił.
Cahir, rozparty na krześle, niebezpiecznie kiwał się na tylnych nogach. Zaczął nalewać sobie wody, spoglądając na Mattię w połowie z sympatią, w połowie tak, jakby rzucał mu wyzwanie.
— Chętnie bym to zobaczył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz