czwartek, 6 sierpnia 2020

Od Eilis - Event


To, iż było mniej ludzi, w ogóle nie oznaczało mniej zadań a wręcz przeciwnie. Oczywiście przestał ją nachodzić pewien rycerz i jakby miała o wiele mniej rzeczy do robienia związanych z kowalstwem. Ileż można wymyślać sobie roboty? Boom, który nastąpił tydzień przed wyjazdem, minął i wszystko miała już zapięte na ostatni guzik. Rzadko kiedy przechadzała się z taką swobodą ruchów co teraz gdy panował o wiele mniejszy tłok, więc udało się jej zawędrować do tablicy z ogłoszeniami. Stały tam dwie osoby i głośno dyskutowali na temat ogłoszeń, dzięki czemu Eilis wiedziała, iż takowe zadania w ogóle istnieją. Pokiwała parę razy głową, po czym wzruszyła ramionami bo właściwie dlaczego nie? Tirie to jej dom i część ludzi znała więc dlaczego miałaby im nie pomóc? Postanowiła nie przebierać w zadaniach, tylko iść od tego pierwszego z góry. Wyglądało na takie, przy którym będzie potrzebna siła, więc okręciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w stronę swej kuźni. Musi najpierw zostawić jakąś wiadomość w stylu “Kuźnia nieczynna”. Uśmiechnęła się pod nosem i pozwoliła sobie nawet na parchnięcie ze śmiechu. Czy kiedykolwiek się jej to zdarzyło? Nie przypominała sobie ani jednego dnia. Zapowiadało się na naprawdę ciekawy dzień. Siedziała już nad kawałkiem papieru dobre piętnaście minut i bardzo starannie próbowała nakreślić zdanie. Nie potrafiła zbyt pięknie pisać i przychodziło to jej z niemałym trudem, jednakże po takim czasie z dumą spojrzała na wiadomość i pokiwała parę razy głową. Mogło być lepiej, ale również i gorzej- ważne, iż wiadomość pozostaje czytelna. Wstała przy akompaniamencie głośnego miauczenia Żara, który został siłą wyrzucony z wygodnych kolan właścicielki. Teraz jednak była zbyt zaaferowana nowym zadaniem, a nie siedzeniem w kuźni, aby poświęcić mu dostatecznie dużo uwagi. Dlatego też, gdy rozległo się słabe pukanie, a drzwi uchyliły się delikatnie, kot wykorzystał okazję i dał susa przez szparę. Rudowłosa bez odwracania odezwała się głośno. 
- Kuźnia dzisiaj zamknięta, ale mogę przyjąć zamówienia. - szła właśnie z kartką w dłoni i paroma małymi gwoździami, gdy dojrzała małego baranka patrzącego z zapytaniem w oczach na panią kowal. 
- Och, Pel to ty. Coś się stało? - ruszyła w stronę drzwi i uchyliła je ponownie, aby dziewczynka mogła wyjść na zewnątrz. Gdy obie stały już na dworze, dziecko pokiwało przecząco głową i wskazało na kartkę. 
- Coś się stało? - kowal uśmiechnęła się ciepło i poklepała Pel po głowie. Zaczęła przybijać kartkę przy jednoczesnym tłumaczeniu. 
- Napisałam, że dzisiaj mnie nie ma. Są inne rzeczy do zrobienia, wiesz? Teraz na przykład pójdę pomóc komuś przy stodole, bo są zniszczone drzwi. Potrzeba kogoś silnego, aby dostarczyć drzewo a znając mnie, to na pewno również pomogę naprawić. - wzruszyła delikatnie ramionami i spojrzała w dół na małą istotkę, która aktualnie miała istne fajerwerki w oczach. 
- Czyli idziemy pomagać?! - kobieta zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się szerzej, ponownie klepiąc ją po puchatych włosach. 
- Nie wątpię w Twoją siłę, ale to jednak będzie ciężka praca. Ludzie by się dziwnie na mnie patrzyli, gdybym przytroczyła Cię do wozu. - mała Pel nadymała policzki, na co rudowłosa zaśmiała się ciepło. Podniosła dłoń do swojej brody w zamyśleniu. Potarła ją parę razy. 
- Ale możesz przynieść mi coś do picia, jak już będę tam pracować. Wtedy będę mogła skończyć szybciej i bardzo mi pomożesz. - dziewczynka ponownie z radością w oczach zatuptała parę razy nóżkami w miejscu i zapytała trochę bardziej podniesionym głosem. 
- Naprawdę? - Eilis ukucnęła przed nią i położyła dłoń na jej ramieniu. 
- Poradzisz sobie? - białowłosa małą rączką nieporadnie zasalutowała, za co została ponownie poklepana po głowie. Szybko poprawiła sobie swoje puchate włosy. Kobieta w tym czasie tłumaczyła jej gdzie dokładnie będzie i żeby Baranek się nie śpieszył, bo trzeba być ostrożnym. Została zbyta przez słowa dziewczynki mówiące coś o polowaniu na potwory i o tym, że jest już duża. Kowal uśmiechnęła się tylko pogodnie i pomachała jej, gdy już odchodziła. Idąc w stronę szopy, już była niemalże pewna czyja ona jest. Po drodze również parę razy machała ludziom, bo przecież niektórzy z nich znali ją od najmłodszych lat. Niektórzy pamiętali jeszcze jej rodziców. Wszyscy również pamiętali życie przed katastrofami. Przypominając sobie Pel dodała w głowie “może prawie wszyscy”. Dochodząc do szopy dostrzegła niższego od siebie starszego mężczyznę i on również ją dostrzegł. Gdy stanęła naprzeciwko niego, można było dostrzec sporą różnicę wzrostu. Wyciągnęła dłoń w jego stronę, aby ją uścisnąć. Mężczyzna, ściskając jej dłoń, zmarszczył delikatnie brwi. 
- Czy ktoś przyjdzie Ci pomóc? - rudowłosa pokiwała przecząco głową z uśmiechem. 
- Spokojnie, powinnam sobie poradzić. - mężczyzna parę razy mielił językiem, jakby szukając jakichś słów, lecz znalazł je dopiero gdy w końcu doszli do miejsca, w którym powinny znajdować się drzwi. 
- Edan. Miał na imię Edan, prawda? Pamięć już nie ta. - Eilis na chwilę zastygła, gdy z wyciągniętą dłonią, gdy sprawdzała ramy. Poczuła, jakby cały świat nagle wrócił do tego burzowego dnia pełnego krzyków i błysków. Otrząsnęła się, dopiero gdy dostała gęsiej skórki. Potaknęła powoli głową, nie patrząc na mężczyznę. 
- On ostatnio naprawiał moje drzwi. Wytrzymały naprawdę długo. - rudowłosa delikatnie teraz, jakby z czułością przejechała po ramie która pozostała po drzwiach. Wzięła głęboki wdech i wydech. Odwróciła się już z delikatnym uśmiechem w stronę starszego mężczyzny. 
- Czas może, aby jego córka przejęła pałeczkę? 

 ***

 Musiała parę razy iść po drewno i z powrotem. Mężczyzna nie posiadał żadnego muła czy też konia, ale przecież Gildia posiadała, nieprawdaż? Eilis miała nadzieję, że nie nadużywa przez to zasobów Gildii, ale z drugiej strony gdzieś w głowie miała zakodowane, że przecież teraz należy również do Gildii. Przy pomocy konia przywiezienia drewna przyszło naprawdę szybko. Mężczyzna przysiadł przy kobiecie, gdy ta najpierw robiła plany na kawałku drewna, a później po konsultacjach z nim przenosiła wszystko na kolejne deski sprawdzając gdzie je przyciąć i jak. Przez ten cały czas starszy przyglądał się młodszej z pewną dozą dystansu, który jednak zmniejszał się w miarę postępów pracy. Eilis zaczynała już obrabiać drugą deskę, gdy przydreptał mały Baranek z napojami. Niosła ze sobą dwa dzbanki, na co kobieta podniosła obie brwi do góry. Zrobił to również mężczyzna, który przytwierdzał pierwszą z desek do ramy drzwi. Dziewczynka ciężko dysząc, postawiła oba naczynia obok Eilis. W obu coś się znajdowało, jednakże nie była to woda. Właściwie nie było w nich praktycznie nic. Zanim jednak zdążyła to skomentować, białowłosa odezwała się do starszego Pana. 
- Jest tutaj strasznie daleko a ja nie chciałam wylać nic po drodze, więc mam herbatę i sok i potrzebuję wody od Pana. - mężczyzna zaśmiał się i pokiwał parę razy głową. 
- Już się robi młoda damo. - wstał powoli i trochę ociężale. Zabrał oba dzbanki, a Pel z radością kucnęła obok Eilis która wpatrywała się teraz w nią intensywnie. Dopiero gdy dzbanki zniknęły w chacie obok zmarszczyła brwi. 
- Herbatę? - Baranek pokiwał tylko parę razy energicznie głową z widoczną radością malującą się na twarzy. Szczerze powiedziawszy, rudowłosa nie spodziewała się aż tyle, lecz to chyba też dobrze. Zrobiło się jej jakoś milej i praca naprawdę szła o wiele szybciej. Szczególnie gdy mężczyzna wrócił z pełnymi dzbankami. Ochłoda i słodycz dodały jej nowych sił do skończenia drzwi. Pel posiedziała z nimi dosyć długo, dając instrukcje jakby można coś zrobić lecz ostatecznie uznała, iż jej się nudzi, za co absolutnie żaden z dorosłych się nie obraził, a nawet i zrozumiał. Rudowłosa pożegnała się z dziewczynką i wróciła do obróbki drewna. 

 ***

Wraz z ostatnimi promieniami słońca, Eilis wbijała ostatnie gwoździe przy zawiasach drzwi. Minął jej na tym praktycznie cały dzień, lecz w ciągu tego dnia dostała coś do picia i nawet coś do jedzenia więc nie było jej aż źle, jak myślała na początku, że będzie. Razem z mężczyzną szło im wszystko całkiem sprawnie. Teraz stała i przyglądała się już drzwiom na swoim miejscu. Parę razy zamknęła je i otworzyła, sprawdzając, czy nic nie haczy bądź się zacina. Wstała z kucek i zaczęła pocierać dłoń o dłoń. Z delikatnym uśmiechem odezwała się do mężczyzny. 
- Jutro przyniosę trochę jakiegoś smaru. Dodałam też kawałek metalu na środku, więc nie powinny tak łatwo się rozpaść. - wciąż przyglądała się swojemu dziełu, szukając jakichkolwiek wad do naprawy na jutro. Wtedy również poczuła, jak mężczyzna kładzie jej dłoń na ramieniu i odzywa się zachrypniętym głosem. 
- Ojciec byłby dumny. - nie wiedziała, dlaczego, ale te słowa sprawiły, że oczy się jej zaszkliły, gdy wciąż przyglądała się nowym drzwiom. Potaknęła głową parę razy i zacisnęła dłoń w pięść. Odezwała się, a jej głos delikatnie drżał. 
- Tak. - delikatnie pogłaskała się po przedramieniu, zaciskając usta w wąską linię. Stali tak przez chwilę w ciszy, ale tego rudowłosa potrzebowała. Może dlatego przyłączyła się do Gildii, aby nie słuchać już o tym, jakby jej rodzice nie byli z niej dumni. Czy szczęśliwi. Czy jeden Bóg raczy wiedzieć co. Wzięła głęboki wdech i wydech. Uśmiechnęła się słabo i odwróciła w stronę mężczyzny. 
- Przyjdę jeszcze jutro na drobne poprawki, bo dzisiaj robi się już ciemno. Do zobaczenia. - uścisnęła dłoń ponownie ze zleceniodawcą i potaknęła mu głową. Ruszyła w stronę swojej kuźni, gdyż czuła, iż dziś będzie potrzebować właśnie tam spać. Nigdy często o tym nie myślała albo przynajmniej bardzo się starała. Dlatego też będąc już blisko kuźni cicho pod nosem, powtórzyła imię, którego unikała od bardzo dawna. 
- Edan… - ciche skrzypienie drzwi od kuźni i szybkie ich zamknięcie przyniosło komfort i bezpieczeństwo. 

 *** 

 Na drugi dzień bardzo szybko uporała się z poprawkami przy drzwiach, jak i smarem. Mężczyzna przyszedł na sam koniec, aby samemu również sprawdzić funkcjonalność nowej części stodoły. Gdy wszystko zostało już zweryfikowane, ponownie obie postaci uścisnęły sobie dłonie a Eilis ruszyła w stronę swojej kuźni. Gdy już tam dotarła, zastała małego Baranka siedzącego na ławce przed przybytkiem. Mała postać pomachała jej energicznie i podbiegła do niej z szerokim uśmiechem. - To teraz komu pomagamy? - rudowłosa podniosła obie brwi do góry, bo tak właściwie niewiele nad tym myślała. Zdawała sobie jednak sprawę, że nawet tak drobne pomaganie pomaga w wizerunku Gildii i chyba właśnie to skłoniło ją do takiej, a nie innej odpowiedzi. 
- Chodźmy zobaczyć. - wyciągnęła dłoń w stronę dziewczynki, a gdy ta ją uścisnęła, ponownie ruszyły w stronę tablicy z ogłoszeniami. W drodze do niej spojrzała na Pel i niepewnie zapytała. 
- Umiesz czytać? Bo będzie trzeba zobaczyć, co to są za zadania. - dziewczynka potaknęła energicznie parę razy głową,, na co kobieta uśmiechnęła się ciepło. Spojrzała w stronę tablicy z ogłoszeniami. Dlaczego nie?



◄☼►
(1669)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz