poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Od Rawena c.d. Narcissi

- Rawen, chłopcze, ile razy mam ci powtarzać, że nie mam pojęcia kto nakrył ciebie tym kocem? - staruszka powoli zaczynała mieć już dość ciągłych pytań o czerwony koc. - Jakbyś po prostu nie mógł zaczekać aż ktoś po niego przyjdzie. No i może z łaski swojej ruszyłbyś w końcu swój tyłek do roboty, bo niedługo wszyscy przyjdą na śniadanie. - to mówiąc wręczyła mu łopatę do chleba. - No, raz raz, bo jeszcze pieczywo nam się przypali.
- Dobrze Babciu I. Już się robi. - mruknął i zabrał się do pracy. Postawił wiklinowy kosz obok pieca i zaczął wykładać do niego świeżo upieczone bochenki chleba. Od razu jak tylko wyłożył wszystko, to wsuwał do środka kolejne porcje ciasta do upieczenia.
Wziął kosz z gorącym pieczywem i poszedł postawić go ladzie gdzie zazwyczaj wydają posiłki. Wciąż w głowie miał wczorajszy sen. Narcissa i on na romantycznej kolacji. Niestety w towarzystwie jej nieodłącznej czworonożnej przyzwoitki. Zgryźliwe komentarze czarnego psa. Melodyjny śmiech Cyzi i jego nieudolnie prawione komplementy. Mógłby powiedzieć, że to nie był sen, a najprawdziwsza prawda. Gdyby nie jeden jego fragment. Fragment, w którym siedzą i podziwiają jesienne rozgwieżdżone niebo. Blondynka przysuwa się do niego, a Khardias przynosi im koc. Jakkolwiek by ten sen nie był realistyczny, Rawen nie wierzył, że towarzysz jego bogini byłby zdolny do bycia dla niego miłym kiedykolwiek. Nie umiał sobie po prostu wyobrazić takiej sytuacji.
Chłopak zanurkował pod ladą i powyciągał czyste kubki. Wyłożył pieczywo na blat. Wszedł z powrotem do kuchni żeby poznosić dzbanki z wodą i kawą jak tylko zobaczył pierwsze wchodzące osoby. 
- Rawen! Witaj przyjacielu! - Gustaw podszedł do lady. Zerkał nerwowo przez ramię. Widać wciąż nie pozbył się swojego tiku. Nawet jak był w znanym pomieszczeniu i przy znanych, zaufanych ludziach. Blondyn sądził, że czterdziestolatek uspokoił nieco swoje paranoje. Choć musiał przyznać, że nie robił tego już tak często, jak podczas tamtej eskorty. Wtedy rozglądał się dookoła średnio co dziesięć sekund. 
- Czołem Gustawie. - przetarł jeden z czystych kubków i nalał mu kawy. Mężczyzna podziękował skinieniem głowy, ale i tak przetarł kubek jeszcze raz swoją ściereczką. - Nie spodziewałem się, że przybędziesz tak wcześnie.
- Gotowy do drogi? Zamierzam wyruszyć zaraz po śniadaniu.
- Jasne, będę musiał jeszcze tylko uprzedzić Narcissę, żeby niedługo ruszamy. - wytarł ręce w szmatkę i wyszedł zza lady - Choć jak widzę, sam będziesz mógł jej to przekazać. - pomachał blondynce, która właśnie weszła do pomieszczenia w towarzystwie swojego demona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz