sobota, 21 maja 2022

Od Yuuki - Event

Dochodziła ósma rano. Kiedy jeszcze niecałe pół godziny temu było dość cicho i spokojnie, teraz szkolne korytarze szybko zapełniały się głównie zaspanymi nastolatkami podróżującymi samotnie, w grupach, bądź z najlepszym psiapsi ku klasom. Niektórzy wracali też z porannej fajki, bądź dopiero na nią szli. Rosnący gwar rozmów wypełniał puste przestrzenie wewnątrz budynku, a ciepłe promienie słońca coraz śmielej padały na świeżo wypastowaną podłogę i zakurzone obrazy, przecinając szkło jasnymi plamami. 
     Rozpoczynał się kolejny wtorek.
     Pierwsze co Xavier Delaney dostrzegł, był plecak szybujący przez pół korytarza, nim finalnie z impetem rąbnął w ścianę tuż obok jego głowy. Nie był nawet szczególnie zaskoczony i zaalarmowany tym, że jeszcze kilka centymetrów w lewo i zapewne nie siedziałby już tak beztrosko, jak obecnie, przeglądając telefon, a łykałby pewnie krople żołądkowe u pielęgniarki w kanciapie na dole. Dopiero gdy plecak wylądował na ziemi, pojawiła się Yuuki Tenebris, wyskakując jak kot znad ostatnich schodków prowadzących na górę i nie zważając na to, czy kogoś podepcze, czy nie, od razu ruszyła w stronę białowłosego, agresywnie siadając obok. Wyglądała tak, jakby wstała chwilę temu i nawet nie zdążyła się uczesać, aczkolwiek jej bardzo ożywiona, poranna aura mogła być nieco myląca. 
     — NIE UWIERZYSZ KURWA.
     — Zerwali w końcu?  zagaił bezceremonialnie Xavier, nie zerkając nawet na koleżankę, dalej będąc zajętym scroolowaniem strony internetowej. Jakby nigdy nic, kontynuował:  Znalazłem ładną koszulę, patrz. Jeszcze chyba na promocji, jak się jakiś kod wpisze.
     Yuuki zamilkła na moment i rzuciła na szybko spojrzeniem w ekran telefonu chłopaka. Pokiwała głową z aprobatą. 
     — Spoko, git według mnie. Taka na ciebie  skwitowała szybko, po czym, chcąc nie chcąc, jej wzrok przeskoczył na widoczne u góry, nowe powiadomienie z messengera zaadresowane od "Cahir". Tenebris z wrażenia aż zachwiała się na ławce, klaskając w dłonie tak głośno, że słyszało to zapewne pół korytarza na piętrze.  Ale jajca, nie gadaj, że O'Harrow dziś będzie. 
     — Sam się dziwie co się stało, że akurat dziś nie zaspał. 
     — Jak przyjdzie to dostanie ode mnie uścisk dłoni prezesa.  Klasnęła ożywiona dłonią w kolano.  ALE  tu Tenebris szybko zakończyła temat i  nastąpiła nagła zmiana aury z powrotem na  tą dramatyczną  wracając, ja tu mam poważniejszy problem.  Ogarnij to, że ten stary Kozioł wpisał mi zagrożenie z historii? Zagrożenie? Mi? 
     W porównaniu do wzburzonej Yuuki, Xavier na tą wiadomość parsknął jedynie śmiechem, nie będąc szczególnie wzruszonym. 
     — A dziwisz się? Ile razy pojawiłaś się na jego lekcjach za cały semestr? Raz? 
     — Dwa  odsapnęła od razu.  No i że niby jakiejś pracy nie oddałam.
     — Wiesz, ta praca była do oddania jakiś miesiąc temu. 
     — No i? A chuj, nieważne  dziewczyna machnęła lekceważąco ręką.  Mam już plan. I to taki kurwa sprytny plan. 
     Xavier standardowo nie wiedział już do końca, o czym rozmawiają i o czym konkretnie mówi Yuuki, aczkolwiek, jak zawsze, postanowił improwizować i po prostu słuchać dalej, kiwając strategicznie głową co jakiś czas. 
     — Słyszałeś, że przyjeżdżają do nas jakieś typy z innej szkoły w ramach wymiany? No. To Kozioł zaproponował mi, żebym ich przygarnęła i oprowadziła po naszej budzie, pokazała jakieś fajne miejsca w mieście, zabrała gdzieś i tak dalej. Niby to w ramach zaliczenia, chyba ma trochę wyjebane na mnie, ale w sumie nie dziwie się, mi też by się nie chciało. I wymyśliłam, że zabierzemy ich na ten melanż w piątek. Zajebisty pomysł, co nie? 
     — W sumie.  Chłopak pokiwał powoli głową, tym razem mając już przed sobą pełniejszy obraz sytuacji.  Czemu nie. Jak się coś zjebie to zawsze można powiedzieć, że to Ignaś, w końcu też jest w samorządzie i też ma jechać.  W głosie białowłosego ewidentnie słychać było nutę uszczypliwości względem wypowiedzianego w dość znaczący sposób imienia "Ignaś". 
     Tenebris i Delaney zgodnie spojrzeli w kierunku niskiego, czarnowłosego chłopaka, który w tamtym momencie beształ jakąś grupkę typowym dla niego "nie biegać!". 
     Yuuki uśmiechnęła się pod nosem, po czym wyprężyła gwałtownie do góry, machając agresywnie ku rudowłosej postaci w tamtym momencie zmierzającej w ich stronę. Marta w swojej błękitnej sukience w białe kwiatki wyminęła sprawnie uczniów przemierzających leniwie korytarz i dołączyła do Xaviera i Yuuki, zrzucając żabi plecak na bok i zajmując miejsce obok Tenebris, którą cmokła w policzek na powitanie.
     — Hejka wam, ale dzisiaj ładnie i ciepło!  rzuciła wesoło, potrząsając rudymi lokami, które odgarnęła z ramion do tyłu i zlustrowała Yuuki, marszcząc lekko brwi.  Czesałaś się dzisiaj? 
     — Nie  odparła nieskrępowaną szczerością, wyciągając telefon.  Ej mówiłam wam, że moi starzy polecieli na wakacje, co nie? Papa Magnus piszę, że mamita kupiła sobie strusia, a on nowego yphona 20 bo tamtego zjadł mu krokodyl. 
     — Strusia?  Xavier na moment odsunął od siebie telefon. 
     — No strusia. Patrzcie. 
     Xavier i Marta przysunęli się do Yuuki, oboje nachylając głowy nad ekranikiem jej smartfona, gdzie rzeczywiście widniało zdjęcie jej matki ze strusiem. 
     — Mamita Avriel żyjąca swoim best life  skwitował białowłosy, wyciągając z torby energetyka, co od razu spotkało się ze sceptycznym spojrzeniem ze strony Marty. 
     — Nie pij tego świństwa. Chcesz soku? Świeżo wyciskany.
     — Nie, dzięki  pokręcił głową, po czym zerknął z powrotem na telefon, widząc nowe powiadomienie.  O, Cahira jednak nie będzie na pierwszej lekcji, później wpadnie. 
     — Przynajmniej się starał  skwitowała Tenebris, związując włosy w coś, co miało przypominać koka.  Ma dziś pytać z biolki, pewnie znowu pizda będzie, jak mnie wyłapie. 
     — No ostatnim razem nie miałabyś tej pizdy gdybyś ogarnęła moje podpowiedzi. 
     — No machałeś mi z pierwszej ławki ołówkiem w krowie łaty, typie  Tenebris zmierzyła Xaviera wątpliwym spojrzeniem. 
     — No bo chodziło mi o krowę, typiaro? 
     — Sam jesteś krowa, typiarzu  parsknęła lekceważąco, od razu zwracając się do rudowłosej już o wiele milszym tonem.  Marcia wytłumaczysz mi dzisiaj tą biolke? 
     — Jasne, możemy przejść się do tej nowej kawiarni, którą otwarli niedawno. Tak poza tym to Ignaś zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę w piątek nie jedziemy na ryby? 
     — A nie wiem. Raczej nie, Ignaś w końcu nie wie, że nasz klub wędkarski to tylko przykrywka pod najlepsze melanże ever. Powiedziałam mu, żeby wziął wędkę i ten taki śmieszny kombinezon. W ogóle dzisiaj mam przywitać tych nowych uczniów. 
     — A wyglądasz jak bezdomny  skomentował Xavier, biorąc łyk energetyka. 
     — To jest kościółkowy dres, spierdalaj. O! Muszę jeszcze dzisiaj pójść do Syriusza. 
     — Syriusza? Tego Syriusza Kozła?  zainteresowała się Marta, popijając swój sok. 
     — No  przytaknęła Tenebris.  Też chce iść na melanż, więc trzeba z nim kilka rzeczy obgadać. 
     — Słyszałam plotki, że handluje  c z y m ś  w kiblu na drugim piętrze.   
     — Nic nowego, raz handlował gotowcami jakiś sprawdzianów od starego, a potem niby wyszło, że to fejk  wtrącił Xavier, aczkolwiek nawet jeśli chciał dopowiedzieć coś więcej o bogatej karierze Syriusza, zagłuszyłby go dzwonek w akompaniamencie głośnego, męczeńskiego "ja pierdole" Yuuki. Cała trójka leniwie podniosła się z ławki i skierowała pod drzwi klasy, gdzie czekała już większość ich grupy. Tenebris po wejściu do środka od razu zajęła miejsce w ostatniej ławce, łudząc się słodko, że tym razem ominie ją pytanie i będzie mogła spokojnie przesiedzieć, przejeść bądź przespać te czterdzieści pięć minut. Pierwsze dziesięć, tak jak zazwyczaj, spędziła na manifestowaniu świetego spokoju, podczas gdy nauczycielka sprawdzała obecność i zajmowała się wpisywaniem tematu do dziennika i mruczeniem czegoś do siebie. W tamtym momencie Tenebris na moment wyłączyła się ze szkolnej rzeczywistości, zerkając pod ławką na rodzinną grupkę na messengerze, gdzie jej mama wysyłała nowe fotki z wakacji, chwaląc się tym razem widokami i zdjęciami starego, którego praktycznie na każdym ujęciu widać było uciętego.
     Tenebris uśmiechnęła się pod nosem, wyobrażając sobie mamite Avriel cykająca fotki. Akurat w tych kwestiach zachowywała się jak typowa matka na wyjeździe - wszędzie biegała z aparatem, bądź telefonem, jednak praktycznie każde zdjęcie jakie wykonała akurat Avriel było na tyle chaotyczne i poucinane, że mało co można było na nim zobaczyć. Czasami tylko, na przykład, nogi Magnusa w krótkich spodenkach, skarpetkach i sandałach. 
     — Delaney, do odpowiedzi!
     Yuuki wystarczyło usłyszeć to nazwisko wypowiadane z ust nauczycielki, by w sekundę straciła zainteresowanie rodzinną grupką. Uniosła gwałtownie głowę z nad ekranu i o mało co nie wybuchła śmiechem na głos, widząc jak Xavier niechętnie wstaje z ławki i podchodzi do biurka. Uśmiechając się triumfalnie pod nosem, zadowolona, że tym razem to nie ona padła ofiarą, wychyliła się odrobinę w bok, włączyła aplikacje Snapchat, cyknęła na szybko fotkę i podpisała ją "XDXDXD". Wiedząc już, że przez jakąś chwile będzie mieć spokój, bez chowania się wyciągnęła telefon na ławkę, zaznaczyła w aplikacji Martę, Xaviera i kilka innych losowych osób, po czym wysłała. Nie minęło długo, kiedy zauważyła, jak Marta z podobnym co u niej samej uśmiechem zerka na nią zza ramienia. Yuuki szybko przesunęła palcem w aplikacji w bok, włączając prywatny chat na Snapchacie z Martą. 

kochamkury123 piszę...
ja pierdole dobrze ze mnie nie wzięła XDD ale on na pewno umie jak zwykle 

Marciocha pisze...
Hahah na pewno. Albo pobajeruje tak, że znowu piątkę dostanie. 

     Yuuki parsknęła pod nosem, wychodząc na razie z aplikacji Snapchat'a, po czym włączyła grę Gardenscapes [...] 
     — Mamy piętnaście minut, to jest długa przerwa  sprostowała Marta idąca przy prawym boku Yuuki.  Zdążymy i załatwić sprawę z Syriuszem, i zjeść. A Xavier gdzie zniknął? 
     — Poszedł do kibla. 
     — To może spotkamy się już na stołówce? 
     — Spoko, możemy  Tenebris przytaknęła, po czym nagle i niespodziewanie wypruła do przodu, wymijając pierwszaków idących przed nią. W pierwszej chwili Marta zmarszczyła lekko czoło, nie do końca rozumiejąc tym razem co porwało Yuuki, aczkolwiek śledząc ją wzrokiem już po krótkiej chwili dostrzegła, do jakiej postaci biegnie. 
     Dziewczyna zatrzymała się gwałtownie przy nieco zaskoczonym Cahirze, po czym uścisnęła mocno jego dłoń i potrząsnęła nią aż nazbyt energicznie. 
     Kiwnęła z uznaniem głową. 
     — Gratulacje, uścisk dłoni prezesa, cieszymy się, że jesteś z nami. 
     O'Harrow w pierwszej chwili minę miał dość skołowaną, zerkając wątpliwie to na Yuuki, to na ich dłonie złączone w uścisku. Mimo wszystko nie musiał rozmyślać długo nad powodem jej dziwnego przywitania i finalnie parsknął krótko śmiechem, unosząc kącik ust ku górze w nieco uszczypliwym uśmieszku. 
     — Dzięki, ja pogratuluje tobie jak zdasz w końcu historie. 
     — Mam już na to zajebisty plan, luz. Finalnie w piątek chlejesz z nami? 
     — Jasne. A, tak przy okazji, wiesz może gdzie jest Xavier? Mam dla niego książkę, standardowo nie odbiera.
     — W kiblu siedzi, może matme spisuje. 
     — Dobra, dzięki. Do potem.  Chłopak machnął luźno ręką w geście pożegnania, w międzyczasie machając jeszcze do Marty, nim zniknął za zakrętem. Tenebris zerknęła na szybko na godzinę, kiedy doszło do niej, że zostało im jeszcze dziesięć minut przerwy. Westchnęła odrobinę zirytowana, wpychając telefon z powrotem do kieszeni, kiedy poczuła przy sobie delikatną, kwiatową woń perfum Marty. 
     — Minę miał niezłą jak tak doskoczyłaś do niego z tym uściskiem dłoni  parsknęła cicho śmiechem.  Okej, idę na stołówkę. Jak pogadasz z Syriuszem to przyjdź, zostawię ci kanapkę. 
     — O matko, serio?? Dzięki, kocham cię normalnie, bo znowu nie mam śniadania. Kupię ci coś dobrego później. 
     — No ja myślę.  Marta uśmiechnęła się rozbawiona, mrugnęła do koleżanki i szybkim krokiem ruszyła po schodach w dół, w kierunku stołówki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz