piątek, 20 maja 2022

Rozmiłowała się ma dusza, chociaż… nie wiem w czym

Reginald Nolan Amis

♂ | ur. 8 listopada 1763 (25 lat) | Ghatan* | Historyk-posłaniec | 192 cm wzrostu

Reginald przez połowę życia słyszał historie o Iferii, które sprawiły, że w jego oczach kraina urosła do rangi legendy.

Matka pochodziła z Defros, studiowała na jednym z uniwersytetów w Toirie, zdobyła kilka dyplomów, przez chwilę nawet wykładała jakiś przedmiot o skomplikowanej nazwie na jednej z czołowych uczelni. Jej syn zapamiętał ją jako nauczycielkę języków obcych w szkole w Ghatan, która w wolne wieczory czytała powieści po iferyjsku, późno chodziła spać, wcześnie wstawała i każdego dnia przewiązywała kołnierzyk białej koszuli zieloną wstążeczką.

Ojcu zawsze bliższa była Nalaesia, a szczególnie Soria, gdzie urodził się, wychował i pracował, dopóki nie poznał swojej żony. Nigdy nie chwalił się szczególnie swoją przeszłością, na pytania odpowiadał zdawkowo lub wcale, ale historie zawsze opowiadał piękne, a Reginald chętnie ich słuchał, kiedy tylko miał okazję, choć te nie trafiały się zbyt często. Pracował jako księgowy, pił hektolitry kawy i co miesiąc odbierał z poczty gazety z Iferii, które przeglądał potem każdego ranka, aż do następnej dostawy.

Sam Reginald natomiast, kiedy nadchodził wieczór, siadał przy biurku i w bladym świetle pojedynczej lampki naftowej, dłubał coś w starych, nieco podejrzanych podręcznikach akademickich swojej matki i dziwnych zbiorach, które za młodu zdobył jego ojciec. Dzięki temu trochę zapominał o swojej duszącej tęsknocie i uczył się czegoś, czego zastosowania wtedy nie rozumiał, a poznać miał dopiero wiele lat później na jednym z dalekich wybrzeży, niedługo po dwudziestych urodzinach. Od tamtego momentu czuł się nawet z siebie dumny, że odkrył kilka tajemnic języka, który w głowie nazywał po prostu “tamtym”, choć w rzeczywistości był to po prostu praklasyczny. Nie zastanawiał się jednak, dlaczego jego rodzice to wszystko mieli. Chyba wolał w to nie wnikać.

W domu Amisów zawsze było cicho i spokojnie, a książki piętrzyły się na regałach, szafkach, stolikach, a nawet podłodze, gdy nigdzie indziej nie było już miejsca. Czytano i mówiono po iferyjsku, niemalże żyło się duchem w tej malowniczej krainie, którą Reginald i jego siostra znali jedynie z opowieści, książek oraz zdjęć.

Dlatego też, kiedy pochowawszy swoich przyjaciół, został sam, oddalony od Ghatan setki mil, postanowił skierować się właśnie do Iferii. To nie tak, że wiązał z tym miejscem jakieś szczególne nadzieje. Uznawał je po prostu za kolejny etap swojej wędrówki w poszukiwaniu nie tylko tego, za czym tęsknił, ale także czasu straconego na to wszystko.

*Ghatan – niewielkie miasto znajdujące się daleko na północ od granic Iferii
Reginald całe życie szuka czegoś, czego nie zna, ale tęskni za tym bardziej, niż ktokolwiek może sobie wyobrazić.

Pierwszy z nich nie miał nic, chciał mieć wszystko;
drugi miał wszystko, chciał nie mieć nic;
trzeci chciał zdobyć coś, czego w Ghatan nie było.

Każdy z nich musiał wyjechać, żeby móc spełnić marzenia, które były ważniejsze niż rodzina, obowiązki, przyszłość, stabilizacja.
Miał siedemnaście lat, gdy opuścili rodzinne miasto i wyruszyli w świat, zostawiając za sobą wszystko i nic.

Pierwszy został zastrzelony.
Drugi zmarł na gruźlicę.
Trzeci poszedł dalej samotnie.

Nie miał nic, oprócz marzenia, że kiedyś znajdzie to, czego szuka.

Tylko tyle i aż tyle.
C y a l a n a

Autor wizerunku
W razie czego – wyrażam zgodę na używanie Reginalda, ale prosiłabym, żeby w przypadku małych ilości po prostu dać mi znać, a w większych się skonsultować.
Discord: Tyna#0517

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz