sobota, 4 lipca 2020

Od Eilis cd. Klemensa


Nie spodziewała się z jego strony takiej reakcji. Wyglądał na kogoś, kto da jej burę, ale zapewne nic by ja to nie ruszyło. Puściła go, gdy się przebudził, lecz nie skorzystała z jego pomocy, aby wstać. Tylko przy nim kucała więc nie chciałaby go przypadkiem ściągnąć z powrotem na parter, z którego przed chwilą wstał. Nie wyglądał na specjalnie silnego, a rudowłosa już parę razy się przekonała, iż siłą można zrobić komuś krzywdę bez złych intencji. Słuchała go, podnosząc jedną brew do góry, a następnie drugą. Naprawdę rozgadany jegomość. Spojrzała do góry na coraz bardziej zachmurzone niebo i wymamrotała. 
- Cóż, naprawdę było ładnie. - zaskoczył ją, podchodząc do niej z książką przez co delikatnie zrobiła krok do tyłu. No może przesadziła - pół kroku w tył. Podniosła dłoń powoli do góry, aby go uciszyć i wymamrotać coś o “bzdurach smalonych”, lecz wtedy jej chmurowe oczy zatrzymały się na obrazku, o którym mówił. Nigdy prędzej nie widziała takich kwiatów. Nigdy nie opuściła miasta, w którym się urodziła. Nigdy nie podróżowała, więc może dlatego rzeczy spoza okręgu jej miejsca zamieszkania tak bardzo ją interesowały. Chciała zapytać coś na ich temat, lecz wtedy mężczyzna przekartkował stronę dalej. Otworzyła usta niczym ryba wyciągnięta z wody i zaraz na powrót je zamknęła. Mimowolnie ruszyła z nim w stronę zadaszenia. Deszcz nie przeszkadzał jej aż tak, lecz zainteresowała ją książka z kolorowymi obrazkami i rzeczami spoza Tirie. Gdy usłyszała jego imię, spojrzała przez moment na jego uśmiechniętą twarz. Kojarzył jej się z chłopakiem, który od czasu do czasu przychodzi jej pomagać. Odpowiedziała, powracając wzrokiem do książki. 
- Eilis. - przez chwilę wpatrywała się w książkę, by dodać 
- Wyglądasz jak ktoś, co dużo podróżuje. Wiesz coś więcej o tych… wyspach co prędzej powiedziałeś? - podniosła na niego wzrok, wciąż wisząc mu za ramieniem. Jej mimika twarzy nie mówiła absolutnie nic. Na razie sprawdzała z kim dokładnie ma do czynienia. Zmarszczyła delikatnie brwi. 
- Przynajmniej nie kojarzę Cię z miasta. - mężczyzna uśmiechnął się i delikatnie wzruszył ramionami. 
- Niestety nie udało mi się być na wyspach, ale czytałem trochę o nich. Ja większość życia mieszkałem niedaleko gór Dedurn. Od niedawna tu jestem. -  Zmarszczyła brwi i było widać po niej, iż bardzo intensywnie o czymś myśli jednocześnie przyglądając się czarnowłosemu. Za cholerę nie wiedziała, co to za góry więc pierwsze co powiedziała trochę ciszej. 
- A gdzie to jest? - mężczyzna nie wyłapał prawdopodobnie jej zwątpienia lub przyzwyczaił się do odpowiadania na to pytanie już parę razy, gdyż odparł bez zająknięcia. 
- Na południowy wschód stąd. Za granicą z Defros. - Klemens podniósł wzrok na kobietę, która była od niego wyższa i widząc, iż nie wie o co chodzi, dopowiedział. 
- W dół, na prawo od Tirie. - mógł tego nie zauważyć, gdyż od razu wrócił do wpatrywania się w książkę, lecz kobieta potaknęła z wdzięcznością. Jak na razie nie był aż tak zły. Od razu było słychać, że mężczyzna jest oczytany. Cóż było to nawet widać. Przynajmniej z doświadczenia Eilis te wszystkie mądrale ubierali się trochę specyficznie. Chociaż On pachniał bardziej ziołami i wyglądał jak ogrodnik niż bibliotekarz. Gdy usłyszała dalszą część wypowiedzi, pokiwała głową w zrozumieniu. Jej wzrok powrócił do książki, a ona sama oparła głowę o jego ramię wskazując palcem obrazek zwierzęcia które wyglądało całkiem jak sarna lecz posiadało kły. 
- A to? Da się to zjeść? - musiała przyznać, że nie był taki zły. Nie zanudzał ją od razu kilogramami tekstu co było miłą odmianą od tych wszystkich mądralińskich. 
- Water deer? Zapewne jest jadalna, ale czy chciałabyś ryzykować nadzianie się na jej kły? - mężczyzna miał właściwie rację. Kobieta zmarszczyła ponownie brwi i wskazała roślinę z białymi płatkami. 
Rozmawiając o różnych stworzeniach z książki, jak i o krainach, doszli pod zadaszenie. Uderzył ją najpierw zapach ziół wszelakich, więc dopiero teraz podniosła brodę z ramienia rozmówcy i rozejrzała się w koło. Nie było to zbyt duże pomieszczenie, lecz miało w sobie coś z tych “przytulnych” rzeczy. Rozglądając się, odezwała się. 
- Gdzie jesteśmy? - zatrzymała wzrok na czarnowłosym, który chyba zaczynał parzyć herbatkę, z tego co dobrze widziała. Przez te wszystkie zapachy trudno było wyczuć, co dokładnie robi. Uśmiechnął się promiennie. 
- Jesteśmy w mojej “pracowni” a uprzedzając Twoje kolejne pytanie, jestem wiedźmą. - na te słowa kowalka ponownie zmarszczyła brwi i podeszła niepewnie do niższego mężczyzny. 
- Nie są nimi przypadkiem… no nie wiem. Kobiety? - czarnowłosy zachichotał w specyficzny sposób i wskazał dłonią jedno puste krzesło. Rudowłosa powoli i trochę się garbiąc, usiadła na krześle okrakiem, od razu kierując swój wzrok w stronę rozmówcy. 

 ◄☼► 
(Starałam się zrobić niedługie ;w;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz