poniedziałek, 6 lipca 2020

Od Klemensa cd Eilis

    Wprowadził kobietę do pomieszczenia w którym znalazło się miejsce dla jego pracy. Nie było ono zbyt wielkie jednak wyglądało dość przyjemnie dla oka. Ścianom pozornie nudnym, życia dodawały zawieszone w pęczkach zioła przeznaczone do suszenia. Parę stołów stojących w pomieszczeniu zastawione zostały sprzętem czarnowłosego. Na jednym z nich znajdowały się różne fiolki i tym podobne rzeczy, natomiast na drugim leżały pozostawione przez niego rośliny. Wskazał rudowłosej miejsce do siedzenia sam zapalając ogień by móc przygotować gorący napar. Czarnowłosy krzątał się przy przygotowaniu napojów. Wybrał odpowiednie składniki i włożył je do małego czajniczka. Czekając aż woda zdąży się zagotować odpowiedział na pytanie Eilis.
- Moja mama, Clarissa zawsze powtarza, że jej zdaniem to nie jest coś co można konkretnie przypisać kobietom. Wiedźmy zajmują się magią bardziej związaną z naturą i jeśli jakiś chłopiec lub mężczyzna chce się nią parać to nic nie powinno im stać na przeszkodzie. Zwłaszcza nie jakaś nazwa.
- Znaczy, nie widziałam nigdy wiedźmy. Mama opowiadała mi o nich bajki i zawsze to były te pomarszczone babcie. - uśmiechnęła się trochę krzywo. - W końcu ja jestem kowalem więc nie powinnam się czepiać.
    Klemens podszedł do stołu przy którym posadził kobietę i uprzątnął część znajdujących się tam przedmiotów, tak by można było cokolwiek tam postawić.
- Bajki mimo słusznych intencji, często bywają krzywdzące. - postawił dwa kubki na zwolnionym miejscu.- Ja poznałem tylko jedną i w sumie nawet nie jest zbyt stara. Gdy mnie znalazła była niewiele młodsza niż ja teraz. Chociaż pewnie znajdą się stare, pomarszczone wiedźmy rzucające uroki na malutkie księżniczki.
- Cóż. Opowiadano mi również o księciach na białych koniach. - zaśmiała się pod nosem. Spojrzała w stronę kubków ale tylko na chwilę gdyż później przysłuchiwała się wiedźmie. Zmarszczyła brwi. 
- Gdy Cię znalazła?
    Po zagotowaniu wody zalał wcześniej przygotowane naczynie, po czym ostrożnie przeniósł je na stół. Sięgnął do drugiego krzesła by przesunąć je tak aby usiąść obok swojego gościa.
- Górskie drogi są niebezpieczne i czasem wozom zdarza się zjechać ze szlaku. Prawdopodobnie coś spłoszyło konia. Mama mówi że gdy ich znalazła poprosili by się mną zaopiekowała. Mówi, że miałem naprawdę dużo szczęścia wychodząc prawie cało ze zdarzenia.

~Tada?~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz