piątek, 11 listopada 2022

Od Syriusza - Koza

Tej nocy Syriusz nie spał za dobrze. Męczyły go przedziwne sny, które w tamtym momencie, w jego głowie, nie miały żadnego, logicznego wytłumaczenia, a z każdą sceną robiło się coraz gorzej. Wiercił się po łóżku, czasami nie będąc już pewnym, czy wciąż jest we śnie, czy może już na jawie.
W pewnym momencie przeklął pod nosem i zerwał się gwałtownie do siadu, zbyt zirytowany i zmęczony, by dalej toczyć bitwę sam ze sobą. Promienie wschodzącego słońca coraz wyżej gościły na niebie, przedostając się przez szpary w zasłonach i padając cienkimi strugami światła na podłogę.
Syriusz westchnął pod nosem i przetarł twarz dłońmi, kiedy nagle zamarł w bezruchu. Tuż przy jego łóżku, jak gdyby nigdy nic, stało zwierzę. I to nie byle jakie zwierze, a czarna koza, która obserwowała go swoimi czarnymi, świdrującymi ślepiami.
I bynajmniej nie był to Balthazar.
Mężczyzna, dalej zbyt zaskoczony, żeby cokolwiek zrobić, wpatrywał się w kozę równie intensywnie, co ona w niego. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że może coś mu umknęło, coś przeoczył, o czymś zapomniał, może po prostu był zbyt pijany i tego nie pamięta. Wszystko jednak skomplikowało się jeszcze bardziej, gdy koza odezwała się ludzkim językiem.
- Dobrze spałeś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz