niedziela, 23 września 2018

Od Annabelle cd. Rawena

     Wbrew przewidywaniom Annabelle nie spędziła dużej ilości czasu w samotności w sali wspólnej. Po zaledwie paru minutach, ku jej zaskoczeniu usłyszała obok ucha męski głos. Odwróciła się w stronę przybysza, by od razu rozpoznać w nim drugiego kucharza. Uśmiechnęła się do Rawena grzecznie odpowiadając na jego powitanie. Ucieszyła się na widok ciastek postawionych na blacie. Przez swój niedługi pobyt w gildii zdążyła usłyszeć to i owo, na temat kuchni stojącego przed nią mężczyzny, a nawet spróbować niektórych dań. Jednak na degustacje jego wypieków nie miała okazję. Spojrzała z powrotem na niego i skrzywiła się na widok papierosa w jego dłoni.
- Masz świadomość jak bardzo szkodzi to zdrowiu twojemu i twojego otoczenia? - odezwała się tonem podobnym do matki karcącej swoje dziecko. - Samodzielnie zatruwasz się od środka.
     Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą pewna, że jej słowa nie zrobią dużego wrażenia na kucharzu. Nachyliła się z powrotem nad mapą by po raz ostatni sprawdzić trasę, po czym w końcu ją zwinęła.
- O ile nie będziesz mnie w tym czasie zatruwać byłabym skłonna zgodzić się na twoją propozycję. Cenię sobie dobry stan swoich płuc.
     Schyliła się do ziemi, żeby móc sięgnąć do plecaka. Złapała za jedno ramię i podniosła go stamtąd by móc położyć go na stole i schować do niego mapę. Odsunęła go nieco od siebie i oparła łokcie na blacie, po chwili kładąc na dłoniach podbródek. Skierowała twarz z powrotem w kierunku swojego rozmówcy by przelecieć wzrokiem po nim od góry do dołu. 
- Ile potrzebujesz czasu, żeby się przygotować? - odezwała się w końcu po dłuższej chwili.- Wydaję mi się, że to zadanie może zająć nam dłużej niż jeden dzień, a nawet jeśli nie to mam sprawę do załatwienia na miejscu. Po za tym jeśli idziemy w dwójkę muszę się wrócić do lecznicy bo dodatkowe opatrunki. Wolałabym mieć ich więcej przy sobie w tym wypadku - zrobiła chwilę przerwy żeby się nad czymś zastanowić.- Umówmy się obok bramy.
     Podniosła się ze swojego krzesła zarzucając plecak na ramię. Uśmiechnęła się kolejny raz do mężczyzny by po chwili odmaszerować w stronę schodów prowadzących na górę do lecznicy. Jak można by było się spodziewać zabrania kilku opatrunków nie zajmuje długo, zwłaszcza jeśli wie  się gdzie znajdują się takowe, dlatego po zaledwie kilku minutach Annabelle znalazła się na zewnątrz. Spokojnym krokiem ruszyła do bramy by przysiąść na murku obok. Teraz pozostało tylko czekać na Rawena.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz