niedziela, 16 września 2018

Od Ignatiusa cd. Novy

Momentami w jego życiu pojawiała się gigantyczna chęć ukrycia się przed wszystkimi i przeczekania, aż wszystko, co aktualnie się dzieje, przeminie. Tak miał między innymi dzisiaj. Doskonale wiedział, że mistrz wyjechał wieczorem załatwić swoje sprawy. Od jakiegoś czasu opowiadał mu o kolejnym ciekawym przedmiocie, który udało mu się prawdopodobnie namierzyć i znaleźć osobę, która sprzeda mu go po korzystnej cenie. Oczywiście owa rzecz miała ponoć jakieś połączenie z magią, w innym przypadku w ogóle by go nie zainteresowała.
Tradycyjnie też Ignatius miał wrażenie, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Już od dawna w jego głowie zapalała się jakaś lampka, gdy Cervan gdzieś wyruszał. Oczywiście nie zawsze, czasem udawało się wszystko załatwić spokojnie i bez problemów. Jednak zawsze była i ostrzegała chłopaka, że ten wypad może narobić wszystkim kłopotów. No i proszę, tym razem, jak przy większości przypadków, instynkt go nie zawiódł. Pijanego starszego Teroise nie mógł co prawda zaliczyć do najgorszych zakończeń jego wycieczek. Nie był mu też jednak na rękę, szczerze by wolał spotkać trzeźwego mężczyznę, nie zataczającego się po korytarzu i robiącego z siebie... pośmiewisko, jak inaczej można było to nazwać.
Na szczęście takie akcje rzadko wychodziły poza budynek i pozostawały tylko na językach członków gildii. Jeszcze by tego brakowało, że rozeszłoby się to po świecie. Ten niewielki szacunek, którym mogli się cieszyć zgasłby w mgnieniu oka. Już teraz nie zawsze mieli łatwo, były grupy, które mimo nalegań nie chciały z nimi współpracować, gdy oferowali pomoc. Co by się stało, jakby wszyscy się odwrócili? W dzisiejszych czasach, niby spokojnych, lepiej było mieć głównie przyjaciół, nie wrogów.
Chłopak westchnął wracając z kolacji do swojego pokoju. Zdecydowanie miał teraz tylko chęć na odpoczynek. O ile się nie okaże, że na biurku zostawił jeszcze jakieś nieposegregowane papiery, chyba rzucił coś na blat przed wyjściem. Ale wymagało to jedynie wrzucenia do odpowiedniej teczki i szuflady, jeśli pamięć go nie myliła. Wszystko inne, co dziś chciał zrobić, było już załatwione.
Dobrze, że ten dzień okazał się być spokojny, skomentował w myślach. W tym samym momencie jego wzrok padł na niską osóbkę, która pojawiła się nagle tuż przed nim. Rozpoznał ją natychmiast, od Novy jak zawsze biła radosna aura.
- Pan Tius! - Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko na jego widok. - Nie smuć się! Mam coś dla ciebie!
To powiedziawszy szybko wyciągnęła ze swojej torby mały kwiatek i pokazała go Ignatiusowi. Chłopak rozpoznał go po chwili, nie dało się tak po prostu przeoczyć faktu, że był to rumianek. Uśmiechnął się delikatnie i przyjął od niej prezent, w tej sytuacji ciężko było odmówić.
- Dziękuję, jest śliczny - powiedział do małej i przykucnął przed nią, by ich spojrzenia mogły się w miarę zrównać. - Jak ci minął dzisiejszy dzień? Nauczyłaś się czegoś ciekawego u Eurydyka? - Zawiesił się na chwilę, gdy jedna myśl wpadła mu do głowy. -Nie widziałem cię podczas kolacji... mam nadzieję, że to przez przypadek, nie można unikać posiłków.

Nova?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz