czwartek, 6 września 2018

Od Shinaru CD Newt'a

- W sumie nie głupi pomysł – Zgodziłem się z propozycją towarzyszącego mi blondyna i włożyłem ręce do kieszeni szukając jakiegoś dobrego miejsca. Ostatecznie zaproponowałem jedno drzewo znajdujące się na niewielkim pagórku. Dawało ono cień, a zarazem położone było nie tak daleko od Gildii.
- Prowadź . – Newt kiwnął lekko głową dając mi do zrozumienia, że nadal mam prowadzić całą wycieczką. Zgarnąłem jeszcze po drodze Nue, by nie zostawał sam pod opieką i wskazałem ręką nasz cel. Udaliśmy się tam rozmawiając jeszcze luźno o ludziach, którzy tu pracują. Starałem się nie rozgadywać na temat każdego, lecz było to niestety silniejsze ode mnie. Aż mi się głupio robiło, że zachowywałem się czasami jak nakręcona katarynka, czy kobieta, która spotkała się ze swoją przyjaciółką po nie wiadomo jakim czasie. Taki po prostu byłem i nie panowałem nad tym… tak samo jak nie zwracałem zbytnio na to uwagi, póki ktoś mnie nie przystopował. Po tym zazwyczaj przepraszałem zawstydzony z owej sytuacji i wracaliśmy do normalnej rozmowy… chyba, że znów zaczynałem gadać i sytuacja się poważała… 
- Rozumiesz, że sokolnikiem jest Anioł? A raczej anielica. Nie widziałem w prawdzie jej skrzydeł, ale czy to nie wspaniałe? Tak latać po niebie kiedy tylko o tym zapragniesz.  Wszelkie problemy wtedy znikają, masz wszystko gdzieś i ten wiatr we włosach – Aż oczy mi zabłysły na samą myśl o posiadaniu skrzydeł. Byłem ciekaw, czy miałbym takie same podejście, gdybym urodził się aniołem, ale niestety byłem kim byłem… czyli najzwyklejszym, nudnym człowiekiem .
Newt zaśmiał się cicho z mojej gadaniny. 
- Taaak... posiadanie skrzydeł byłoby wspaniałe, ale wątpię, by problemy wtedy zniknęły. Po za tym na ziemi też może być cudownie. I chyba poznałem naszą sokolniczkę... jej sowa sprzątnęła ze stajni mysz. – Zrobił krótką pauzę spoglądając na górujące nad nami drzewo. - Ale nie wiedziałem, że jest aniołem. W sumie... to trochę tego nie widać.
- Co nie? Nie wiem jakim sposobem ona chowa skrzydła. Pod ubraniami chyba ciężko, bo takie skrzydła… no rozpiętość jakąś muszą mieć by udźwignąć ludzkie ciało. – Zamyśliłem na chwile w obliczeniach oraz w tym co wiem an temat tej rasy. W sumie… nie wiele tego było. – W każdym razie. Na pewno dwa metry muszą mieć. – Wolałem zakończyć ten temat, by moje rozmyślenia nie poszły za daleko. Nie chciałem, by mnie postrzegał jako osobę, która myślami może posunąć się do dziwnych rzeczy… jak na przykład rozkminianie na temat anatomii Aniołów.  Najlepiej było zostawić ten temat, a najlepiej o nim zapomnieć. Moja ciekawość musi również dać sobie na wstrzymanie... później najwyżej udałbym się do biblioteki, by poszukać coś na ten temat, a w ostateczności podpytałbym się samej Sokolniczki. 
- Interesujesz się nadludzkimi stworzeniami? – Pytanie stajennego przywołało mnie do rzeczywistości za co byłem mu ogromnie wdzięczny. Napuszyłem lekko jeden policzek myśląc co mu odpowiedzieć, gdyż sam… nie znałem na to odpowiedzi. 
- To nie tak, że się nimi interesuje –Zacząłem patrząc gdzieś na horyzont, a raczej na płotek odgradzający ogród gildii od wybiegu dla zwierząt. – Bardziej bym to nazwał dziecięcą ciekawością. Chce znać odpowiedzi na dręczące mnie pytania, a że spotykam coraz więcej stworzeń, których nigdy w życiu nie widziałem… to niewiadome same przychodzą do mojej głowy. Weźmy na przykład mojego Nue. Od lat próbuje czegoś się o nim dowiedzieć, a praktycznie…. Nie wiem nic. Łatwiej już znaleźć informacje o takich aniołach, satyrach, czy nawet chochlikach. A takie mało spotykane stworzenia? Cóż… możliwe, że nikt go nie widział od lat, bądź jest jedyny w swoim rodzaju. 
- To może sam poznaj jego naturę? Poznaj go i opisz – Zamrugałem parę razy przyswajając do siebie ten pomysł. Newt miał racje… mogłem to zrobić, ale czemu sam wcześniej nie mogłem wpaść na taki pomysł? Może jestem jednym z nielicznych , którzy mają na to okazje, a nic z tym nie robią. 
- Na świętą babkę… - Przetarłem twarz dłońmi – Masz racje Newt… mogę to zrobić, ale chyba jestem za głupi, by wpaść na tak oczywisty pomysł – Zaśmiałem się i przeczesałem futerko mojego dziwnego towarzysza. Mięciutkie jak zawsze, a to oznacza , że skutecznie mnie uspokajało. –Dobra… koniec gadania o moich problemach i przemyśleniach… Odbiegłem nieco od głównego tematu. Wybacz mi. 

<Newt? XvX > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz