piątek, 21 września 2018

Od Rawena cd Annabelle

Dzień Rawen rozpoczął tradycyjnie. To jest wstać wcześniej, rozciągnąć się, ogarnąć z lekka i jazda do garów. Jak zawsze, pracy przy tym nigdy nie brakowało. Zwłaszcza, że gildia liczyła coraz więcej członków, a kucharzy nie przybywało. Ba, bywało tak, że czasem musiał w pojedynkę ugotować jedzenie dla wszystkich. Doliczając jeszcze karne prace porządkowe wlepione za kłótnie z Shinem, młodzieniec przez ostatnich kilka tygodni praktycznie nie miał czasu, żeby zapoznać się z nowymi członkami. W końcu żeby kogoś poznać nie wystarczy po prostu wymienić się imionami, prawda? Dlatego też postanowił w jakiś sposób nadrobić znajomość z różowowłosą panią doktor. Ale najpierw musiał załatwić sobie chwilę wolnego. Na jego szczęście ludzie zaczęli znowu na misje wyruszać i w gildii ruch nieco zelżał. Dlatego też przygotowanie śniadania nie zajęło mu zbyt wiele, choć w głównej mierze była to zasługa starszej kucharki, która w czasie gdy on mył i szatkował warzywa, ona zajmowała się przyrządzaniem zajęczych tuszek.
 Posiłek szybko dobiegł końca. Rawen przyuważył różową postać wychodzącą z sali. Posłał Irinie spojrzenie, na które ta tylko westchnęła zrezygnowana i pokręciła głową zrezygnowana. Skinęła blondynowi, żeby leciał. Młodzieniec wyszedł na szybko zapalić, po drodze zbierając kilka ciastek do pojemnika. Zrobił krótki spacer wzdłuż ogrodu i wkroczył do holu. Wszedł po schodach prosto do lecznicy, lecz znalazł tylko przyczepioną do drzwi notatkę z informacją o nieobecności lekarki z powodu misji. Cóż, będzie musiał czekać, aż pani doktór wróci z wyprawy. Powolnym krokiem zszedł na parter, a stamtąd wkroczył do sali spotkań. Jakież było jego zdziwienie, a zarazem radość gdy ujrzał siedzącą tam kobietę z plecakiem nad rozstawioną na stole mapą. 
- Witam szanowną panią doktor! - podszedł nieśpiesznie do niej z szerokim uśmiechem na ustach i usiadł naprzeciw niej. Kobieta podniosła wzrok znad papieru.
- Ah, Rawen, witaj. - powiedziała dźwięcznie, a na twarzy miała swój zwyczajowy delikatny uśmiech.
- Od dłuższego czasu planowałem się przywitać jak należy, ale brak czasu mi na to nie pozwalał. Tak więc witaj w gildii. - postawił na stole obok mapy pojemnik z ciastkami i uśmiechnął się zachęcająco. Annabelle przyjrzała się pudełeczku i skinęła w podziękowaniu. Blondyn zerknął na mapę i wyciągnął papierosa. - Sama ruszasz na tę misję?
- Mhm. - odpowiedziała myślami pewnie błądząc przy zadaniu którego się podjęła. Kucharz, rozsiadł się wygodniej, włożył papierosa za ucho i pochylił się delikatnie w jej kierunku.
- A co powiedziałabyś na moje towarzystwo w trakcie misji? - wyczekując odpowiedzi zaczął się bawić ogniem z iskrzyka. - Oczywiście się nie narzucam, ale bezpieczniej dla damy będzie podróżować z ochroną.

<Annabelle?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz