piątek, 21 września 2018

Od Philomeli cd. Xaviera

Kiedy jej przyjaciel zaczął mówić wskoczyła zręcznie i niemal bezszelestnie na beczkę sadowiąc się niemalże przy swoim mentorze z dawnych lat i delikatnie mrużąc oczy pogrążyła się w coś w rodzaju drzemki. Zresztą rozłożyła sobie nawet na ziemi ciepłe okrycie, aby móc się wygodniej ułożyć. Nawet skrzydłami specjalnie nie zamierzała się przejmować, choć jej piórka mogły drażnić nieco Szarego. Myliłby się jednak ten, kto uznałby pochopnie, iż sylfa nie orientuje się w tym, co dzieje się dookoła niej. Właśnie, dlatego słysząc o proponowanej przez Xaviera kradzieży zerwała się z miejsca i zaprotestowała gwałtownie rozpościerając malowniczo wielobarwne skrzydła, na których natychmiast w półmroku uliczki rozprysły się drgające odblaski latarni.
- Nie będzie żadnych kradzieży
Poczuła na sobie pytające spojrzenia zebranych, jakby właśnie powiedziała coś, co naprawdę odmieniło ich życie nie do poznania. Ostatecznie było to dosyć bliskim prawdy, bo w końcu złodzieje nie zwykli pracować za darmo.
- O to, to – potwierdził wychudzony włamywacz z wysokości beczek. Wszyscy natychmiast skierowali wzrok w jego kierunku, choć w ciemnościach dojrzeć mogli jedynie jego chude, ledwie skórą obciągnięte patykowate nogi pod obszarpanymi nogawicami i nieco przyduże chodaki. Mężczyzna parsknął niczym rozjuszone zwierzę i dokończył. – Nie będzie kradzieży, albo ja nie wezmę w niej udziału. Zawiodłaś mnie Filis… znamy się na tyle długo, że powinnaś wiedzieć, że nie biorę udziału w niczym, co ma jakikolwiek, choćby najmniejszy związek z magią.
- A to dziwne – mruknął Volter podkręcając łobuzersko ciemne wąsiki – a ja żem myślał, że to właśnie magia jakoś trzyma to twoje truchło w kupie
- Te panie szlachcic – wyprysnął nie wiadomo, z jakiego ciemnego kąta Lex – jego prawo wyglądać jak mu się podoba, a ty żeś, co myślał ze jak sobie kupisz modne łaszki to zaraz będziesz coś lepszego. Jest żeś cham i prostak
- Och właśnie i jeszcze zapomniałem wspomnieć, że z tym panem nie współpracuję jak słusznie zauważył przedmówca jest to cham i prostak.
- Cisza! – wykrzyknęła była sylfa olbrzymim prawdziwie głosem przywołując na chwilę wszystkich do porządku. Zasadniczo wszystko, o czym mówił Xavier jest jak najbardziej aktualne, po za jednym szczegółem. Owszem wolno się wam obłowić jak tylko chcecie, ale nie ruszajcie pod żadnym pozorem magicznych artefaktów.
- Boisz się, że nam łapy pourywa – mruknął Dux nie podnosząc się nawet z miejsca – potrafimy być ostrożni. No może po za Volterem, bo ten to jest zwyczajnie chciwy.
- Licz się ze słowami, bo… - obruszył się obiekt przytyku.
- Nie unoś się, bo ci wąsy powypadają – zażartował Lex.
- Dość! – ponownie objęła panowanie nad sytuacją kobieta – międlicie jęzorem po próżnicy gorzej jak baby. Myślicie, że jestem głupiutką trzpiotką. Nie martwię się o wasze śliczne rączki tylko o to by ich nie przyozdobiły śliczne sznurkowe bransoletki jak was aresztują. Wiecie jak ciężko jest sprzedać takie cacka? To sobie wyobraźcie, bo ja nie dopuszczę żeby ktoś znów wpadł na mojej wachcie. Tu jest odpowiedź na twoje pytanie Szary: bierzecie tylko pieniądze, a my harfe.
- A co to za sprawiedliwość? – zapytał nieco jakby trzeźwiejąc Volter.
- Taka ze wiemy jak się z tym obchodzić
- Z twojej gadki wnoszę, że nie zamierzacie tego cacuszka tak od razu sprzedać, chyba ze macie zaufanego nabywcę – wtrącił Lex.
- To nasza sprawa, a nie twoja rybko – szepnęła zalotnie.
- Moje prawo wiedzieć, w co się pakuję – mruknął rozmówca.
- Nie wystarczy wam zaufanie do mnie, ale dobrze, powiem wam jak sprawa się przedstawia. Xavier zdobędzie dla nas zaproszenia, Volter zostanie na dole w Sali balowej, ale za nim… masz może jeszcze ten swój podnośnik, czy jak to tam zwałeś tę korbkę…- mężczyzna skinął głową, więc kontynuowała – dowiemy się gdzie jest halfa i zamontujemy sprzęt. Myślę, że przechowują ja na piętrze. Zrzucimy linę, a tam Lex pomoże Szaremu założyć uprząż, następnie Dux wciągnie go na górę. Volter ty w tym czasie postarasz się wywołać jakieś zamieszanie, żeby nikt nas nie zaskoczył. Razem z Szarym postaramy się jeszcze przejrzeć pozostałe sejfy, jeśli będą i wyrzucimy wam resztę bogactw. Jeśli takowych nie będzie to odpalę wam cos z mojej doli w czasie najbliższej akcji z Hamanem – końcówkę wypowiedziała jakby przez żeby dyskretnie zerkając na towarzysza. Miałą nadzieję, że informacje, czym się zajmuje w wolnym czasie nie dotrą do gildii. Zapadłą chwila ciszy, którą przerwał wreszcie Volter.
- Ja z tobą aniołku choćby na koniec świata
- Sporo ci zawdzięczamy wiec jesteśmy z tobą – wypowiedział się w imieniu swoim i przyjaciela Lex. Tylko Szary ociągał się z odpowiedzią.
- A ty mistrzu? – zapytała.
- Ehhh- westchnął – ktoś musi w tej bandzie mieć głowę na karku. Przypilnuję was przynajmniej, żebyście się nie pozabijali.  
- Wspaniale, zatem Xavier zechcesz nam może powiedzieć, kiedy konkretnie będzie ten bal?

<Xavier?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz