wtorek, 24 listopada 2020

Od Eilis CD. Klemensa

Ta konkretna wiedźma była… wątłej budowy. Było na pierwszy rzut oka widać, iż Klemens to mężczyzna jednak raczej taki co przesiaduje całymi dniami z nosem w książkach niż rzeczywiście na roli. Rudowłosa jak do tej pory bardzo starannie unikała tego typu spotkań z “mądralami” gdyż zawsze wydawało się jej, iż zadzierają nosa zbyt bardzo do góry. Niezbyt miło się z kimś rozmawiało, gdy ten ktoś na przód założył, iż jesteś o wiele niżej na poziomie intelektualnym a to tylko dlatego bo machasz sobie młotem i nie potrafisz czytać. Skrzywiła się delikatnie do tej myśli ale tylko na chwilę - jakby zjadła dosyć kwaśne jabłko. Czarnowłosy był pod tym względem trochę specyficzny i może dlatego Pani kowal jeszcze tutaj siedziała przy herbacie. A co do budowy… była większa prawie od wszystkich kobiet i od niektórych mężczyzn, więc była niejako do tego przyzwyczajona, jednak jakoś największy problem do tej pory mieli z tym mężczyźni. Była to dla nich niejako ujma dlatego też Eilis lubiła ich drażnić w tych drobnych sprawach. Tak chociażby jak tego młodego szczurka który cały czas z niegasnącym zapałem przychodził jej pomagać czy też bardziej uczyć się kowalstwa by po dwóch godzinach wrócić do siebie do domu z obrażoną miną. Nie wszystkich w ten sposób drażniła, ale coś jej mówiło, iż Pana wiedźmę będzie się jej zaczepiać wyjątkowo dobrze. Rozluźniła się trochę bardziej i pozwoliła sobie na delikatne przymknięcie oczu. 
Widząc jak napina “muskuły” podniosła jedną brew do góry jednocześnie uśmiechając się delikatnie prawym kącikiem ust. W jej oczach wyglądało to całkiem uroczo. Trochę jak chłopiec pokazujący swoim koleżankom z podwórka, jaki to On już silny i dorosły nie jest. Właściwie to z nią było trochę podobnie tyle, że Ona stała po tej drugiej stronie gdzie ganiała chłopaków i się z nimi po prostu bijąc czy też pokazując im, iż dziewczyna w ogóle nie musi być słabsza i mniejsza. Słysząc kolejne imię, którego nie mogła nigdzie przykleić, powtórzyła cicho pod nosem.
- Smoła? - mężczyzna potaknął energicznie głową, jednocześnie odstawiając napar na stolik. Kobieta wodziła za nim wzrokiem teraz naprawdę ciekawa jego towarzysza. Skoro był wiedźmą to nie powinien być czarny kot? Skarciła siebie za myślenie ponownie “bajkami” jednak nie mogła pozbyć się wrażenia, iż bardzo by mu takowy zwierzak pasował. Widząc jak próbuje coś sięgnąć z szafy mówiąc przy tym “niunia” o mało co nie opluła się herbatą. Parsknęła cicho w porę zakrywając usta wolną dłonią. Odstawiła rozbawiona kubek na stole i wstała, prędzej odsuwając delikatnie krzesło. Stanęła zaraz za Klemensem, który już stał na palcach i spokojnie sięgnęła rzeczywiście po czarnego kota najwyraźniej drzemiącego na szczycie szafy. Uśmiechnęła się bardziej do siebie i do swojej wcześniejszej myśli. Słysząc mężczyznę, podniosła jedną brew do góry i podała mu delikatnie zwierzę. Kiedyś w stosunku do kotów była o wiele bardziej delikatniejsza bojąc się, iż może je uszkodzić przy pierwszym lepszym podnoszeniu z ziemi. Wyglądają na całkiem kruche istoty, trochę jak te wszystkie rzeczy w domku Pana wiedźmy. Jednakże, od kiedy Żar zawitał do jej kuźni, dobrze wie ile potrafią te stworzenia znieść i jak bardzo lubią być przyciskane jeśli to ma jakikolwiek sens. Gdy mężczyzna przejął już swoje zwierzątko, rudowłosa uśmiechnęła się szerzej ukazując przy tym zęby, słysząc słowa Pana Wiedźmy. 
- Jeśli chcesz iść do mnie do kuźni, musisz przyzwyczaić się do moich przystryczków. Nie musiałbyś ich słuchać, gdybyś był wyższy. Albo silniejszy. Albo, gdybym Cię nie lubiła. - przewróciła oczami wraz z wzruszeniem ramionami, jakby to było coś zupełnie oczywistego i powolnym krokiem podeszła do swojego krzesła, nie przestając się przy tym uśmiechać trochę szelmowsko. Było tutaj naprawdę mało miejsca a Pani kowal naprawdę obawiała się, iż coś może zniszczyć. Ostrożnie usiadła ponownie na krześle które wydało z siebie podłużne jęknięcie pod ciężarem kobiety. Chwyciła w dłoń kubek z herbatą, który wprawiał ją w dobry nastrój. Słysząc jego słowa, spojrzała przelotnie w kierunku czarnego kota i parę razy pokiwała głową, najwyraźniej nad czymś się zastanawiając. Odpowiedziała dopiero po takiej chwili wpatrywania się, podnosząc wzrok z zwierzęcia na właściciela.
- Koty mają to do siebie, iż są charakterne. Mój jest trochę bardziej... żywy? Jest bardziej jak żar który podsycam podczas pracy miechami. - uśmiechnęła się ciepło wspominając trójkolorowego kocura. Żar również miał w sobie trochę inną iskierkę ciepła niż Smoła. Zanim jednak zdążyła pogrążyć się w rozmyślaniach na temat natury kociej, powróciła do rzeczywistości przez głos czarnowłosego. Słysząc pytanie podniosła obie brwi do góry i westchnęła cicho, delikatnie przy tym kręcąc głową.
- Cóż. Najlepiej w jakiś weekend albo wtorek. Mam wtedy mniej pracy i zapewne nie będziesz aż tak mi przeszkadzał. Wtedy naprawdę przydałaby mi się herbata. Szczególnie ta… - opuściła delikatnie wzrok na kubek z naparem i potaknęła parę razy głową, po czym ją podniosła, patrząc na mężczyznę.
- Mam nadzieję, że nie będziesz przeszkadzać jednak aż tak bardzo. - odwróciła się w stronę drzwi przez chwilę nasłuchując. Westchnęła głośno i wstała ponownie powoli.
- Słyszę, iż deszcz już przestał padać, więc na mnie pora. Miałam iść na rynek do Tomiego po parę metali, których mi brakuje. - wyciągnęła dłoń w jego stronę trochę niezgrabnie, najwyraźniej nieprzyzwyczajona do tego typu spotkań.
- Miło było Cię poznać i jak rozumiem to do zobaczenia? - posłała mu trochę niepewny uśmiech, który ocieplił się gdy tylko poczuła jego drobną dłoń. Była chłodna a przynajmniej w porównaniu do temperatury ciała Pani kowal wręcz zimna - to również było coś ciekawego na co rudowłosa prędzej nie zwracała uwagi. Zaraz również usłyszała głos mężczyzny.
- To ja dziękuję. Przynajmniej nie zostałem rzeczoną mokrą kurą. Do zobaczenia Eilis. - rudowłosa musiała stwierdzić, iż miło było usłyszeć swoje imię z innych ust niż klientów. Puściła powoli jego dłoń i wygramoliła się na zewnątrz, zaciągając się jeszcze wilgotnym powietrzem. Odwiedziny kolejnej osoby nie wydawały się takim całkiem złym pomysłem. Przez tą całą nostalgią związaną z herbatą jej myśli, jak i wzrok, skierowały się w kierunku cmentarza. Stała przez chwilę wpatrując się bardzo intensywnie w stronę pochówku wielu ludzi tej wioski. Bliskich i sąsiadów czy nawet rówieśników. Zawiał delikatnie mocniejszy wiatr, przynosząc ze sobą trochę chłodu co sprawiło, iż rudowłosa delikatnie się zatrzęsła i ruszyła w stronę rynku. Musiałaby kiedyś ponownie odwiedzić ich groby, ale wydawało się jej, iż to jeszcze nie ten czas. Jeszcze nie teraz.



◄☼►


[1013]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz