piątek, 20 listopada 2020

Od Syriusza cd. Aurory - Misja

     Syriusz spoglądając na rozgrywającą się przed nim scenę nie mógł powstrzymać rozbawionego, cichego prychnięcia, które w pewnym momencie samoistnie wydostało się z jego gardła. Zdrowe oko w lodowym odcieniu przeskakiwało co chwilę z jednej postaci na drugą, obserwując czasami skrajne emocje wymalowane na ich twarzach, podczas gdy kącik jego ust unosił się nieznacznie ku górze. Młody mężczyzna skrzyżował ramiona na torsie i z cichym westchnieniem oparł się wygodnie o ścianę, pozwalając, aby Aurora i ich rozmówca na chwilę o nim zapomnieli; a może już tak właśnie się stało chwilę temu. Syriusz skłamałby mówiąc, że nudziła go obecna sytuacja, a on sam czuje się nieco urażony tym, że białowłosa kobieta przejęła na siebie praktycznie całą rolę w ich zabawie w małe przesłuchanie. Owszem, z początku sam miał zamiar zadać chłopakowi kilka pytań i nawet wdać się w możliwą dyskusję, aczkolwiek Aurora większość z nich wyjęła mu wręcz z ust, sprawiając, że Syriusz finalnie nie musiał nawet otwierać buzi. Mężczyźnie nie przeszkadzało to ani trochę, a wręcz przeciwnie - cieszył się, że to nie on musi tutaj mówić, nawet, jeśli jeszcze chwilę temu miał plan potowarzyszyć Aurorze, która najprawdopodobniej nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że wygryzła skrytobójcę. Białowłosa na tyle mocno wczuła się w swoją rolę, tłumacząc, wyjaśniając, dociekając, że mógłby przysiąc, iż mogła nawet zapomnieć nie tylko o obecności skrytobójcy, który stojąc spokojnie w kącie nie odezwał się ani słowem, ale również o samym fakcie, że owej misji nie podjęła się sama. Natomiast ze strony Syriusza może i było to nietaktowne, ale spoglądanie na przerażoną minę żaka, co chwile zmieniającą odcienie bieli, było niezłą rozrywką. 
     — Syriusz?
     Skrytobójca automatycznie przeniósł wzrok z biednego chłopaka na Aurorę, która teraz już uważnie przyglądała się swojemu kompanowi i wcale nie wyglądała na kogoś, kto mógłby zapomnieć sobie o jego istnieniu.
     — Nie sądzę, że gdziekolwiek z nami pójdzie  odparł, odpychając się delikatnie od ściany i bez pośpiechu zmniejszając dzielącą ich odległość. Można by rzec, że zachowywał się tak, jakby młody żak nagle zniknął.  I tak wiemy już wystarczająco dużo, resztę możemy zbadać sami, a im prędzej tym lepiej.
     Aurora skinęła delikatnie głową, choć wydawać by się mogło, iż miała nadzieję usłyszeć od Syriusza coś więcej niż to jedno, krótkie zdanie. Myślała, że młody mężczyzna po jej rozmowie z żakiem sam będzie chciał zadać mu jakieś pytania, w końcu na pewno jakieś nasunęły mu się na myśl, zwłaszcza, że przez większość czasu siedział cicho. A Syriusz doskonale zdawał sobie z tego sprawę, aczkolwiek nawet z tą świadomością dalej nie zrobił nic. Obrzucił jedynie młodego chłopaka nieco beznamiętnym spojrzeniem, później zwracając się już bezpośrednio do Aurory:  Myślę, że dobrze byłoby wyruszyć jeszcze teraz nim roślina nie wyrządziła jeszcze większych szkód.
      Żaden problem  oznajmiła dziarsko kobieta, a w jej oczach zatańczył dziki błysk. Odwróciła się ona szybko do chłopaka i dodała:  No to na razie. Na pewno powiadomimy ciebie i twoich kolegów jeśli uda nam się już coś odkryć.
      Oh, dziękuje, bardzo dziękuje! Powodzenia i uważajcie na tę roślinę! Jest jakaś przeklęta!
     Syriusz pomyślał, że w tym przypadku przeklęta roślina nie brzmi aż tak źle, jednak nie wypowiedział tego na głos. I oczywiście nie zrobił tego w obawie o kiepski stan psychiczny ich rozmówcy, a ze względu na Aurorę, która opuszczając pomieszczenie jako pierwsza zdążyła już dwa razy zawołać Syriusza, który według niej ociągał się i kazał na siebie czekać.
     Skrytobójca wyszedł w końcu na zewnątrz, od razu mrużąc zdrowe oko przed rażącymi promieniami słońca, które górowało wysoko na błękitnym niebie. Pogoda była na tyle przyjemna, że przez krótką chwilę Syriusz zdawał się zapomnieć o zadaniu jakie ich czekało. Lekki wietrzyk wplątał się nieśmiało w jego szare kosmyki, próbując ułożyć je na swój sposób, muskając również blade policzki. Mężczyzna odetchnął głęboko świeżym powietrzem, dostrzegając, że nie tylko on zatrzymał się specjalnie, aby ponapawać się przyjemnym ciepłem.
     Aurora również przystanęła w miejscu, zaprzestając go nawoływać i z delikatnym uśmiechem podparła się pod boki, omiatając wzrokiem okolicę. Jej białe kosmyki również zatańczyły z wiatrem, opadając lekko na jej ramiona.
     — No ładnie dzisiaj, to trzeba przyznać. Też lubisz taką pogodę, hm?  zagadnęła, jeszcze raz wzdychając głośno.
      Niekoniecznie  odparł Syriusz, wciąż wpatrując się w niebo. Zaskoczona kobieta zerknęła na niego, unosząc delikatnie brew ku górze.
      W tej chwili nie wyglądasz na kogoś, kto mógłby nie lubić tak ładnej pogody. 
     — Czasami jest przyjemnie, ale lepsza jest noc  skwitował krótko, po czym nie czekając na Aurorę ruszył przed siebie. Kobieta wzruszyła jedynie delikatnie ramionami i nie chcąc zostać w tyle zrównała krok z Syriuszem, nucąc cichutko pod nosem.
      Powinniśmy pożyczyć konie, na piechotę mogłaby to być zbyt długa wędrówka. Poza tym jak sam mówiłeś; nim roślina nie wyrządziła większych szkód. Z tego co powiedział ten biedak później może być tylko gorzej. 
     Syriusz skinął delikatnie głową, w głowie rozmyślając już nad planem ich wędrówki, jak i tym, co ewentualnie może ich czekać po dotarciu na miejsce oraz w trakcie podróży. Domyślał się, że przez głowę Aurory przemknęły już te same myśli. Las i jego tereny mogły być wcześniej miejscem bezpiecznym i przyjaznym, jednakże po pojawieniu się dziwacznej, atakującej rośliny wiele mogło się zmienić. I choć żak starał się dostarczyć im jak najwięcej pożytecznych informacji, niektóre rzeczy wciąż pozostawały zagadką. Rzadko bowiem słyszy się o roślinach, które nagle, ni z tond ni zowąd, wyrastają dosłownie spod ziemi zachowując się niczym drapieżniki, które upatrzyły sobie ofiary; na ten moment biednych studentów. 
       Mimo wszystko cała ta sytuacja jest interesująca  odezwał się nagle i poczuł jak Aurora spogląda na niego zaciekawiona.  Gdyby roślina chciała ich zabić zrobiłaby to już na samym początku. Z resztą sama tak powiedziałaś, a przynajmniej powiedziałaś coś podobnego. 
      Chciała ich tylko przegonić. Inaczej od razu by ich połapała.
     — Właśnie. 
      Mordercza roślina z dobrymi manierami?  zażartowała Aurora.  Coś tu ewidentnie nie pasuje. 
     Syriusz uniósł nieznacznie kącik ust ku górze, sam będąc podobnego zdania. Ewidentnie coś tutaj nie pasowało, nie miał jednak pojęcia z której strony. Czuł, że sprawa ta może być zmącona bardziej niż mogliby zdawać sobie sprawę, a mimo wszystko gdzieś w głębi cieszył się, że w końcu coś zacznie się dziać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz